Part 9

123 2 0
                                    


Pierwszy tydzień minął szybko, Kate praktycznie cały czas grzebała przy tym złomie lub jechała do miasta. Nie chciała z nami za bardzo rozmawiać. Wielokrotnie chciałam zagadać, ale Jennifer mnie stopowała. Powiedziała mi, że Kate potrzebuje czasu na aklimatyzację. Uznałam, że ma rację. Właśnie weszłam do domu. Jen jeszcze nie ma, ale powinna przyjechać za jakieś pół godzinki. Taka ciekawostka na zewnątrz pada. Zajrzałam do pokoju Kate, miała otwarte drzwi na oścież. Leżała na łóżku i  miała laptopa na udach, i słuchawki na uszach. Rozmawiała z kimś w języku rosyjskim co jakiś czas śmiała się. Od kiedy tu jest nie słyszałam by to robiła. Po chwili popatrzyła na mnie, po czym zakończyła rozmowę. Wstała z łóżka. 

- Jak Ci minął dzień Lauren? - Zapytała po chwili. Zmierzyłam ją wzrokiem. Miała na sobie czarne krótkie spodenki i białą bokserkę, która idealnie do niej przylegała. 

- Przez tydzień się nie odzywałaś i teraz o to pytasz? 

- Wybacz Lauren, to nie tak że was unikałam czy coś w ten deseń. Potrzebowałam czasu, od dawna nie odbudowywałam samochodu od nowa. Musiałam zrobić kilka rzeczy odrobinkę niezgodnych z prawem. Nie chciałam was w to mieszać. Zdobyć niektóre części to graniczy z cudem. Nie miej mi tego za złe. Wrócenie tutaj jest dużo cięższe niż się spodziewałam. Wspomnienia, one wracają. Nie byłam na to przygotowana.  - Cholera Jennifer miała rację.

- Na zewnątrz nadal pada? - Zapytała po chwili.

- Tak. 

- Nie znoszę tego miasta. Od rana cały czas pada. Jak można tu żyć i nie dostać depresji? 

- Jak widzisz, ja mieszkam tu przez większość życia  i wszystko jest dobrze. 

-  Skoro tak mówisz, to nie będę się o to kłócić. 

- Co ty na to by zamówić coś do jedzenia? 

- Jak chcesz to coś sobie zamów ja nie jestem głodna. 

- Nie widziałam byś cokolwiek jadła. 

- Lauren zapewniam Cię, że jem. Tylko, że w innych porach niż wy. - Przeczesała lewą ręką swoje włosy.

- Powiedzmy, że Ci wierzę. Co ty na to by obejrzeć jakiś film w salonie?

- W sumie to czemu nie. Nie pamiętam kiedy ostatnio oglądałam cokolwiek.

- Jakim cudem?- Zapytałam niedowierzając. 

- Nie miałam czasu na takie rzeczy, zawsze miałam coś do roboty. A jak miałam wolny czas to wolałam iść poćwiczyć n a siłowni lub iść spać. W tedy nie potrafiłam usiedzieć w miejscu, a zaleganie cały dzień w łóżku bywało czymś bezsensownym i okrutnym. Czymś nie do wytrzymania. Mam pomysł. Co ty na to by iść w weekend na siłownię? Ja ty i Jennifer? Co ty na to? -  W sumie to nie jest głupi pomysł. Dawno nie byłam na siłowni z resztą Jen również. 

- Myślę, że to będzie dobry pomysł.  - Stanęła na przeciwko mnie. 

 - Lauren pozwolisz mi wyjść z pokoju? Lucky musi coś zjeść. - Zrobiłam to o co mnie poprosiła i ruszyłam za nią. Weszła do kuchni, otworzyła szafkę i wyjęła z niej karmę dla psów. Następnie otworzyła lodówkę, wyjęła z niej pęto kiełbasy i olej. Zaczęła kroić kiełbasę i coś tam nucić. Potem wyciągnęła z szafki patelnię. Odkręciła gaz i postawiła na nim patelnię, na którą wylała trochę oleju. Schowała go do lodówki. Wrzuciła na patelnie kawałki pokrojonej kiełbasy. Ignorowała moją obecność. Skupiała się na kiełbasie. Po pięciu minutach skończyła smażyć. Następnie wrzuciła do psiej miski najpierw kiełbasę potem psią karmę. Położyła miskę na ziemi. Pies zaczął jeść. 

Córka PastoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz