Jakiś czas później
Czkawka
Największy cios, to patrzenie na cierpienie bliskich, na których ci zależy. Patrzenie na Astrid, która ledwo co się przebudziła było straszne. Oczy błyszczały od łez i co chwila się uwalniały. Z trudem się trochę uspokoiła. Przywarła do mnie, a prośba o to bym nie odchodził i został przy niej, sprawiła, że serce do teraz chce mi się wyrwać z piersi.
Drzwi do sypialni Brietty się otwierają, a jej właścicielka staje w progu. Zagląda do pokoju patrząc na mnie w ciszy. W jej oczach dostrzegam pytanie. Spuszczam wzrok na blondynkę, która przytula głowę do poduszki. Śpi.
– Od ponad godziny mamrocze – odpowiadam cicho.
Brietta podchodzi do łóżka ze skrzyżowanymi ramionami na piersiach. Patrzy na Astrid, a ja poprawiam jasną grzywkę, by nie drażniła powiek śpiącej.
– Mówi coś konkretnego?
– Zostawcie mnie, przestańcie, to boli... W kółko to samo. – Astrid znów szarpie poduszkę. Wierci się wypowiadając prośby błagalnym głosem.
– Proszę, dość... dość... zostawcie...
– Widzisz? – Brietta kręci głową zakrywając usta ręką. – Astrid, ćśśś... – Dotykam jej ramienia. Wyrywa się. Wymieniam z piwnooką spojrzenia. Martwimy się. – Co oni jej zrobili, na wszystkich świętych?
– Nie wiem. – kręci głową. Dotyka czoła Astrid. – Nie ma gorączki. Śnią jej się po prostu koszmary, czemu się nie dziwię.
– Jak jej pomóc?
– Nijak. – odzywa się głos przy drzwiach. Spoglądam na bruneta. – Po takim koszmarze jaki zafundowali jej słudzy Drago można jedynie czekać, aż zapomni, co jest niemożliwe.
– Nie pomagasz. – syczę przez zęby. Jestem nieźle wkurzony i zmartwiony.
– Przykro mi. Próbowałem jakoś jej pomóc, ale nie udało się. Nim zdążyłem ją wyprowadzić i władować na smoka, łowcy mnie złapali i wyrzucili.
– Minie sporo czasu, nim dojdzie do siebie. – radzi Brietta, po czym kieruje się do wyjścia. – Niech odpocznie. To jedyny sposób, by odzyskała siły.
Oboje wyszli zostawiając mnie samego z blondynką.
Znów zaciska powieki. Znów mamrocze cicho. Najbardziej na świecie chciałbym jej jakoś pomóc, wyciągnąć z koszmaru, ale nie potrafię wejść jej do głowy i odgonić demony. Nie jestem taki zdolny.
Obejmuję ją w pasie, ale od razu zaczyna się szarpać. Przytulam ją do siebie. Jęczy prosząc bym ją zostawił. Czuję rozpacz, potworny ból. Spoglądam na jej zamknięte oczy i w jednej chwili wszystko we mnie pęka. Łza spływa jej po policzku. Przyciskam usta do jej skroni, by zebrać kolejną kropelkę.
– Jestem przy tobie, mała. Nie bój się. – szepczę w jej skórę pozostawiając na niej najdelikatniejszy pocałunek. – Nikt nie zrobi ci krzywdy. Kocham cię.
Jęki walki i błagania ustają. Nie pozwalam jej się odsunąć. Nie puszczę jej, nie w tej chwili, nigdy.
Astrid
Koszmarny sen
Wymierzyli kolejny cios. Podkuliłam nogi, ale było jeszcze gorzej.
– Krzycz, krzycz – zaśmiał się pierwszy. – I tak nikt cię nie usłyszy, a tym bardziej nie pomoże.
Śmiali się. Potwornie się śmiali ciesząc z tego, że sprawiali mi ból.
CZYTASZ
War Of Hearts
Historia CortaOn nic nie wiedział, Nie znał jej. Ona nic nie wiedziała, Nie znała jego. A potem spotkali się przypadkiem Los złączył ich ścieżki i nic nie było takie jak dawniej. (To opowiadanie już kiedyś było na Wattpadzie, ale wydarzył się wypadek i usunęło mi...