14

1.1K 91 34
                                    

Zielonowłosy z uśmiechem spojrzał w stronę leniwie schodzącego po schodach przyjaciela. Zaśmiał się widząc zirytowane spojrzenie wyższego i szybko pchnął skrzypiące ciężkie drwi od klatki schodowej. Todoroki leniwie podążał za nim mierząc całego wzrokiem łączącym w sobie pożądanie, podejrzliwość i rozczulenie. Zimne powietrze owiało jego twarz przyprawiając go o silny rumieniec. Delikatne płatki śniegu wirowały wokół usypując się w puchowe zaspy. Sól użyta do wysypania chodnika, aby nikt się nie przewrócił chrzęściła pod nogami. Długie zwisające gałęzie wierzb płaczących powiewały na wietrze zrzucając śnieg ze swoich konarów Izuku uśmiechnął się szeroko i obrócił się wokół własnej osi wprawiając tym Shoto chowającego twarz w postawionym kołnierzyku w śmiech

- Uroczy jak zwykle - wyższy mruknął cicho i objął chłopaka w pasie. Midoriya zaśmiał się czując jak grzywka przyjaciela, który zupełnie nagle stał się znacznie żywszy i bardziej wylewny łaskocze go w twarz. Student bez zastanowienia zupełnie ignorując wszystkich mijających ich kudzi pocałował delikatnie lekko opuchnięte zaczerwienione usta niższego. Zielonooki niepewnie poruszył ustami drażniąc przy tym ich odpowiedniczki. Grupka dziewczyn ubranych w licealne mundurki zatrzymała się na chodniku nieopodal i zachichotała cicho przyglądając się im. Todoroki odsunął się od zaróżowionej twarzy niższego i obrzucił go spojrzeniem spod przymróżonych powiek. Gdyby tylko mógł zaciągnął by go do mieszkania teraz natychniast, rzucił by go na łóżko i wziął tak jak kiedyś. Bez zastanowienia namiętnie i dziko, a jednocześnie delikatnie aby sprawić im obu ogromną przyjemność. Jak tylko wrócą do mieszkania... Z zamyślenia wyrwał go lodowaty biały puch uderzający w jego twarz i perlisty śmiech ukochanego. Mężczyzna zmarszczył dwukolorowe brwi i spojrzał na Izuku, który nie wiadomo kiedy uwolnił się z jego uścisku. Na jego ustach pojawił się złośliwy uśmiech, a oczy rozbłysnęły łobuzerskimi iskierkami zupełnie jak za czasów liceum. Po chwili otępienia Shoto schylił się i chwycił w dłonie odrobinę puchu po czym zgniótł go delikatnie w niezbyt zbitą kulkę i lekko rzucił ją w stronę odwracającego się przyjaciela. Puchowa śnieżna kulka uderzyła niższego w ramie na co ten prychnął i strzepał resztki śniegu. Doskonale wiedział, że przyjaciel rzuca tak nieporadnie aby nie zrobić mu żadnej krzywdy

- Słabo ci idzie- zaśmiał się i nabrał śniegu w dłonie złożone w koszyczek po czym dmuchnął nim wyższemu w twarz. Zamaszystym ruchem strzepał śnieg z rękawiczek przyjaciela i odwrócił się w stronę ulicy gdzie na chodniku jeszcze chwilę temu stała grupka nastolatek. Zauważając znajomą choć sam nie wiedział skąd taką znajomą postać zamarł. Jasne blond włosy sterczące we wszystkie strony wydawały się być niezmienne od tych wszystkich lat. Ta fryzura, ta postawa, ten niedbały sposób chodzenia, zaciśnięte w pięści dłonie wsunięte do kieszeni... To wszystko przywodziło wspomnienia. Przed oczami chłopaka pojawiła się scena z piaskownicy. Nie miał wątpliwości, że to ta sama osoba. Zanim zdążył dokładnie przemyśleć co robi ruszył biegiem w stronę wyższego od siebie blondyna. Todoroki szybko orientując się co za chwilę może się wydarzyć złapał, a raczej próbował złapał ukochanego za rękaw jednakże niższy wyrwał rękę i podbiegł do niezauważającego go blondyna.

- Izuku!- heterochromik mruknął próbując doprowadzić przyjaciela na ziemię jednak nic to nie dało. Zielonowłosy złapał blondyna za ramię zwracając tym na siebie uwagę wyższego. Katsuki odwrócił się do osoby, która odważyła się zakłócić mu spokojny powrót z uczelni i wyjął z ucha jedną z bezprzewodowych słuchawek. Na jego twarzy malowało się zdziwienie i jednocześnie radość. Przed nim w całej swojej okazałości stał przyjaciel z dzieciństwa, którego nie widział już od paru lat. Najważniejsza osoba, którą spisał na starty już na samym początku jego związku z Todorokim. Chłopak, który przez ostatnie kilka miesięcy uchodził za zmarłego. Nawet matka Izuku nie chciała udzielić mu żadnych informacji. Blondyn uśmiechnął się lekko i delikatnie pogłaskał niższego po policzku

- Cześć Deku...- mruknął rzucając idącemu w ich stronę chłopakowi nieprzyjemne spojrzenie. Zielonowłosy nie mniej zdziwiony zmierzył wzrokiem twarz przyjaciela przypominając sobie niektóre sytuację z ich wspólnego życia. Wspomnienia były zniekształcone jednakże w tej chwili to nie było ważne

- Kacchan...- szepnął wtulając się w tors wyższego. Sam nie wiedział dlaczego tak go nazwał. Po prostu coś kazało mu to powiedzieć. Uśmiech nawet na chwilę nie znikał jego twarzy. Uśmiechnął się nawet gdy heterochromik złapał go mocno za ramię i pociągnął go w stronę klatki schodowej

- Oi! Mieszańcu! W końcu on się dowie- prychnął Bakugo w stronę pary i z delikatnym uśmiechem pomachał zielonowłosemu

Amnezja *tododeku* [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz