Part 5

185 3 1
                                    

O szóstej trzydzieści Lauren obudziła mnie poprzez zabawę moimi włosami.

- Wstawaj Myszko. - Powiedziała szeptem.

- Po co?

- Przed rozpoczęciem zmiany wypadałoby się coś poruszać nie sądzisz?

- No nie wiem. Jeden dzień bez ćwiczeń mnie nie zbawi.

- Wstajemy leniwa Myszko.

- Nie jestem leniwa Misiu.

- Przestanie tak rozmawiać i wstańcie już. - Odezwała się nasza współlokatorka po polsku.

- O co Ci chodzi? - Zapytałam nie rozumiejąc.

- Rozmawiacie jakbyście były parą.

- Ale nie jesteśmy.

- Tak wiem, tylko się przyjaźnicie. Teraz idźcie już, bo ja chcę jeszcze pospać.

Dwa tygodnie później

Od razu uprzedzam, nic ciekawego się nie działo. No chyba, że zmniejszona ilość zmian jest czymś niesamowitym. W tym tygodniu ani ja, ani Lauren nie dostałyśmy żadnej zmiany. To jest jakieś podejrzanie dziwne. Trzy dni temu nasza współlokatorka wróciła do domu, może i nas w końcu odeślą. Pomarzyć zawsze można. Jeśli mam być szczera to nigdy więcej nie chcę Tu przyjeżdżać. Teraz siedzę na stołówce i jem śniadanie, a na przeciwko siedzi Lauren. Podczas jedzenia nie rozmawiamy, co dziwne reszta żołnierzy cały czas to robi. Oni są dziwni. Podczas przeżuwania powinno się na nim skupić, a nie rozmawiać. W końcu jest takie przysłowie: jak pies je to nie szczeka. To prawda więc tego nie rozumiem. Nawet nie zauważyłam kiedy mój talerz stał się pusty. Westchnęłam.
- Nad czym tak myślisz i wzdychasz Myszko?
- Nad niczym ciekawym.
- Wiesz, że możesz powiedzieć mi wszytko?
- Tak wiem Misiu. Nie masz się o co martwić. To naprawdę nie jest ani ważne, ani mądre.
- Powiedzmy, że Ci wierzę. - Powiedziała mrużąc oczy.
- Potrzebujesz okularów?
- Nie, czemu tak myślisz?
- Strasznie mrużysz oczy. - Odpowiedziałam z słyszalnym rozbawieniem w głosie, na co ona pokręciła głową w geście rezygnacji.
Nagle do sali wszedł Generał wojska Polskiego.
- Anglicy zbiórka Plac Apelowy!! - Wykrzyczał po angielsku kalecząc. Popatrzyłam z na Lauren, a ona na mnie. Żadna z nas nie wiedziała o co może chodzić. Wstałyśmy, odłożyłyśmy nasze tacki na kupkę z brudnymi naczyniami i udałyśmy się na placu apelowym.
Byłyśmy tam same, oczywiście był tam generał Kaczor. To ten sam gość co darł ryja w stołówce. W sumie to współczuję mu nazwiska.
Po dziesięciu minutach wszyscy Anglicy byli już na placu. Staliśmy ustawieni w szeregu.

- Jutro wy rano 7:00 wracać do dom! Wy iść się pakować i żegnać. Polska was nie potrzebować! KONIEC! - Wykrzyczał znowu kalecząc jak cholera ten piękny angielski język. Jeszcze przez jakiś czas staliśmy w szeregu nie wiedząc co do końca mamy teraz zrobić. Kaczor patrzył się na nas.
- My móc iść do pokój! - Wykrzyczał po chwili. Zaczęliśmy się rozchodzić.

......

Pakowanie nie zajęło nam zbyt wiele czasu więc leżę teraz na mojej pryczy i zaczynam się zastanawiać czy powinnam porozmawiać z Elizą, kiedyś się przyjaźniłyśmy.... Wiem! Wyślę jej SMS.

Do: Eliz
Hejka, przepraszam za moją reakcję. Żyjemy w wolnym świecie więc każdy ma prawo do własnego zdania. Przepraszam za moją reakcje. Zwykle panuję nad emocjami. Przyjazd tutaj był dla mnie dużo cięższy niż się spodziewałam. Jutro wyjeżdżam. Myślę, że powiedziałyśmy sobie już wszystko. Wątpię żeby się jeszcze kiedyś spotkały więc wypadało by się pożegnać. Żegnaj Eliz.

Wysłać: Tak/Nie
Skoro napisałam do niej to wypadałoby by napisać do mojej matki.

Do:Mama
Przykro mi, że tak to wszystko wyszło, ale jest tak jak spodziewałam. Tata się mylił. Mówił, że mnie kochasz. Gdyby tak było to akceptowała byś mnie taka jaka jestem czy byłam. Od dziecka wymagałaś ode mnie czegoś czego nigdy nie chciałam. Zmuszałaś mnie do chodzenia do kościoła wbrew mojej woli. W mojej głowie zawsze pojawiało się jedno pytanie. Po farfocla ja tam chodzę, skoro nie wierzę? Czy to przypadkiem nie jest to większy grzech? Teraz to już nie ma znaczenia. Ale to nie ważne wybaczam Ci. Nie dzwoń do mnie, ani nie pisz. Najlepiej zapomnij o mnie tak będzie lepiej. Może nie dla Ciebie, ale dla mnie. Nowa żona taty jest najlepszą osobą jaką mógł on spotkać. Ona traktuje mnie jak własną córkę. Kocha mnie i nie przeszkadza jej fakt, że umawiam się z kobietami. Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała byś mnie akceptowała i pozwala wybrać moją własną drogę.
Żegnaj Mamo. Do zobaczenia NIGDY.

Córka PastoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz