54🍀

172 11 0
                                    

Minął tydzień. Tydzień odkąd Singto dowiedział się całej prawdy. O swojej siostrze. O swoich rodzicach. Minął też tydzień od kiedy dowiedzieli się się, że z całej ich paczki tylko Krist może zostać dawcą.

Na początku Singto nie zgadzał się, żeby jego przyjaciele się badali pod tym względem. Nie musiał być lekarzem, żeby wiedzieć co to oznaczało. Wiedział, że komplikacje po czyms takim są nikłe ale nie chciał aby jego przyjaciele przechodzili przez ból, tylko i wyłącznie dlatego że on nie może.

Informacja, że ma być to jego chłopak odbiła się na jego psychice. Nie pozwolił mu na to, wręcz nakazał lecz ten nie posłuchał. Zgłosił się do szpitala i zaczął przyjmować specjalne leczenie.
Dla Krista to było coś więcej niż oddanie szpiku. Dla niego była to możliwość uratowania młodszej siostry jego chłopaka. Możliwość że rodzica Singto popatrzą na niego, na ich związek inaczej. Był gotowy zaryzykować własnym bólem żeby to się zdarzyło.

Dlatego właśnie dziś. Po przespaniu całej nocy w szpitalu, czekał tylko na chwilę gdy pojedzie na zabieg. Koło niego oczywiście był Singto, który mimo nakazu nie ruszył się od jego łóżka nawet na chwilę. Razem z nimi był Tumcial, który od samego początku zdecydował być z nimi.

Wiedział że to jeszcze nie koniec rozprawiania się z ojcem Singto. Wiedział w jakim stanie psychicznym jest chłopak. Wiedział że od kilku dni nie może spać po nocach. Wiedział że czuję on wielki żal do siebie, że nie może być sam dawcą. Dla Off było to zrozumiałe. Rozumiał, że chłopak chciał pomóc siostrze. Znał go. Wiedział że ten już zaczął odczuwać jakieś emocje w stronę dziewczynki. Wiedział też że próbuję je zniszczyć w sobie. Dlatego postanowił zostać z nimi. Pilnować aby te wszystkie emocje nie wybuchły, zamieniając się w bombę atomowa skierowana w stronę biologicznych rodziców.

-Gotowy?-pyta lekarz wchodząc do sali zabiegowej, na co Krist kiwnął głową

-Jasne, panie doktorze,zrobmy to-mówi a mężczyzna uśmiecha się do niego

-A więc zaczynajmy, musicie teraz wyjść-odezwał się patrząc na chłopaków

-Jasne doktorku-uśmiecha się Tumcial i klepiąc przyjaciela po ramieniu wstaje

-Będę, gdy się obudzisz

-Wiem Singto-uśmiechnął się do niego

Chłopaki wyszli z sali, a w tym czasie lekarz podał odpowiednie leki i po chwili brunet zasnął. Singto nie czuł się gotowy na ten zabieg. Przez cały czas jego trwania albo chodził zdenerwowany po korytarzu albo siedział i bawił się gumowa bransoletka na nadgarstku. Na początku jego zachowanie totalnie irytowało starszego ale po chwili miał totalnie gdzieś jego nawyki i siedział na telefonie. Może wydawać się to chamskie ale wiedział że tak pomoże i sobie i jemu. Widocznie udało się bo po jakimś czasie zestresowany Singto wysłał mu wiadomość przepraszając.

-Nie przepraszaj mnie, po prostu się ogarnij bo wszystko będzie dobrze-mówi do niego glaszczac po głowie

-Obiecujesz prawda?

-Obiecuję

-Zabieg jeszcze trwa-usłyszeli głos kobiety na co oboje odwrócili wzrok w jej stronę

Obok niej można było zauważyć jej męża. Singto odrazu spiął się na jego widok, co zauważył Tumcial. Chłopak przyjął postawę obronną aby w każdej chwili być gotowy pomóc młodszemu, gdyby była taka potrzeba. Swoją postawa pokazywał także, że zdanie rodziców chłopaka było ważne tak bardzo jak gówno psa na chodniku. Zauważasz gdy musisz i zapominasz dosłownie kilka sekund później. Chyba że przyczepi się Ciebie jak do podeszwy buta. Wtedy wkurza się coraz mocniej aż wkocu zniknie. Tak jak ich zdanie z jego głowy.

-Co tu robicie?-spytał podnosząc się

-Chcieliśmy zobaczyć jak Krist

-Zabieg jak widzicie jeszcze trwa a więc możecie sobie już stąd iść

-Zostaniemy z wami Singto-odezwała się kobieta

-Po co, aby zobaczyć czy faktycznie oddał ten szpik

-Masz nas za potworów czy jak-odezwał się mężczyzna siadając na krześle

-Owszem na czele z Tobą

Ojciec chłopaka już miał się odezwać kiedy drzwi do sali otworzyły się i wyszedł z nich lekarz. Odrazu opowiedział że wszytko jest w porządku i że chłopak obudzi się do dwóch godzin. Teraz mógł być w stanie przygotować dziewczynkę, więc rodzice wyszli za nim. Żadnego dziękuję, żadnego przyjedziemy, żadnego pocałuj w dupe. Takie zachowanie wkurzyło Tumcial'a. Singto miał ich totalnie gdzieś ważniejszy był dla niego teraz Krist i czekanie jak się obudzi. Całe dwie godziny spędzili w jego sali. Dając oczywiście co chwilę informacje reszcie, która czeka tylko na moment aż mogą tu przyjechać. Dźwięk stęknięcia sprawił że oboje podnieśli głowy. Młodszy odrazu zerwał się aby zatrzymać swojego chłopaka przed próba wstania. Nie mógł jeszcze tego robić.

-Mówiłem że się obudzi ty panikaro-odezwal się Off chowając telefon do kieszeni

-Zamknij się P'-warknął

-Martwiłeś się? Naprawde? Przecież mówiłem że wszystko będzie dobrze Sing-westchnął

-Nie wzdychaj na mnie

-Nie dziw się, że jest taki emocjonalny. Rodzice roku tu byli

-Twoi rodzice? Po co?

-Nie wiem i to jest nie ważne, masz odpoczywać a nie martwić się o coś

-Będziesz mnie teraz traktował jak dziecko?

-Owszem-uśmiechnął się

Wiedział że sprawą rodziców musi zająć się sam. Zmierzyć się z tymi potworami raz na zawsze.

Boys love✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz