Snames Wyzwanie

Pierwszy pocałunek Severusa

Ah wymyśliłam ten pierwszy rozdział....i jest. 

Chyba dobrze ?

-------------------------

Severus Snape wraz z Jamesem Potterem znowu kłócili się po pojedynku na środku korytarza w towarzystwie większości uczniów.

- Jesteś nie możliwy ! - krzyknął Severus zbliżając się po kolejny krok do niego.

- Ja ! Chyba ty ! - drwił z niego. - Nie możliwy tchórz ! - wykrzyczał zbliżając się do niego. Uczniowie jak zawsze obserwowali ich, a co nie którzy podśmiewali się. Reszta Huncwotów stała po prawej stronie Jamesa. Syriusz szczerzył się, Remus kręcił głową rozglądając się czy nie ma nigdzie nauczycieli, zaś Peter chichotał.

- NIE JESTEM TCHÓRZEM ! - wrzeszczał.

- JESTEŚ !

- NIE !

- TAK!

- NIE !

-TAK !

- NIE !

Obaj z każdym słowem zbliżali się do siebie, a magia wibrowała wokoło ich. Uczniowie przestali się podśmiewać i z lekkim strachem rozglądali się po sobie. Huncwoci już nie stali tak pewnie jak przed chwilą, Remus obawiał się jak to się skończy i zerknął na Syriusza oraz stojącą obok niego Lily.

James i Severus stali tak blisko siebie, że prawię stykali się nosami.

- Udowodnij ! - wysyczał James.

Na korytarzu ucichło, a słychać było tylko przyspieszone oddech i bicie ich serc. James zaśmiał się i wycofał się tyłem do przyjaciół. Zatrzymał się trochę przed przyjaciółmi z triumfalnym uśmiechem przeczesując sobie włosy i właśnie ten moment wykorzystał Severus i nie wiarygodnie szybko znalazł się przy Gryfonie. Złapał go za krawat i koszulę przyciągnął do siebie całując go prosto w lekko otwarte usta.

Na korytarzu wszyscy wstrzymali oddech. Syriuszowi prawię oczy wyszły z orbity, a Lily oparła się na nim by się nie przewrócić. Peter tak jak większość uczniów otworzył ze zdumienia buzię. Remus stał nie ruchomo i spodziewał się wszystkiego ale nie tego.

Severus wyprostował się. James spojrzał się w czarne oczy Ślizgona i pierwszy raz nie wiedział co powiedzieć.

Severus odsunął się od Gryfona i powoli zaczął się wycofywać i skręcił w pierwszy lepszy korytarz byle nie być już w centrum wydarzeń.