Part 6

158 5 1
                                    

Rok później

Obudziłam się przykuta do łóżka w pomieszczeniu bez okna. Gdzie ja jestem? I jak długo spałam? Szybkie przypomnienie, kim ja do cholery jestem?! Uspokój się. Wdech, wydech. Zastanów się porządnie. Wiem! Jestem.... Cholera nie wiem!! Znam trzy języki. Angielski, hiszpański i polski. Co jeszcze? Myśl, prowadziłam samochód, moją Juliet. Skrzyżowanie, wypadek. Nie, nie o tym chcę pamiętać. Co było wcześniej......... Cholera jasna. Wdech, wydech. Pamiętam , piękną Kobietę. Wyciągnęłam ją siłą za kierownicy i sama usiadłam za kierownicą. I bum. Czarna pustka. Ta kobieta, była dla mnie kimś ważnym....... Nie wiem kim, ale była bardzo ważna. Sądzę, że nie prędko się tego dowiem. Zostawię to na później. Ważniejsze jest pytanie gdzie ja kurwa jestem. Myśl idiotko...... Spróbowałam ruszyć moimi kończynami, czułam lekkie odrętwienie. Jakbym przez jakiś czas w ogóle się nie ruszała.

Nagle do pomieszczenia wszedł mężczyzna w mundurze. Zaczął coś krzyczeć w niezrozumiałym mi języku. Przyszedł drugi. Zaczęli mnie odkuwać. Gdy skończyli, to jeden z nich zrzucił mnie z łóżka. I zaczęli na mnie krzyczeć. Spróbowałam wstać, nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Czułam jakby były jak z waty. Spróbowałam się podnieść przy pomocy, rąk,chciałam się wspomóc łóżkiem. Lewa ręka odmówiła posłuszeństwa. Nie miała siły, gdy spróbowałam zrobić to ponownie to poczułam przeszywający ból. Nie wiedziałam co mam zrobić. Mężczyźni podnieśli mnie za ręce. Krzyknęłam z bólu. W lewej stronie ciała poczułam kolejną falę bólu, krzyknęłam. Nie przejęli się tym i ponownie mnie skuli, tym razem tylko ręce z przodu. Prowadzili mnie przez labirynt długich korytarzy. W pewnym momencie moje nogi odmówiły posłuszeństwa, upadłam. Ten idący za mną brutalnie podniósł mnie i zaczął znów coś na mnie krzyczeć. Zrobiłam jakieś pięć kroków i tym razem zawiniła moja lewa noga. Chciałam postawić ją najnormalniej w świecie, ale coś poszło nie tak i upadłam po raz drugi i znowu zostałam podniesiona. Z tą różnicą, że teraz ten co mnie podniósł to mnie teraz niesie. Wniósł mnie do celi, w której stały dwie dwupiętrowe prycze. Jedna po prawej, druga po lewej. Po lewej dolna prycza była wolna. Facet w mundurze położył mnie tam. Zamiast drzwi były kraty. Podsumowując jestem w więzieniu. Ale jeszcze nie wiem gdzie jestem. Istotny fakt . Tu jest ciemno czyli jest noc. Po chwili jedna z więźniarek odezwała się do mnie. Oczywiście nie zrozumiałam nic, a nic. To chyba rosyjski. W tym samym językiem mówili strażnicy. Obstawiam, że jestem gdzieś w Rosji.

~ Nie znam rosyjskiego - Odezwałam się po hiszpańsku. Zapadła cisza. To chyba znak, że powinnam spać. Dopiero co się obudziłam, a znowu mam spać. To miejsce jest dziwne. Jedyny dobry sposób to liczenie baranków.

Przy sto pięćdziesiątym ósmym baranku poczułam, że odpływam do krainy Morfeusza.

**********

Zostałam obudzona przez jedną z więźniarek. W nocy śniła mi się przeszłość. Przypomniałam sobie dokładnie wypadek, te dwie ciężarówki. Większość mojego życia, znajome twarze, ale niestety nie imiona. Byłam agentką FBI. Czyli powinnam umieć się bić, strzelać z pistoletu... W moim obecnym stanie z biciem się może być ciężko. Obstawiam, że będzie ciężko uniknąć dzisiaj walki.

~ Znasz hiszpański tak? - Zapytała ta sama więźniarka co wczoraj. Muszę dodać, że jej hiszpański nie był idealny, mogłam w nim wyczuć nutkę rosyjskiego.

~ Lepiej od Ciebie. - Powiedziałam i zamknęłam oczy w celu dawnego zaśnięcia.

~ Wstawaj nim strażnicy. Zrobią Ci pobudkę.

~ Dlaczego to robisz?

~ Tylko Cię ostrzegam, widziałam jak Cię tu wnieśli.

~I co z tego? Nie ważne. Powiedz mi lepiej, który mamy rok, miesiąc i dzień.

Córka PastoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz