Rozdział XXXIV

380 30 0
                                    

Siedziała na łóżku i ostatni raz rozglądała się po pokoju. Zastanawiała się czy wszystko na pewno spakowała. Broniła się jak mogła od innych myśli. Może poza tymi, które analizowały niesamowite zjawisko wczorajszego dnia. Rozmowę Severusa z Grindelwald'em. Tak bardzo bała się czarnoksiężnika, ale doszła do wniosku, że Snape był jeszcze bardziej przerażający. Miała wrażenie, że pomimo tych wszystkich uprzejmości Snape wręcz zdeptał staruszka. Potwierdzeniem była postawa Gellerta gdy wychodził. Nie śmiał się sprzeciwić.

Mimo to dziwna moc sprawiała, że Hermiona na myśl o tak niebezpiecznej sile posiadanej przez jej profesora uśmiechała się, a nie bała. Być może doprowadziło do tego zachowanie Snape'a względem niej. Praktycznie pół nocy przesiedzieli na kanapie po prostu się przytulając i głaszcząc wzajemnie. Urocze, choć zawstydzające. Chciałaby jeszcze raz móc to przeżyć.

Rozległo się pukanie do drzwi, które oderwało ją od myśli. Wróciwszy do świata żywych odchrząknęła i zaprosiła wizytatora. Po otwarciu drzwi w progu stanął Snape. Uśmiechnęła się do niego, a on uznał to za zgodę na dalsze wejście.

- Gotowa? - Spytał spokojnie. Niepewnie skinęła głową i w momencie przestała się uśmiechać.

- Możemy porozmawiać o tym co się wczoraj stało? - Spytała, a Snape podszedł do łóżka i usiadł koło Hermiony.

- To znaczy o czym? - Spytał w głowie rozważając dwa tematy.

- O Grindelwald'zie. - Snape rozluźnił się ciesząc, że właśnie o ten temat jej chodziło. - Nie do końca rozumiem co się właściwie wydarzyło. Wydawało mi się, że nagle mu pan zaufał, tak szybko pozwolił pan by wtrącał się w nasze sprawy. Ale potem kilka razy miałam wrażenie, że to tylko gra pozorów.

- Granger... - Snape zastanowił się przez moment po czym uśmiechnął podstępnie. - Jesteś mądrą dziewczynką, Hermiono, na pewno rozumiesz.

Hermiona się zarumieniła. Akurat na sam koniec pomieszkiwania w Chacie rzucił takim tekstem, że miała ochotę się na niego rzucić z kilku powodów. Złości, zawstydzenia i małego podniecenia jakie wywołał takim nazywaniem jej. Czy ten człowiek musiał robić jej papkę z mózgu?

- Nie wiem czy dobrze rozumiem. - Burknęła odwracając od niego wzrok, a on się zaśmiał.

- Po części masz racje. - Zaczął już całkiem poważnie Severus. - Dobrze zauważyłaś zarówno jeśli chodzi o zaufanie jak i pozory. Ale Grindelwald również zdawał sobie z tego sprawę. Widzisz, Hermiono, takie rozmowy nie mogą być przeprowadzane pod naciskiem emocji, lecz z czystym rozsądkiem. By jak najlepiej przekonać do siebie czy swoich poglądów rozmówce trzeba wiedzieć w jaki sposób się do niego zwracać.

- Rozumiem, że chodzi o jakieś maniery? - Dopytała Hermiona, a Snape pokiwał głową. - To stąd te wszystkie komplementy.

- Tak, ale nie tylko po to one były. - Snape czerpał niezwykłą satysfakcje widząc z jaką fascynacją Granger go słucha. - W ten sposób poinformowaliśmy się nawzajem co o sobie wiemy.

- Nie wydaje się to być zbyt rozważne. Po co mówić potencjalnemu wrogowi jakie posiadamy o nim informacje? - Hermiona zmarszczyła brwi.

- Z jednej strony masz racje i nie robiłbym tego gdybym nie miał do czynienia z Grindelwald'em. - Zaznaczył Snape. - Jednak on ostrzegł mnie, że zna kilka osób, o których życia raczej wolałbym walczyć. Ja zaś pokazałem mu, że jeśli kogoś skrzywdzi, to mam możliwości by się zemścić. Takie zabiegi miały po prostu pokazać na czym stoimy i czego lepiej unikać we współpracy.

- Czy to naprawdę musiało być tak zagmatwane? - Snape spojrzał na nią z politowaniem, więc Hermiona zaczęła wytężać swój umysł aż w końcu się uśmiechnęła. - No tak, dzięki temu nie ma żadnych wątpliwości.

Bridge to the Other Side ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz