coke, raspberry juice & vodka pt.3

1.3K 151 112
                                    

☾ ☁️ ♡ ྀ ✉ ☽

Pot lał się chłopakowi ciurkiem po plecach i twarzy, szczypiąc go w oczy. Wymierzał precyzyjne ciosy jeden za drugim, po czym robił zwinny unik, gdy worek bokserski do niego wracał. Chociaż robił to już niemal od godziny, prawie nie odczuwał zmęczenia. Przystawał tylko wtedy, gdy rękawice wydawały mu się zbyt luźne. Odrywał rzepy zębami, wsłuchując się w stare rockowe kawałki rozbrzmiewające w garażu, i zaciskał je mocniej. Natychmiast powracał do przerwanej czynności, wymierzając kolejne uderzenie.

Obraz Changbina całującego się z Felixem wciąż pozostawał żywy w jego myślach, nieważne jak bardzo starał się je rozproszyć głośną muzyką i morderczym wysiłkiem. To nie pierwszy raz, kiedy zastał ich w takiej sytuacji. A to przytłaczało dziewiętnastolatka, który podświadomie zdawał sobie sprawę, że dla Changbina nigdy nie będzie równie ważny co Australijczyk.

Był zraniony i wściekły, mimo że po którymś razie z kolei powinien się już przyzwyczaić. Wyobrażanie sobie Felixa, jako cel jego ciosów tylko bardziej go rozsierdziło, bo czuł się przez to jak najgorszy gnojek. Teraz warczał i wymierzał ciosy, zwyczajnie chcąc rozładować emocje.

Był beznadziejny, Changbin też.

Wskoczył na worek oplatając go nogami, ręce zaczepił na samej górze, krzyżując je w nadgarstkach. Oddychał głęboko i wydzierał się do słów piosenki Iron Maiden, a worek obracał się dookoła i kręcił jego światem.

Obejrzał się przez ramię, ledwo wyłapując w tym hałasie skrzypienie drzwi prowadzących do domu.

- Hyunjin, dziecko drogie. - Mężczyzna pokręcił głową i odstawił na warsztat skrzynkę z narzędziami, którymi w dzień skręcali meble do salonu. - Przestań drzeć mordę i ścisz to, bo sąsiedzi znowu zadzwonią na policję.

- Hej, to był jeden raz. Jeden. - Wytknął starszego palcem, wzmacniając uścisk na worku. - Nie możesz wypominać mi tego do końca życia.

- Mogę - powiedział podchodząc do syna. - I będę. Przywilej bycia rodzicem.

Starszy Hwang popchnął worek, na którym Hyunjin w dalszym ciągu się uwieszał. Nogi zaczynały mu się trząść, i wymagało to coraz większego wysiłku.

- Jak już skończysz przytulać się z workiem treningowym, co swoją drogą jest całkiem przykrym widokiem, to chodź do domu. W telewizji jest mecz, a w lodówce piwo.

Młodszy rozpromienił się. Żeby spojrzeć na ojca znowu musiał odwrócić głowę.

- Mówiłem kiedyś, że cię kocham?

Mężczyzna skrzyżował ręce na piersi i zmarszczył nos, ciężko zastanawiając się nad tym pytaniem.

- Pierwszy raz to było osiem lat po twoich narodzinach, jednego pięknego dnia, kiedy wieźliśmy cię do szpitala ze złamaną ręką, kiedy z bólu już majaczyłeś - powiedział bez cienia żartu. Równie poważny Hyunjin pokiwał w skupieniu głową. - Za drugim razem byłeś już dojrzałym czternastolatkiem, dumą mojego życia, i chciałeś, żeby kupić tobie i Jisungowi wódkę.

- Ach, pamiętam to.

Zaśmiał się na wspomnienie siebie i Jisunga rzygających przez balkon na piękne róże swojej matki.

Ojciec wykazał się wtedy nie lada sprytem. Kiedy po tygodniu marudzenia wreszcie zgodził się kupić nastolatkom wódkę, jego planem było zafundowanie im kaca mordercy. I udało mu się to nawet lepiej niż zakładał. Nim Hyunjin i Jisung sięgnęli ponownie po alkohol, minęły prawie trzy lata.

- Z moich obliczeń wynika, że z trzecim razem powinienem poczekać co najmniej rok.

- Możliwe, ale na mamę bym nie przysiągł. - Raz jeszcze popchnął worek, na którym Hyunjin trzymał się już ostatkiem sił. - Oblałeś matmę.

cereal #minsung [ discontinued ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz