☾ ☁️ ♡ ྀ ✉ ☽
chłopak przemierzał salon ciężkim krokiem, a każde jego poruszenie roznosiło po pomieszczeniu zapach ciężkich perfum oraz dźwięk dawno zagubionych monet w dziurawych jeansach. wyglądał na spokojnego, przechadzał się powoli, niemal z gracją. jego twarz pozostawała rozluźniona, nie okazując nawet najmniejszego cienia emocji.
zdradzały go tylko oczy, czarne jak noc tuż przed świtem. jak zwykle podkreślił je ciemną kredką, co w połączeniu z nikłym uśmiechem, jaki błąkał się po jego ustach, tylko dodawało mu złowrogiego wyrazu. to w nich kryła się cała wściekłość, którą zgromił przyjaciela, gdy ten zwrócił mu uwagę, że zabłoconymi glanami brudzi mu biały dywan.
seungmin pochłaniał paprykowe pringlesy, ani na chwilę nie odrywając od niego wzroku. minęło dwadzieścia minut, odkąd chłopak wparował do jego mieszkania, rzucił w jego stronę jedno imię, i od tamtej chwili nie odezwał się ani słowem. każdy kto był zorientowany w sytuacji - a sangmin należał do tego wąskiego grona - po tym wiedział już w zasadzie wszystko. kiedyś lubił teoretyzować i chętnie wymyślał coraz to ciekawsze i mniej prawdopodobne scenariusze, kiedy tamten bił się z myślami. wyobrażał ich sobie w potyczce rycerskiej, albo w takich malutkich statkach kosmicznych, w których latali po całej galaktyce i strzelali do siebie z laserów.
chłopakowi jednak nie bardzo podobały się jego pomysły. a przynajmniej tak mówił, chociaż seungmin wiedział, że kłamie.
niestety jego wizje nigdy się nie spełniały. to było rozczarowujące, bo raz już zdążył napalić się na walkę na ringu bokserskim, i po cichu wciąż na nią liczył. ale nie, oni woleli robić to w ten nudny sposób, przez co koniec końców nie dzieje się nic ciekawego.
w pewnym momencie go to znudziło.
- wy to macie kurwa jazdy.
pokręcił głową na boki i wepchnął do ust pringlesa.
chłopak zatrzymał się przed oknem i rzucił mu przelotne spojrzenie. wepchnął ręce w kieszenie czarnej bluzy i wlepił wzrok w dziecko, które w bloku naprzeciwko rysowało po szybie farbkami.
- kiedy ta stara wiedźma sobie pójdzie?
seungmin jęknął i sięgnął po telefon, żeby sprawdzić godzinę. było przed dziesiątą, czyli zdecydowanie za wcześnie. powinien teraz odsypiać wczorajszą podróż, a nie prowadzić bezpłatny gabinet terapeutyczny.
- smoczycowóz zaraz odjeżdża - mruknął ziewając. - musisz jeszcze chwilę poczekać.
felix pomachał dzieciakowi. zmarszczył brwi, gdy ten w odpowiedzi wytknął mu język. bez zastanowienia wystawił w jego kierunku środkowego palca, a wtedy chłopiec ze zdziwienia otworzył szeroko buzię. lee posłał mu słodki uśmiech, a potem odwrócił się, i począł na nowo się przechadzać.
wielu uważało, że cały problem tkwi w jego ciągłych podróżach. chan mówił, że changbin potrzebował chłopaka na miejscu, i dlatego nie potrafi zostawić hyunjina. ryunjin dałaby sobie rękę uciąć, że gdyby nie biegał z jednego samolotu do drugiego, już dawno byłby w związku ze studentem.
ale chan nigdy nie wystawił nosa poza granice korei, więc mało go obchodziło, co miał do powiedzenia. a shin niech lepiej nie będzie taka pewna, bo zostanie modelką w magazynie dla jednorękich bandytów.
CZYTASZ
cereal #minsung [ discontinued ]
Fanfiction❝ 𝙞 𝙖𝙢 𝙗𝙪𝙩 𝙖 𝙛𝙞𝙧𝙚𝙛𝙡𝙮 𝙘𝙖𝙪𝙜𝙝𝙩 𝙞𝙣 𝙝𝙞𝙨 𝙟𝙖𝙧 𝙖𝙣𝙙 𝙬𝙝𝙚𝙣 𝙝𝙚 𝙡𝙤𝙤𝙠𝙨 𝙖𝙩 𝙢𝙚, 𝙞 𝙘𝙖𝙣'𝙩 𝙝𝙚𝙡𝙥 𝙗𝙪𝙩 𝙜𝙡𝙤𝙬 ❞ Lee Minho zawsze wolał świat fantasy od realnego. Był też cudownym dzieckiem, które stało się cudo...