Wiele lat minęło odkąd zwołał ostatnie zebranie. Zastanawiał się jak dokładnie je przeprowadzić. Podejrzewał kto może się na nim pojawić i wiedział kto na pewno będzie. Mimo to musiał przygotować się również na niespodziewanych gości. Zależało mu, by przekonać wszystkich do swojej racji. Największym problemem może być kilka osób, które przez lata współpracy z Gellertem udowodniły mu swoje stanowisko w sprawie czystości krwi. Miał nadzieję, że tych osób pojawi się jak najmniej.
Posiadał jeszcze jakieś dziesięć minut, nim wszyscy się zbiorą. Jak na razie w Tower of London przebywał on, Lucjusz z Draconem i Augustus. Postanowił wykorzystać moment i kiedy Lucjusz oglądał jakąś średniowieczną zbroję podszedł do niego.
- Mam dziś zabić Potter'a? - Spytał szeptem blondyn nawet nie patrząc na rozmówcę.
- Nie. Nie może dzisiaj zginąć. Zmieniamy plany. - Odpowiedział mu Gellert równie cicho. - Zamiast tego mam dla ciebie zdecydowanie lepsze zadanie.
- Słucham. - Lucjuszowi w końcu znudziła się kontemplacja żelastwa, więc spojrzał na Gellerta.
- Znasz historię i legendy tego miejsca? - Spytał Grindelwald, lecz Malfoy pokręcił głową. - Szkoda, bo jedną z nich zamierzam się dziś posłużyć. Kiedy wszyscy dotrą już na spotkanie ty pójdziesz na dziedziniec. Znajdują się tam klatki z krukami. Mają podcięte skrzydła. Ulecz te ptaki i przegoń. Zrób tak, by nie wróciły. To bardzo ważne, rozumiesz?
- Rozumiem i mam nadzieję, że potem mi to wyjaśnisz. - Lucjusz założył ramiona na klatce piersiowej.
- Naturalnie, ale po spotkaniu. - Blondyn skinął głową w zrozumieniu i usłyszał śmiech Rookwood'a. Spojrzał na mężczyznę i zauważył, że pierwsi zwolennicy się pojawiają. - Poczekaj, aż zacznę mówić. Wtedy opuść White Tower.
Ruszył w kierunku środka, gdzie zastał Augustusa rozmawiającego z Igorem Karkaroff'em i kobietą, którą Gellert kojarzył ze starych lat jako dziewczynkę blisko dorosłości. Przywitał się z nimi i zaczął wstępne rozmowy. Oczywiście, kobieta po prostu ekscytowała się, że Grindelwald znów powrócił, a Igor w spokoju czekał, aż zacznie się spotkanie.
Szybko do centralnego budynku, w którym się znajdowali napłynęło jeszcze kilku starych zwolenników. Zaczęli tworzyć okrąg wokół Gellerta, lecz ten wypatrywał kilku konkretnych twarzy. Igor już był, więc czas na resztę. Nie musiał zbytnio wytężać wzroku. Zobaczył, jak ramię w ramię kroczą bliźniacy w wieku około dziewięćdziesięciu lat. Staruszka i staruszek, ale w ich oczach Gellert widział prócz wieloletniego doświadczenia oddanie sprawie jakakolwiek by nie była. Prawdę mówiąc, to było oddanie względem Grindelwald'a. Wiedział też, że pod obszernymi, bordowymi szatami kryje się nie tylko stare, ale również wciąż zwinne ciało.
Następnie dostrzegł, jak swą obecnością zaszczycił go pierwszy niezbyt przyjazny czarodziej również maczający palce w czarnej magii, Cantankerus Nott. Chwilę później pierwszy z młodych członków Zakonu przekroczył próg pomieszczenia. Czujny Augustus w idealnym momencie postawił barierę między starym Nott'em, a swoim uroczym kwiatuszkiem. Do Luny uśmiechnął się cały pomarszczony puchon z milionem małych, bladych piegów, a jego posiwiały brat rozejrzał się czujnie jak na emerytowanego aurora przystało. Gellert ze zdziwieniem, ale również i zadowoleniem przyjrzał się rodzeństwu Scamander, nie spodziewał się ich zobaczyć. Miła niespodzianka. Z resztą, niespodzianek to był dopiero początek. Nie słyszał co prawda żadnej z rozmów przy drzwiach, jednak domyślał się, że Newt z Tezeuszem są o coś pouczani przez swojego dawnego przełożonego, przodka aktualnego śmierciożercy, Torquila Travers'a. Cała trójka przeniosła się szybko na jedną ze stron kółka jednocześnie ostrożnie obserwując Gellerta. Zwołujący całe zebranie nie miał nawet czasu nadziwić się jednymi przybyszami, gdy w drzwiach zaraz po Ginny z Harrym stanął wysoki brunet z siwymi pasemkami, który w przeszłości odegrał ważną rolę w MACUSA. Po nim weszło jeszcze kilku mniej istotnych zwolenników, którzy naturalnie stanęli koło Nott'a, Karkaroff'a czy bliźniaków. Następnie dołączyło dwóch kolejnych bliźniaków, tym razem młodych i rudych. W pewnym momencie Gellertowi prawie stanęło serce. Dziewczyna o kręconych, brązowych włosach zaczęła rozglądać się po sali. Gellert przez moment rozważał opcję wyrzucenia jej z zebrania. Czy naprawdę tak trudno było unikać jednej, jedynej małolaty?
CZYTASZ
Bridge to the Other Side ✓
FanfictionPrzecież każdy walczy w swojej sprawie. Powiedzieć, że jednoczą się, kiedy widmo wojny zbliża się nieubłaganie to jak stwierdzić, że wszystkie gwiazdy świecą tym samym blaskiem. Dzieli ich znacznie więcej. W bałaganie własnych myśli i uczuć, w wirz...