- choć wyjdziemy inną drogą. I weź zamknij szczękę bo to trochę niezręczne
-ee...tak chodźmy
Ashton
Zapytałem się jej czy mogę skoczyć na chwilę do łazienki ale powiedziała że jedyną jest za drzwiami więc muszę poczekać. Po chwilę podeszła do okna i wyrzuciła przez nią walizkę a potem sama jakby spadła. Szybko podbiegłem do okna,a ona akurat wyciągała walizkę z koszyka. Spojrzałem na nią pytającym wzrokiem, a ona tylko westchnęła.
-jakos trzeba uciekać okej? Nie raz mnie zamykali w pokoju żebym gdzieś nie szła ale cóż... W każdym razie złap się tej rury i zjedź po niej jak strażak. To chyba nie trudne
Po chwili chłopak był ze mną na dole. Włożyłam walizkę do auta bo tak się złożyło że ash miał kluczyki. Zdecydowaliśmy że wejdziemy do środka bo chce się jeszcze pożegnać z luną i Matt'em. Weszliśmy i odrazu wiedziałam gdzie iść. Podeszłam do gabinetu dyry i o dziwo nie było tam chłopaków. Z kąd wiem? U niej w ścianie jest taka dziurką że widać co się tam dzieje, ale nie ważne.
-Ashi nagraj wszystko ale nie pokazuj się. Najlepiej nagraj to przez tą dziurę ok?
-nie okey ale po...-nie dokończył po dałam mu buziaka w usta
-ujć miało być w policzek- uśmiechnęła sie-po prostu nagraj dobrze?
-d...dobrze?
Weszłam do gabinetu i stanęła koło krzesła,a ja zacząłem kamerować.
-poważnie zatrzasnełaś mi drzwi żebym nie trafiła do adopcji? Jesteś żałosna
- tak zatrzasnełam, bo nie rozumiem jak ktoś taki jak najsłynniejszy zespół na świecie chciałby taką rozwydrzoną gówniarze jak ty! Jesteś nic nie warta! Nie dziwię się że rodzice cię tu przynieśli. Nikt by nie chciał takiego gnoju jakim jesteś ty.
-hahahahaha ubawiłam się po pachy tylko nie wiem czy wiesz, ale ja pamiętam że to nie rodzice mnie tu przynieśli, a jakiś facet który podawał się za mojego wujka. Nie zagniesz mnie rodzicami. Przykro mi. Albo? W sumie nie. Znecasz się nad tymi biednymi dzieciakami psychicznie, dlatego są takie słabe. Ale nie u mnie ja poznałam twoją technikę.
- jak wylazłaś z pokoju?! Miałaś tam siedzieć!!
-oj? Plan się nie powiódł?-pyta z sarkazmem
- nie jeszcze mam szanse, więc teraz wstrzykne ci to-wyciagneła strzykawkę - i zaśniesz na bodajże 48h.-i?
- i powiem im że jesteś ciężarna i nie możesz latać samolotem ani nie możesz być w głośnym pomieszczeniu itp. bo masz zagrożoną ciążę i dlatego nici z adopcji
-uhm... A wiesz że łatwo można sprawdzić czy jestem w ciąży czy nie?
- no tak ale to można powiedzieć że to jest przy zrobieniu dokładnego USG poprzez pochwę itd. więc nie będą mieli czasu żeby to zrobić, więc przegrałaś - nachyliła mi się do ucha, a ja poczułam wkłucie i odrazu zrobiłam się senna
-A...sh...i...pomocy!-starała się krzyknąć, ale niezbyt ją byłoby słychać. Natomiast ja to usłyszałem i szybko schowałem dalej nagrywający telefon do kieszeni i wpadłem jak torpeda do gabinetu
-co z nią?!
-nie powinnam tego mówić...ale...ale ona jest w zagrożonej ciąży i nie może latać samolotem, a z waszymi trasami to nie wypali
Podszedłem do niej szybkim krokiem i włożyłem ręce pod jej nogi i za plecami dźwignąłem ją i złapałem tak żeby było mi i przy okazji jej wygodniem.
-mike już podpisał papiery?
-no tak, ale wie pan można je zerwać
-yyy...a poco?
- bo jej nie chcecie wiem o tym
- właśnie nie!! Jeśli ma dziecko to tymbardziej ją zaadoptujemy. Wiemy jak w domu dziecka jest ciężko ciężarnym dlatego nie zrezygnujemy z niej. Jest zbyt wyjątkowa. Także dowidzenia.
Zanim zdarzyła coś powiedzieć ja wyszedłem z gabinetu trzymając bezwładne ciało dziewczyny. Po drodze minęliśmy się z jej przyjaciółmi, ale powiedziałem im wszystko i wziąłem ją do 7 osobowego samochodu. Bogu dzięki za to że nie zamknęli drzwi i na luzie weszłem z dziewczyną do tyłu gdzie były dwa wolne miejsca. Chłopcy patrzeli na mnie podejrzanie, a ja powiedziałem że w domu wszystko im pokaże i to zrozumieją, a oni nie pytając o nic więcej usadowili się na miejscach i ruszyli. Ja w tym czasie mocni j objąłem dziewczynę, a ona jakby nagle jej ciało w końcu nabrało własności wtuliła się we mnie i wymruczała coś ale ciężko było ją zrozumieć, więc stwierdziłem że lepiej abym nie przekminiał czegoś i się nie zawiódł. Po paru minutach zaczęła się wiercić nieświadomie ocierając się o moje krocze. Mocniej ją złapałem za biodra, a ona na to przestała się wiercić, ale zaczęła robić coś gorszego. Ona niby robiła to przez sen, ale to było naprawdę podniecające. Mój boa już stawał na jej widok w tych ciuszkach, a teraz ona ma rękę w moich spodniach i i trzyma w rękach mojego boa i co chwilę zaciska na nim ucisk, a potem rozluźnia. Syknąłem już poraz któryś i rozłożyłem fotel bardziej do tyłu bo normalnie za ciasno było mi było w tych spodniach, a tak to miałem troszke luźniej. Nie zwracałem uwagi na chłopaków bo miałem duży problem a raczej dwa. Próbowałem wyciągnąć mojego boa z jej małej rączki, ale ona zaciskała wtedy coraz mocniej, a ja wtedy byłem coraz bardziej podniecony. W końcu odpuściłem i pozwoliłem jej ,,bawić się" moim boa. I trzymałem jej biodra mocno, a czasem mocniej. W końcu nie wytrzymałem i się spuściłem w spodnie, lecz na szczęście byliśmy już w domu, więc szybko wziąłem dziewczynę i zaniosłem do jej pokoju. Jedno mnie niepokoiło że jej ręka była cała w mojej spermie. Było jej bardzo dużo z powodu... W sumie nie wiem z jakiego, ale pierwszy raz miałem taki duży wytrysk i to jeszcze na sucho, choć w sumie możnaby powiedzieć że mi obciągneła. Co z tego że nie swiadomie. Najlepsze jest to że spuściłem się w moje ulubione spodnie, bo niestety byłem bez bielizny bo moi ukochani przyjaciele wracali moje wszystkie czyste i nie czyste bokserki do p$rania, tak więc...sami wiecie. W końcu wziąłem chusteczkę higieniczna i próbowałem to wytrzeć, ale skutek nie był taki jaki chciałem. No cóż trudno obudzi się to umyje sobie tą rękę. Wyszedłem z jej pokoju i pognałem do swojego. Poszłem pod prysznic, a potem do łóżka i tak zasnąłem.
CZYTASZ
Adoptowana/5sos/Ukończona💗
FanfictionPamiętajcie prologi nie zawsze są ciekawe!! dziewczyna o ciętym języku, walczyła w nielegalnych walkach i jeździ na motorze hm...tak można ją opisać. Nie wie kim są jej rodzice bo trafiła do domu dziecka jako noworodek, a bynajmniej tak się dowiedzi...