Rozdział 15

990 35 6
                                    

Trzy dni później

Astrid

Z mamą coraz lepiej. Przestała gorączkować, można z nią porozmawiać, lecz nie długo bo musi odpoczywać. Wreszcie czuję ulgę widząc błysk życia w jej oczach. Strach minął.

Jest wieczór, kiedy siedzę z Wichurą na plaży i oglądamy zachód słońca. Kolory są piękne. Gdy byłam mała, raz zapytałam wujka jak wygląda Walhalla. Czy jest tak niezwykle wspaniała jak powinno się wierzyć? Wuj Finn powiedział, że będzie taka jaką sobie wymarzę. Nikt żywy nie zna miejsca do którego trafia się po śmierci. Pamiętam, że pragnęłam by Walhalla była tak piękna jak niebo o zachodzie słońca, tak kolorowa jak chmury i wyjątkowa jak nic co istnieje tu na ziemi. Nie wiem, dlaczego spytałam o królestwo bogów i dom poległych wojowników, będąc dzieckiem. Możliwe, że byłam tak nieszczęśliwa, że już wtedy myślałam o odejściu na zawsze z miejsca, w którym czułam się nieszczęśliwa.

Wiatr wieje wprawiając moje włosy w taniec. Chłód oceanu muska moją twarz. Nos wciąga powietrze i drażni mnie, przez co kicham. Wichura pomrukuje jakby mi chciała powiedzieć na zdrowie. Uśmiecham się głaszcząc ją po łuskach i całując jej nos.

Odkąd wróciłam na wyspę, ojciec przestał pytać dokąd idę, a ja nawet go nie informuję. Prawie w ogóle się do siebie nie odzywamy, a rzadko widujemy bo ojciec od rana do wieczora zajmuje się Sollar. Nie wysyła za mną ludzi, by mnie pilnowali. Mam większą swobodę, ale i tak czuję, że póki mama nie wróci do pełni sił nie mogę odejść. Nie mogę opuścić wyspy. Jeszcze nie. Nie powiedziałam matce, że pokłóciłam się z ojcem. Nic jej nie powiedziałam. Nie chcę jej martwić. Tata też nie wszczyna awantur. Chyba tylko dlatego, że za bardzo nam zależy na mamie.

W oddali dostrzegam coś małego. To smok. Macha swoimi skrzydłami i leci prosto w naszą stronę. Wichura podrywa łeb w górę i skrzeczy wołając malucha. To zielony Straszliwiec Straszliwy.

– Hej, mały – Ląduje przede mną na swoich czterech łapach i przygląda swymi żółtymi oczami. Wyciągam rękę by go pogłaskać, a on wpycha głowę pod moją dłoń. – Jakiś ty uroczy.

Po chwili dostrzegam, że na jego łapie jest jakaś karteczka. Zupełnie taka jaką przywiązałam Wichurze wysyłając ją na Berk.
Zdejmuję liścik i rozwijam.

Moje uszanowanie Milady,

Ten słodziak co dostarczył wiadomość to Ostrostrzał. Straszliwce pomagają nam w dostarczaniu poczty, więc przygotuj się na jego odwiedziny w każdą niedzielę.

Mam nadzieję, że twojej mamie się poprawiło, jak również stosunki między tobą i tatą się normują. Naprawdę nie chciałem Ci narobić problemów.

Mam dwie wiadomości.
Dobra jest taka, że mój tata chyba zmienił zdanie na temat ślubu. Nie jest to jeszcze pewne, ale możliwe że zaczyna rozumieć, że tego nie zrobię. Może odpuści. Muszę go przekonać. Valeria z bratem opuszcza na jakiś czas Berk, by odwiedzić ich rodzinną wyspę. Ma przekonać Harrisa do tego, że nie chcemy się pobrać. Nie wiem czy jej się uda, ale trzymam kciuki. Ja mam na głowie przekonać ojca. Tata nie jest w najlepszej formie. Jest smutny i próbuje udać, że wszystko jest w porządku, ale to nie prawda. Wspomniał o mamie. Widziałem jak w oczach lśniły mu łzy, gdy o niej mówił. Martwię się o niego. Chciałbym mu jakoś pomóc.

Zła wiadomość jest taka, że walnąłem Harrisowi w gębę i złamałem mu nos. Wkurzył mnie. Obraził moich rodziców, zaczął bredzić na ich temat... Za dużo by opowiadać. Krótko mówiąc nagrabiłem sobie i pewnie dostanie mi się za to. Trudno. Po tym co powiedział, mam ochotę wysłać go do gniazda szybkich szpiców, albo na cmentarzysko smoków.

War Of HeartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz