19

1K 76 24
                                    

Bakugo Katsuki szurając swoimi ciepłymi czarnymi kapciami po podgrzewanych od podłogi panelach podszedł do drzwi. Warcząc pod nosem przenajróżniejsze przekleństwa we wszystkich znanych sobie językach odsunął zasuwę drzwi nawet nie zerkając przez wizjer w stronę korytarza. Z łazienki dochodził odgłos lejącej się wody. Blondyn właśnie był w trakcie przygotowywania copiątkowego rytuału odpoczynku w wannie. Nie dane mu było cieszyć się wolnym południem. Został wyrwany ze względnego spokoju przez dobijającego się do drzwi jegomościa, którym ku jego zdziwieniu, a zarazem ogromnej uciesze okazał się być zielonowłosy. Wyższy ciężko westchnął domyślając się co właśnie zaszło między partnerami. Ślady łez na różowych od zimna policzkach Izuku przypominały mu o czasach sprzed wypadku gdy takie niezapowiedziane wizyty roztrzęsionego chłopaka były codziennością. Z delikatnym uśmiechem i łagodnością wpływającą na jego twarz odetchnął cicho odsuwając się od drzwi i przepuszczając w nich niższego. Jego spięte mięśnie rozluźniły się odbierając mu złowrogą, postawę gotowości do walki. Szybko sięgnął po kapcie zarezerwowane dla właśnie tego jednego gościa. Były cieplutkie puchate, urocze i w awocado. Chłopak zamrugał kilka razy pozwalając tym samym łzom wypłynąć z oczu i zsunął lekko zasznurowane buty z nóg po czym doskonale znając rytuał zachowania założył kapcie i wpadł w rozłożone ramiona blondyna wdychając zapach perfum przyjaciela. Wyższy oparł głowę na miękkich nieco wilgotnych przez pogodę panującą na dworze zielonych lokach, którymi przyjemność zabawy zabrał mu kilka miesięcy temu pewien heterochromik odcinając Izuku od świata tak żaby nikt nie zauważył blizn, siniaków i łez. Uspokajający tak braterski gest przywiódł na myśl wspomnienia wspólnych wieczorów filmowych w liceum gdy wszyscy byli jeszcze tylko i aż przyjaciółmi, gdy śpiący lub przestraszony filmem, (bo z niewidomych przyczyn zawsze oglądali horrory lub nudne komedię) chłopak opierał głowę na ramieniu przyjaciela, a ten jakby automatycznie zaczynał bawić się jego włosami mierzwiąc je jeszcze bardziej. Odsunął od siebie lekko chłopaka starając się być delikatnym, aby jeszcze bardziej go nie zranić. Popchnął drzwi, które gdy tylko z trzaskiem się zamknęły zablokował zasuwą i zmierzył wzrokiem twarz niższego

- Kirishima jest w domu?- mruknął trochę speszony nagłośnią swojej wizyty i tym, że w ogóle wiem kim jest Kirishima ocierając piąstką łzy spod oczu. Blondyn przecząco pokręcił głową kierując się w stronę salonu, w którym na kanapie leżał puchaty beżowy kocyk. Zielonowłosy nie pytając już o nic ruszył za przyjacielem i usiadł na brzegu obitego czarną skórą mebla po czym szybko owinął się kocem przyciągając kolana do klatki piersiowej. Blondyn uśmiechając się na ten widok odwrócił się do czajnika elektrycznego, który cicho kliknął gdy woda w nim zagotowała się. Katsuki wyciągnął z szafki duży kubek potrafiący pomieścić nawet pół litra herbaty, znaleziony przez Midoriyę na jakiejś przecenie. Motyw na nim był co prawda świąteczny jednakże Izuku pił z niego zawsze gdy był u przyjaciół. Wrzucił do kubka saszetkę malinowej herbaty po czym wsypując łyżeczkę cukru i dodając plasterek cytryny odwrócił się do wejścia od salonu. Usiadł obok chłopaka i wyciągnął w jego stronę rękę z kubkiem, który on z radością przyjął obejmując go obiema dłońmi próbując się zagrzać.

- Niech zgadnę. Wróciła ci pamięć?- mruknął popijając swoją już nieco chłodną zrobioną wcześniej herbatę. Zielonooki tylko kiwnął głową pociągając mały łyk herbaty z cichym siorbnięciem. - Więc pamiętasz już wszystko? Nawet to, że rzuciłeś studia? - kolejne kiwnięcie głową nie wymagające nawet uchylenia rozedrganych warg niższego - I to, że chciałeś się wyprowadzić? Że chciałeś od niego uciec? Że cię bił, poniżał i zdradzał?- emocje zaczynały w nim buzować sprawiając, iż już niemal nie panował nad słowami, nie obchodziło go to, że same wspomnienia wzbudzają smutek w niższym. Musiał mieć pewność, że nawet jeśli Midoriya nie przypomniał sobie tego to zrobi to teraz. Wolał żeby usłyszał to w tak brutalny sposób od niego, niż gdyby miał żyć w kłamstwie. I tak już przez ostatnie kilka tygodni dał się zwodzić temu choremu mieszańcowi. Ale już dość! Tak nie może być. Już wtedy gdy Bakugo zobaczył ich razem chciał coś powiedzieć, lecz nie mógł. Izuku mógłby mu nie uwierzyć, w końcu nie pamiętał także jego. - Zostawisz go teraz? - mimo, że bardzo się starał nie był w stanie powstrzymać się od nitki nadziei w głosie

