Na sam początek warto by było powiedzieć kim jestem i jak wyglądam. Mam na imię Kate Santana. Mam metr osiemdziesiąt wzrostu, nie jestem ani gruba, ani chuda. Mam blond włosy do ramion, zielone oczy. Spokojnie nie jestem płaską deską. Mogę śmiało powiedzieć, że mam czym oddychać. Od podstawówki uprawiam różne sporty. Zaczynałam od sztuk walk, potem łucznictwo, rzucanie siekierami, pływanie, boks i kickboxing, snowboarding, a i zapomniałabym od dwóch lat chodzę na siłownię, warto jeszcze dodać, że posiadam już angielskie prawo jazdy. Mam osiemnaście lat. No dobra prawie dziewiętnaście. Jestem w klasie maturalnej. Moi rodzice są po rozwodzie. Mama jest katechetką w moim liceum. Brzmi bosko!! Czyż nie?? Mój ojciec to Fabio Santana i jest pastorem.
On mieszka w Londynie. W każde wakacje i ferie do niego jeżdżę. Rozwiedli się jak miałam dziesięć lat. Wtedy wszyscy mieszkaliśmy w Wielkiej Brytanii. Po rozwodzie razem z mamą przeprowadziłyśmy się do Polski. To nie tak, że nie chciałam zostać z ojcem, tylko byłam w tedy małą głupią dziewczynką. Obiecała mi czekoladki jeśli ją wybiorę. Tak wiem jak to brzmi. Hahaha. Bez komentarza. Dzisiaj żałuję tej decyzji. W Londynie było by mi łatwiej. Uczę się tego cholernego języka osiem lat ( tak dla jasności mam namyśli język polski) i już mam go dość. Pisanie wypracowań jest do bani. Na szczęście dwa tygodnie po zdaniu matury jadę do ojca i zamiar zostać tam już na stałe. Na szczęście mam podwójne obywatelstwo więc to nie będzie problemem. Tata nie mówi po polsku, ale za to hiszpańsku i angielsku. jest w połowie Anglikiem i Hiszpanem. Uczył mnie hiszpańskiego, więc mogę powiedzieć że znam trzy języki. Tato ma metr dziewięćdziesiąt wzrostu i niebieskie oczy oraz krótkie blond włosy. Strasznie za nim tęsknię. Skoro wiadomo coś o moim ojcu to teraz czas na poznanie mojej matki.
Agnieszka Jabłońska to zielonooka szatynka mająca metr sześćdziesiąt pięć wzrostu. Jak już mówiłam uczy religii w moim liceum. Mam przejebane. Niestety muszę chodzić na to dziadostwo, bo co by powiedzieli ludzie gdyby się ludzie dowiedzieli, że nie chodzę na ten przedmiot. Niestety ona przejmuje się i to bardzo tym co powiedzą lub pomyślą o niej inni. Najgorsze jest to, że przy niej muszę być tą idealną córką. To jest strasznie męczące. A gdy tylko dostanę niższą ocenę niż 4 to jest ochrzan, że hej. Wiem, że tata pozwoliłby mi nie chodzić na religię i być po prostu sobą. Gdy zobaczyła mnie po raz pierwszy jak trzymałam się z chłopakiem za rękę, to rzez tydzień miałam szlaban na jakiekolwiek wyjścia, oczywiście tylko do szkoły obowiązkowo musiałam. Zmuszona jestem jeszcze wspomnieć o tym, że codziennie byłam zmuszana do chodzenia z nią do kościoła. Dzisiaj jest niedziela i jest ranek. Leżę na łóżku w swoim pokoju, który jest w kolorze ciemnego turkusu. Jest to typowy pokój nastolatki. Trzyczęściowa szafa, łózko oraz biurko na którym leży laptop i fotel obrotowy. Mam też oczywiście duże okno. Nie lubię tego pokoju. Niestety moja słodka chwila rozmyślań zostanie przerwana za 3, 2, 1. Drzwi mojego pokoju zostały otwarte.
- Kate wstawaj!!
- Nie krzycz. Już nie śpię.
- Za pół godziny idziemy do kościoła.
- Nie chcę.
- Nie chcę o tym słyszeć. Ubierz się jakoś przyzwoicie.
- Jak sobie życzysz. - Wstałam i podeszłam do szafy. Wyjęłam z szafy czystą bieliznę i pierwsze lepsze ciuchy. Udałam się do łazienki. Zapomniałam dodać, że mieszkam z matką w dziesięciopiętrowym bloku. To mieszkanie znajduje się na parterze, więc droga ucieczki jest krótka. Swoją drogą już nie jeden raz uciekałam przez okno. Po wyjściu z łazienki poszłam do kuchni. Na śniadanie zjadłam czerwone duże jabłko.
- Ile można na Ciebie czekać? - Zapytała z wyrzutem w głosie.
- Nie przesadzaj, nie minęło jeszcze pół godziny.
- Wczoraj wieczorem samochód się zepsuł więc idziemy na nogach.
Pięć minut później wyszłyśmy z mieszkania. Mój telefon zadzwonił.
CZYTASZ
Córka Pastora
ActionOpisu nie dodaję bo jak kogoś zaciekawił tytuł to może skusi się na przeczytanie tego. Powodzenia 😁