Rozdział V

530 28 32
                                    

Zgodnie z obietnicą o godzinie dziewiętnastej wyszedł ze swojej kajuty i czując się zdecydowanie lepiej przeszedł wąskimi korytarzami do kambuza - pokładowej jadalni. Już kilka osób zajmowało miejsca przy ławach i zajadało się dość smacznie wyglądającym mięsem z ziemniakami i zieleniną. Lupin zauważył nowo poznanego kolegę, który wraz z resztą załogi rozmawiał i śmiał się. Uznał, że nie będzie mu przeszkadzać, więc podszedł do starszego, otyłego mężczyzny z siwiejącym zarostem i chustą na głowie. Ów mężczyzna stał za ladą, gdzie w trzech naczyniach znajdowało się jedzenie.

- Dobry wieczór. - Przywitał się grzecznie Lupin, a marynarz skinął mu niechętnie i zaczął nakładać jedzenie.

- Radziłbym nie brać mięsa. Jest ciężko strawne i choroba może się nasilić. - Usłyszał za sobą i machinalnie się odwrócił. Jeremy znów się do niego uśmiechał. Remus odwzajemni uśmiech i spojrzał na kucharza, który z jego talerza zgarniał mięso z powrotem do naczynia z potrawą. Koniec końców Lupin dostał do ręki posiłek składający się z warzyw oblanych małą ilością sosu. Podziękował i zabrał jedzenie.

- Masz niezły posłuch, skoro nawet nie spytał się mnie o zdanie. - Skomentował Remus mając nadzieję na rozpoczęcie jakieś rozmowy.

- Tylko u niektórych. - Zaśmiał się Logan. - Może usiądziemy?

Zaproponował i wskazał wolne miejsca. Lupin przytaknął i zaczął iść w kierunku wskazanym przez Logana. Obrócił się jeszcze w stronę innych członków załogi. Przypatrywali im się z niesmakiem.

- Twoi znajomi chyba nie są zbyt zadowoleni, że ze mną rozmawiasz. - Zaczął czując dziwne wyrzuty sumienia i strach.

- Niech się pan nimi nie przejmuje. Mają do pana dystans ze względu na pana blizny. - Wytłumaczył młodzieniec.

- Jeremy, mów mi Remus. - Zaproponował nieśmiało i usiadł przy ławie. Jeremy zajął miejsce naprzeciw.

- Z przyjemnością. - Chłopak uśmiechnął się, ale po chwili zmieszał jakby czegoś się wstydząc. Widząc rumieńce powstające na policzkach marynarza Lupin nie umiał się nie uśmiechnąć.

Nastała chwila ciszy, podczas której Lupin spróbował jedzenia i stwierdził, że jak na wegetariański posiłek smakuje bardzo dobrze. Logan spoglądał na Lupina jakby chciał coś powiedzieć, ale koniec końców nie mówił nic.

- Jak się pracuje na morzu? - Lupin czując się coraz pewniej w rozmowie z chłopakiem postanowił pomóc mu z tą niezręczną ciszą.

- Całkiem dobrze. Ciężko jest, to fakt. Ale nie ma nic piękniejszego niż nocne niebo odbijające się w od tafli wody. - Jeremy z wdzięcznością podjął temat. - Ugadałem się z kapitanem i zaczynam wolne zawsze w tych samych godzinach. Dzięki temu mogę codziennie sobie trochę popatrzeć na księżyc. A ty lubisz księżyc?

- Lubię, ale może nie podczas pełni. Nieswojo się wtedy czuję. - Lupin choć bał się księżyca w pełni, to jednak nie kłamał mówiąc, że lubi nocny klimat. Specjalnie wybrał czas swojej podróży wymijający się z tą fazą księżyca.

- Do pełni jeszcze daleka droga. Wiesz, jak masz ochotę to możesz się dzisiaj do mnie dołączyć w kontemplowaniu krajobrazu. - Jeremy zarumienił się jeszcze bardziej, a Lupin zaczął mu się przyglądać dokładnie. Chyba już pojął zachowanie chłopaka, zrozumiał w jakim sensie dzieciak się nim zainteresował, choć nie był też do końca pewny. Albo raczej nie umiał w to uwierzyć zważając na swój podniszczony wygląd.

W oczach marynarza pojawiła się panika, kiedy Lupin tak mu się przyglądał. Zdecydowanie przestraszył go fakt, że być może za bardzo ujawnił swoją chęć spotkania się z mężczyzną.

Bridge to the Other Side ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz