Piosenka w mediach cudo :3 //
#Imperium
~ Tydzień później ~
Siedzieliśmy przy wspólnym śniadaniu, kiedy nagle do naszego pokoju ktoś zapukał.
- Pójdę otworzyć. - wstałem od stołu i udałem się do drzwi. W nich stał niski chłopak z czapka z daszkiem, który był odwrócony do tyłu. - W czymś mogę pomóc?
- Jest może Zsrr? - zdziwiłem się trochę na to pytanie, bo nie pamiętam, żeby w te wakacje z kimś utrzymywał kontakt, poza Rzeszą.
- Jest, ale kto pyta?
- On już będzie wiedział. Proszę mu tylko to przekazać. - chłopaka podał mi kartkę i zaczął odchodzić w stronę recepcji. Ja zamknąłem za nim drzwi i spojrzałem się dziwnie na kartkę. Ciekawe co w niej jest.
Poszedłem spowrotem do kuchni, gdzie siedziała moja rodzina.
- Em, Zsrr. Ktoś to zostawił do ciebie. - chłopak spojrzał się na mnie z pytającym wzrokiem. Podszedł do mnie i wziął kopertę, a kiedy to zrobił, na jego twarzy na jego twarzy pojawił się strach.
- Zaraz wrócę. - spoważniał i poszedł do swojego pokoju.
- Co mu się stało?
- Sam nie wiem. Przyszedł jakiś chłopak, dał mi kartkę i powiedział żebym dał mu to ZSRR.
- Dziwne. Może dzisiaj przyjedziemy się po mieście?
- Wczoraj już byliśmy...
- Na plażę jest za chłodno. ( U mnie jest 16° QvQ)
- Może dzisiaj domowy dzień? - w sumie mają rację. Plaża za zimno, a na mieście już byliśmy. Obiad mamy w hotelu, więc nie będziemy musieli się spieszyć.
- No dobra. Mamy wolny dzień. - wszyscy się ucieszyli. ( Macie tak, że jak kogoś potrzebujecie to nikt nie odpowiada...? Nawet wasza przyjaciółka... )
#Zsrr
Kiedy dostałem list, zatkało mnie. Może powiem dokładniej co w nim było.
"Zsrr,
Chyba nas pamiętasz, więc wiesz po co piszemy. Dzisiaj o 22, za hotelem. Jeżeli znowu przegrasz będziesz miał kłopoty.Pamiętaj, my cię znajdziemy
***"
Kilka tygodni temu dołączyłem do grupy, która biła się co tydzień w różnych miejscach. Odszedłem od niej, ale oczywiście oni nie mogli mnie puścić bez jakiś zasad. Powiedzieli, że kiedyś mnie znajdą i zmuszą to ostatniej walki. I o to jest. Jeżeli przegram... będę nadal musiał krzywdzić innych. A tego nie chcę.
Odłożyłem list na szafkę i położyłem głowę w rękach, kiedy do pokoju wszedł Rzesza. I co ja już powiem. Że muszę się iść z kimś bić? On mnie nie puści. Rodzice pewnie będą już spać, więc wyjdę oknem. Mieszkamy na parterze, a do gruntu jest blisko.
- Hej, coś się stało?
- Nie, stary znajomy napisał że jest w tym samym hotelu i że chce się spotkać. - uśmiechnąłem się do niego.
- Wyglądałeś na zmartwionego, kiedy wziąłeś ten list.
- Nie no coś ty. Po prostu ja... nie mogłem w to uwierzyć, bo podobno wyjechał do innego miasta! I to wszystko. - chłopak podszedł do mnie, usiadł obok mnie i spojrzał się w moje oczy.
- Gdyby coś było, powiedziałbyś mi, prawda?
- Oczywiście! - rzuciłem się na niego z przytulasem. Położyłem się na jego brzuchu i zacząłem myśleć, jaka wymówkę dać na później.
~~~
Dobra, jest godzina 21.45. Pora się zbierać.
Wstałem po cichu z łóżka i skierowałem się do okna. Wcześniej założyłem bluzę i włożyłem do niej mały scyzoryk. Nie wiadomo co mogą mi zrobić, kiedy przegram.
Otworzyłem na oścież i się wychyliłem. Popatrzyłem się jeszcze raz na Rzeszę. Czuję się trochę dziwnie, kiedy muszę go okłamywać. Ale to dla jego dobra.
Wyskoczyłem przez okno i zacząłem kierować się do umówionego miejsca.
#III Rzesza
( Wiem dużo zmian, ale jakoś nie mam weny... )
Obudziło mnie otwierane okna. Lekko otworzyłem oczy, jednak jedyne co widziałem, to jakąś postać, która wyskoczyła przez okno. Nie powiem, lekko się wystraszyłem, więc poszedłem do łóżka Zsrr.
Tylko że go tam nie było. Spanikowałem, ale aż uświadomiłem sobie, że to był on. Szybko wstałem z materaca i podbiegłem do okna. Wyjrzałem przez nie, jednak nikogo już nie było.
Powinienem pójść? Nie... A co jeżeli coś mu się stanie? To przecież twój chłopak! Musisz! Ale się boję... Ale on by zrobił to samo dla mnie. Idę!
Wziąłem szybko jakąś bluzę, telefon i poszedłem w ślady chłopaka.
~~~
Po niecałych pięciu minutach znalazłem się w jakimś zaułku. Wszędzie było ciemno, ale dało się zobaczyć jakieś znikające sylwetki. Podbiegłem w ich stronę i wychyliłem się zza ściany.
Na wielkim placu stały... Pięć? Może sześć osób. Każda z nich miała kaptury, które przykrywały ich twarze na tyle, że nie mogłem ich zobaczyć. W środku małej grupki stały dwie osoby. Obaj byli wysocy i dobrze zbudowani.
( Pochyła to jakby w oddali )
- I co. Znowu się spotykamy.
- Daj spokój. Po prostu zacznijmy... - czy to jest... Zsrr?!
__________
I znowu rozdział do dupy
I znowu płaczę w łóżku
I znowu gadam sama ze sobą
I znowu chce was przeprosić za jebaną jakoś rozdziału :D
CZYTASZ
" Did you miss me? " - ron x ir
Fanfiction. . . . . . . . . ⚠️ książka w poprawie !! pojawiają się tematy : _ śmierci _ samobójstwa _ 16+ ( zostanie usunięte ) _ itp . . . . . . . . . . . [ edit : 10 listopada 2021 ]