Wieść o przetrzymywaniu Hermiony w Hogwarcie szybko się rozniosła. Młodzi, kiedy tylko usłyszeli o miejscu pobytu ich przyjaciółki mieli ochotę rzucić jej się na pomoc. Dumbledore zareagował najszybciej jak mógł by do tego nie doszło. Miał swój plan, który i tak musiał przyspieszyć ze względu na okoliczności. Najgorszym był fakt, że praktycznie nie miał sposobu skontaktowania się z Severusem ani Augustusem. Nie miał więc też możliwości przekazać im ustaleń z zebrania Zakonu.
Nikt nawet nie zauważył rozpoczęcia nowego roku. Już dawno mieli pierwszy stycznia za sobą ledwo się orientując jaka jest data. Przede wszystkim zapomnieli o tym lokatorzy Hogwartu, których życie zdecydowanie nie toczyło się gładko. Większość uczniów zmizerniała, wielu miało również blizny po zajęciach pojedynkowych czy też zwykłych atakach ze strony ślizgonów oraz - o zgrozo - kadry pedagogicznej. Nie potrafili pogodzić się z myślą, że ich życie zmieniło się z dnia na dzień. Poprzednim razem, kiedy to Umbridge przejęła władzę w Hogwarcie to zdecydowanie czuli się jak w raju. Albo raczej czuliby, gdyby wpierw przeżyli aktualne piekło.
Severus dodatkowo musiał uważać na swojego zastępce, Zabiniego seniora. Ralph śledził każdy jego ruch starając się odkryć cokolwiek, co pomogłoby mu poddać w wątpliwość lojalność Severusa względem Czarnego Pana. Gdyby i tego było mało, starzy pedagodzy zaczynali wątpić w jego prawdziwe intencje. Nie dziwił im się, naturalnie unikał ujawnienia swoich relacji z Zabinim i pomocy jaką starał się nieść mugolakom. Niestety, nie mógł pozwolić sobie na tyle by te dzieci miały jakikolwiek standard życia. Wielu było już na granicy wytrzymałości, a kilku wydawało się powoli tracić rozum. Chciałby ich stamtąd wydostać - ubolewał za każdym razem gdy na nich patrzył.
Siedział w gabinecie dyrektora i zastanawiał się co ma dalej zrobić, jaki ruch wykonać. Powinien skontaktować się z Dumbledorem, ale każdy, kto mógłby mu w tym pomóc był nieosiągalny. Pilnowali każdego, bez wyjątku. Spojrzał na obraz dyrektora.
- Jak zwykle śpisz... - Mruknął do siebie. - Nigdy cię nie ma jak jesteś potrzebny. Czy to jako żywa istota, czy jako obraz.
Warczał i czekał sam nie wiedział na co. Portret dyrektora smacznie chrapał w swoim fotelu. Ralph dziwił się czemu Snape nie zdjął jeszcze tego obrazu. Ale tłumaczył, że zostawił go na pamiątkę pozbawienia Dumbledore'a stanowiska.
- Stary krętacz, przeklęty dropsocholik. - Warczał poirytowany. - Zawsze coś trzymasz na czarną godzinę. Mógłbyś z łaski swojej zauważyć, że właśnie taka nastała.
Uderzył w blat biurka i wstał. Zaczął, podobnie jak Albus, przechadzać się po pomieszczeniu. Za dużo myśli kotłowało mu się w głowie, ale żadna z nich nie była ani konkretna ani pomocna. Przede wszystkim ta o Hermionie, którą nienawidził z całego serca lgnącego do niej jak szczenię do zabawy.
- Tak bardzo upierałeś się, że ma być przyszłym Mistrzem Eliksirów i co? Teraz może do tego nigdy nie dojść. - Znów zwrócił się do śpiącego portretu. - Z resztą, dobrze wiedziałeś, że mało jej brakuje do stopnia Mistrza.
No, a przecież olśnienie lubuje się w zaskakiwaniu.
Severus przypomniał sobie jedną z pierwszym rozmów jakie odbyli z Hermioną. Spytała go przecież o pewną fiolkę, którą znalazła właśnie w tym gabinecie. Dlatego też podszedł do szafy i otworzył ją zaklęciem. Ukazały mu się rzędy podpisanych fiolek. Poszukał jednej, konkretnej i natychmiast ją wziął. Ujawnił myślodsiewnię i wlał do niej zawartość fiolki. Wdech i wydech na uspokojenie nerwów i zanurkował.
Chwilę po wirowaniu w ciemności nastała niknąca jasność. Wieczór, gdzieś w domu jakiegoś czarodzieja. Rozejrzał się i od razu wiedział gdzie jest. Dom Nicolasa Flamel'a. Dumbledore zmierzał właśnie schodami na górne partie, więc bez zbędnego zastanowienia Snape pognał za retrospekcją. Albus zapukał do drzwi po czym je otworzył. Wszedł ze smutnym uśmiechem. Severus spojrzał na zawartość pokoju, sypialnia z bladym właścicielem na łóżku.
CZYTASZ
Bridge to the Other Side ✓
Fiksi PenggemarPrzecież każdy walczy w swojej sprawie. Powiedzieć, że jednoczą się, kiedy widmo wojny zbliża się nieubłaganie to jak stwierdzić, że wszystkie gwiazdy świecą tym samym blaskiem. Dzieli ich znacznie więcej. W bałaganie własnych myśli i uczuć, w wirz...