- Nie wiem- po raz pierwszy zielonooki odważył się aby zabrać głos

- Jak to nie wiesz?- warknął wściekle wyższy zirytowany niezdecydowaniem przyjaciela. Chciał dla niego jak najlepiej, a on sam na własne życzenie pakuje się znowu w jakieś bagno - Chyba mu nie wybaczysz tak po prostu?- westchnął z kwaśną miną stawiając na stolik gorzką i zimną herbatkę, z której zapomniał wyjąć esencję przez co stała się zbyt mocna

- Nie wiem... Ja wiem... że to co on robił było złe... Ale... On nie krzywdzi tylko mnie Kacchan... Największą krzywdę robi sobie... Poza tym to nie jego wina... Shocchan ma poważny problem... Muszę. Musimy mu pomóc Bakugo - ciężkie westchnienie wyrwało się spomiędzy zaciśniętych ust wściekłego blondyna

- Po tym co ci zrobił nic nie musimy robić. Niech sobie zdycha w samotności - karcące spojrzenie Izuku przywróciło go szybko do porządku, a uparte iskierki zwiastujące, że Midoriya nie podda się tak łatwo wywołały u niego cichy śmiech - Co za spojrzenie... Kto jak kto, ale ty to na psychologię się nadajesz - mruknął z uznaniem krzyżując ręce na piersi - Eh... Nadal ci na nim zależy?- bardziej stwierdził niż spytał na co przyjaciel spuścił wzrok i kiwnął lekko głową

- Może ty nie czujesz się w obowiązku ale ja muszę mu pomóc. Kocham go i nie pozwolę mu zmarnować sobie życia - głos nie znoszący sprzeciwy i pewność siebie bijącą z bystrego spojrzenia zielonych oczu sprawiły, że Izuku nareszcie przypominał dawnego siebie, a nie jakąś ofiarę losu. Teraz nawet Bakugo nie mógł się mu sprzeciwić.

- Niech ci będzie ale informuj mnie o wszystkim. Jeśli kiedykolwiek podniesie na ciebie rękę to go zabije- warknął z uśmiechem na ustach wyższy jednak gdy spojrzał na mierzące go podejrzliwie oczy chłopaka zaśmiał się i pogłaskał go lekko - Żartuje...

- Okej...- nieufne spojrzenie nawet na chwilę się nie zmieniło jednak oboje zdawali sobie sprawę, iż to tylko żarty. Katsuki nigdy nie zrobiłby nikomu aż tak dużej krzywdy. Mógłby co najwyżej trwale uszkodzić ukochanego swojego przyjaciela jednak nigdy nie posunął by się do morderstwa... Chociaż kto go tam wie... - W każdym razie. Mam jeszcze jedno pytanie. Czy on od początku taki był, a ja tego nie zauważyłem czy..?

- O nie nie. Co to to nie. Gdyby taki był od samego początku to nigdy bym cię z nim nigdzie nie puścił. W liceum byliście bardzo szczęśliwi. Wycieczki, wspólne wieczory, treningi, nauka. Wspieraliście się nawzajem. Wszystko się dobrze układało aż do studiów. Potem było tylko gorzej i gorzej. Stres, imprezy, alkohol, pełno młodych panienek, coraz mniej czasu... No i ojciec mieszańca wściekł się za tę filologię... Co mu odwaliło z tym kierunkiem to ja nie wiem...-  Bakugo, który z niewiadomych przyczyn znalazł się na prawie, a mimo to nie mógł się powstrzymać od mówienia o tym zawsze i wszędzie zniesmaczony pomysłem studiowania filologii pokręcił głową wywołując tym donośny, dźwięczny perlisty śmiech niższego

- Dziękuję ci za wszystko Kacchan - zielonowłosy odstawił kubek na stolik i wstał zrzucając z siebie koc - Trzymaj za mnie kciuki

- Będę. Za ciebie. Za was - delikatny uśmiech wpełzł na usta blondyna, który obserwował zmierzającego do drzwi przyjaciela.

Dawno nic tu nie było. Rozdział dzisaj dłuży. Potraktujcie to jak rekompensatę. Nie pamiętam czy już wcześniej było co studiuje Bakugo. Jeśli tak to dajcie znać a poprawię XD. Mam nadzieję, że się podobało

Amnezja *tododeku* [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz