17. To jednak on

946 64 9
                                    

Przez cały tydzień Zbrojna Agencja Detektywistyczna i Portowa Mafia krzyżowała plany ONZ i zajmowała się sprawami pobocznymi. Niestety Dazai w głębi umysłu i serca martwił się o dwie rzeczy. Umysł ciągle próbował rozwikłać sprawę osoby, która go zaatakowała. Skądś znał ten głos. Napastnik również go zna, bo powiedział, że liczy tym razem na jego śmierć. Pewna sugestia wpadła mu do głowy. Była bardzo atrakcyjna i przekonująca. Natomiast serce ciągle martwiło się o Chuuyę. Zawsze budził się następnego dnia, albo najwyżej po trzech.

Tego dnia wylegiwał się na kanapie, patrząc w sufit.
-Panie Dazai?- zapytał Nakajima, siedząc koło wymawianej osoby.
Mężczyzna spojrzał na niego.
-Wszystko wporządku?- na co ten uśmiechnął się lekko, ale niestety sztucznie.
-Tak, Atsushi-Kun. Nie martw się-w tym momencie zadzwonił jego telefon- Halo?- a po niecałej minucie wybiegł z Agencji, jak poparzony.
-Dazai, wracaj!- krzyknął wściekły Kunikida.
Szatyn pognał ile tchu do głównej siedziby Portowej Mafii. O dziwo wpuszczono go. Pobiegł do sali, w której ostatnim razem zastał rówieśnika i stanął w drzwiach. Jego czekoladowym oczom ukazali się Chuuya siedzący w pozycji siedzącej (bez koszulki, bo w jego ciało były jeszcze rurki wbite), Mori który badał jego bicie serca i Kouyou, rozmawiająca z rudzielcem. Gdy Nakahara dostrzegł Osamu w wejściu, ździwił się. Ougai i Ozaki spojrzeli na niego najpierw z zaciekawieniem, a potem znów uśmiechnęli się.
-Dazai-Kun, jak miło że jesteś- rzekł szef.
-My zostawimy Was samych, prawda?- i wyciągnęła mężczyznę z pokoju.
Detektyw podszedł ostrożnie do Mafiozy i usiadł na krześle koło łóżka.
-Makrela...?- błękitnooki był nadal trochę zaskoczony.
-Tak, ślimolu- uśmiechnął się szczerze młodziak.
-Jednak żyjesz...
-Niestety!- zaczął błaznować.
-Miałem sen...
-Sen? Jaki sen- brązowooki zainteresował się.
-Jakiś dziwny...
-Opowiesz mi?
-Cóż...-starszy złapał się lekko za głowę-...Byłem w małym, ciemnym pokoju. Przede mną stał czyjś cień. Jego oczy błyszczały szkarłatem- podczas gdy krasnalek opowiadał, wielkolud słuchał tego z poważną miną- Nie wiem, czyj był ten cień, ale czymś mnie postrzelił. Upadłem na ziemię...
-Coś tam jeszcze było?
-Tak...Gdy zacząłem się wybudzać, zaczęły mnie zjadać szczury...
-Wiedziałem...
-Co wiedziałeś?- ździwił się cherszt.
-Chyba już wiem, kto mnie zaatakował- nagle ktoś wbiegł do pokoju.
Była to Hisoka. Była zamachana.
-Chłopaki! Musicie to zobaczyć!- podała im szybko kartkę papieru, zgiętą na pół, za pomocą swojej zdolności telekinezy.
-Dziękuję- Osamu złapał ją z powietrza.
-Co to jest?- przybliżył się do niego Nakahara, a białowłosa podeszła do nich.
-Ktoś zostawił to przy oknie. Zamiast tego było tam jabłko i nóż- dziewczyna zgięła się w pół, ciężko dysząc.
Czekoladowooki zaczął czytać. Było tam napisane:

   Zgromadźcie armię, połączcie siły,
Wasz czas się skończył, los Wam nie miły!
Jutro wieczór zginiecie w męczarniach,
Ostateczna bitwa. Ziemia będzie wstrząsnięta!

                                                     ONZ

-Hisoka, zawiadom Mori'ego o tym liściku. ONZ wypowiedziało nam prawdziwą wojnę- Detektyw był śmiertelnie poważny.
-Tak jest!- i pobiegła szybko do Ougai'a.
-Zbiorę oddział i też się zbieram.
-Daj im poćwiczyć. My razem wybieżemy się gdzieś. Słyszałem o tym miejscu jeszcze za czasów Mafii...
-Jasne- burknął i założył kapelusz na głowę
-Do jutra, Chuuya- i wyszedł.
- Do jutra, Dazai

Podwójna Czerń (Soukoku)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz