Rozdział 19

1.1K 68 106
                                    

Nowy dzień to nowe wyzwania. Zaczęło powoli pojawiać się zmęczenie po całonocnej warcie przy zakładnikach, połączone ze stresem i wszechobecnym napięciem.

Z korytarza wyłonił się Bogota z Matíasem i Alfonso.

- Rosario, Sztokholm. Idźcie odpocząć. Oni was zmienią.

Wstałam powoli rozprostowując zastane stawy, Mónica zrobiła to samo.

- Wielkie dzięki. - uśmiechnęłam się do mężczyzn. - Tylko nie wdawajcie się z nimi w dyskusje. - dodałam mijając ich.

Ruszyłyśmy do biblioteki, chcąc zdrzemnąć się na fotelach. Bogota poszedł za nami. Wchodząc do środka zobaczyłam cały zespół.

- Sztokholm. - zaczęłam. - Chyba już sobie pospałyśmy, kochana. - przeczesałam włosy palcami.

Wszyscy brali broń z kufrów. Spojrzałam na Nairobi, która machnęła ręką, żebyśmy podeszły.

- Co się dzieje? - Mónica rozglądała się po pozostałych.

- Wchodzą. Ale nie wiemy nic więcej. - brunetka przeładowała karabin. - Palermo stracił łączność z Profesorem. Tokio rusz się!

Krótkowłosa do tej pory stała na środku. To musiała być dla niej trudna decyzja. Bronić się, by przeżyć czy próbować zyskać na czasie bez rozlewu krwi, aby oddali Rio. Szczerze, wolę teraz ratować swoją dupę, żeby potem wyciągać dzieciaka. Podeszłam do skrzyni biorąc jeszcze jeden pistolet i magazynek. Karabin tylko by mnie spowolnił.

- Miała kolejną spinę z Palermo. - szepnęła Nairobi.

Wyszłyśmy z biblioteki, zostawiając w środku Tokio i Bogotę.

- Kto nie miał. - podsumowała Mónica, nawiązując do tematu dowódcy.

Sztokholm dołączyła do Denvera, kiedy ja zostałam z Nairobi. Szłyśmy powoli korytarzem, coś nie grało. Jak na zbliżający się szturm, było zbyt spokojnie.

- Czujesz? - pociągnęłam nosem.

- Co? - spojrzała na mnie.

- Lekki, słodki zapach. - kobieta skupiła się.

Gdzieś już go czułam, musiałam sobie tylko przypomnieć gdzie.

- Cholera. - szepnęłam, kiedy uświadomiłam sobie, co się dzieje. - Gdzie Palermo? - Nairobi wzruszyła ramionami.

Rzuciłam się do biblioteki wykrzykując pseudonim przyjaciela. Jak burza wpadłam do środka, a za mną pozostali. Martín był już w środku, skończył rozmawiać z Sergio.

- Pieprzone gliny wpuszczają nam gaz! - krzyknęliśmy w tym samym momencie, patrząc na siebie.

Wszyscy dopadli maski przeciwgazowe znajdujące się w jednej ze skrzyń.

- Zakładników zostawcie tak, jak są. Policja zajmie się identyfikowaniem każdego. Tylko niech założą maski. Bogota, Denver tarcze! - Palermo wydawał kolejne polecenia. - Helsinki winda!

Dziesięć minut to wystarczająco dużo czasu, by się przygotować. Prosty plan - ostrzeliwać tak, by zagonić w pułapkę. Kiedy wejdą do korytarza z wagą, włączą się czujniki z laserami przy zapalnikach ładunków wybuchowych.

- Nairobi, Tokio, Sztokholm. Wy obejdziecie pozostałe wejścia. - poprawił maskę z filtrem.

- A ja? - nie ukrywałam wyrzutów w głosie. Irytowała mnie jego ignorancja wobec mojej osoby.

- Ty idziesz ze mną, Rosario. - pociągnął mnie za rękę w stronę wyznaczonego miejsca. - Muszę cię pilnować.

Kątem oka zobaczyłam Nairobi znacząco poruszającą brwiami. Jakby troska mężczyzny mogła oznaczać coś więcej. Status przyjaciółki geja nie był jej obcy, więc nie rozumiałam jej zachowania i słów z poprzedniego dnia. Martín chyba również zauważył jej wzrok, ścisnął mocniej moją dłoń i skierował kroki do "klatki" dla policjantów. Pozostało mi tylko iść za nim.

Lágrimas de papel │PalermoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz