Rozdział XXIII

420 33 26
                                    

Niespodzianka!!
Z okazji Halloween, dodatkowy rozdział. I trochę też na życzenie 😝🥰

❤️🖤💙💚🧡💛

To był chyba najspokojniejszy tydzień, jaki mógł sobie przypomnieć. Poza standardowymi spotkaniami i mniejszymi raportami nic, a nic się nie działo. Grindelwald również zdawał się być jakiś... obojętny. Kiedy spotykali się w jego pokoju dyskutowali, owszem, ale mężczyzna coraz częściej wolał słuchać pomysłów Lucjusza niż samemu coś proponować. Uśmiechał się tylko i skracał coraz bardziej ich spotkania. Minął cały tydzień i wciąż nic się nie stało. Nikt się z nim nie kontaktował, nikt go nie nagabywał, nikt nie śledził. Czarny Pan nie dawał kolejnych zadań, Narcyza nawet na niego nie patrzyła, a Rookwood nie przychodził nawet z powodu kaprysów. Coś było nie tak, zbyt spokojnie jak na jego przeczucia.

Po całym tygodniu, podczas którego nie robił w zasadzie nic poirytowany tą bezczynnością postanowił kolejny raz odwiedzić mugolską tawernę. Co prawda był tam w środę, ale skoro i tak nic się nie działo, a najbliższe zadanie mieli do wykonania za jeszcze jeden tydzień, to czemu miałby nie uciec w chwilę zapomnienia.

Poinformował szybko Augustusa, który jedynie skinął głowa wciąż leżąc w swoim pokoju i wpatrując się w sufit. Zamknął drzwi i przeszedł korytarzami swojego domu aż wyszedł za bariery antydeportacyjne. Przeniósł się tam gdzie ostatnio, choć tym razem nie musiał dopasowywać ubioru do miejsca, ponieważ przebrał się w dworze. Szybko przedostał się do wejścia, otworzył drzwi i wszedł. Paradoksalnie, kiedy był tu w środku tygodnia ludzi było od groma, teraz w sobotni wieczór zaledwie kilku klientów. Mimo to usiadł przy barze, gdzie Patrick natychmiast postawił jego trunek.

- Marnie wyglądasz, wszystko w porządku? - Spytał barman, na co Lucjusz uśmiechnął się z politowaniem.

- Problem tkwi w tym, że tak. Rozumiesz, że nic się nie dzieje? W jednej i drugiej robocie jest jakiś dziwny przestój... Jakby czas się zatrzymał. - Wyżalał się Lucjusz.

- To chyba powinieneś się cieszyć. - Uśmiechnął się pobłażliwie młody.

- Człowiek nie wie jak sobie dogodzić póki nie zasmakuje we wszystkim. - Zauważył bystrze Malfoy. - Wychodzi na to, że wolę jak mam zapierdol, niż jak siedzę na dupie.

- To może chcesz mi pomóc? - Zapytał nagle chłopak, a Lucjusz zdziwiony rozejrzał się jeszcze raz po lokalu.

- Jasne, z przyjemnością, ale w czym? Klienci raczej nie wlewają się przez okna. - Zażartował, a barman zaśmiał się posłusznie.

- Nie, ale zachorował mój pomocnik, a nowa dostawa czeka na wdrożenie. Mało klientów bo mało, ale jednak są. Jeśli mi pomożesz, to może nie będę musiał zostawać po godzinach. - Uśmiechnął się prosząco i złożył dłonie jak do modlitwy. Lucjusz stwierdził, że nic nie stoi na przeszkodzie.

- Dobra, ale w zamian chce dzisiaj za darmo chlać! - Patrick zaśmiał się na cenę jaką postawił Lucjusz.

Mężczyźni uścisnęli sobie dłonie, po czym Patrick szybko zaprowadził Lucjusza na zaplecze. Pokazał mu co i gdzie powinno leżeć i oczywiście jak wykreślać wyłożony towar. Musiał wracać za bar, bo w końcu i tak nie powinien od niego odchodzić.

Lucjusz nawet ciesząc się z obrotu spraw upił trochę rumu po czym zabrał się za robotę. Skupiając się na pracy z łatwością zapomniał o wojnie i wszystkich problemach. Również o tym, że tydzień przebiegał za spokojnie, a sam blondyn próbował odnaleźć dziurę w całym.

Układając towar doszedł do wniosku, że Patrick ma tu ogromny syf. Czemu by i w tym mu nie pomóc? Zaczął układać rupiecie. Naprawdę nie chciał wracać do Malfoy Manor... Sprzątał więc całe zaplecze tylko dwa razy wracając do Patricka po kolejną porcje rumu. Zbliżała się północ, ale tawerna była otwarta do ostatniego klienta, których jak stwierdził Malfoy, nawet przybyło niż ubyło. Cóż, nic dziwnego. Ładne panny coraz bardziej były pijane, a co za tym idzie – łatwiejsze.

Bridge to the Other Side ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz