Rozdział 26

540 27 1
                                    

Kilka dni później

Czkawka

– Okej, chyba wszystko mamy. – rzucam, przytwierdzając do siodła ostatni bagaż.

Szczerbek pomrukuje, macha głową bym spojrzał za siebie. Mama stoi przy krawędzi i patrzy na sanktuarium. Podziwia widok, który oglądała każdego dnia od dwudziestu lat. Przyzwyczaiła się, zupełnie tak samo jak ja do Smoczego Skraju. Mnie i jeźdźcom też było ciężko opuścić Koniec świata, na którym wybudowaliśmy własne chaty, żyliśmy na własną rękę i nikt, nawet ja, nie miał nad nami kontroli.

Staję obok niej, również odwracam wzrok na wnętrze lodowej góry.

– Przywykłam do życia samej ze smokami. – Spoglądam na mamę, ale ona nie ma zamiaru odwrócić oczu od Alfy i latających smoków wokoło. – Dwadzieścia lat samej bez ludzkiego towarzysza. Jeśli Berk jest taka wspaniała, to chyba nie będzie tak źle. Prawda?

Wyczuwam w jej głosie smutek. Próbuje się uśmiechnąć, wymusza radość, ale wiem, że przepełnia ją obawa tego co ją czeka.

– Mamo – Dotykam jej ramienia. Odwraca na mnie zielone oczy. – Jeśli nie jesteś gotowa tam wrócić... ja nie mogę cię zmusić.

Wiem o czym mówię. Serce mnie ściska, ale nie mogę zrobić nic innego. Poprosiłem mamę by ze mną wróciła. Za wiele wymagam. Za wiele sobie wyobraziłem.

– Jeśli masz płakać i cierpieć, to zostań. Jakoś się znajdziemy.

Uśmiecham się, kiedy moje słowa wypływają z moich ust. Chce coś powiedzieć, widzę to.

– Daj sobie jeszcze trochę czasu, a kiedy będziesz gotowa wrócisz do nas do domu. Poczekam z tatą. Nie martw się. – Mama wyciera policzek, po czym bierze mnie w objęcia.

Nie zmuszę jej. Nie mogę. Poza tym nie mam serca patrzeć na jej rozdarcie.

– Przepraszam. – szepcze.

– Jest okej.

– Wrócę.

Astrid

– Astrid... wyglądasz...

– Wiem – wzdycham. – Idiotycznie.

– Weź! Wyglądasz obłędnie, cudnie, perfekcyjnie.

Brietta klaszcze w dłonie. Staje za mną i kładzie mi dłonie na ramionach. Patrzy razem ze mną na odbicie w lustrze.

Przymierzam właśnie sukienkę. To co powiedziałam o tym jak wyglądam, wcale tak nie uważam. Jest ładnie, a na pewno inaczej. Nie noszę sukienek. Nie przypominam sobie, żebym wcześniej nosiła sukienkę. Spódniczkę owszem, ale nie sukienkę.

– Jeszcze tylko poczekać, aż Czkawka cię zobaczy. Szczęka mu opadnie.

Kiwa nami śmiejąc się szczerze. Wymuszam uśmiech. Cieszy się bardziej ode mnie. Nie zauważy, że wcale mi się nie uśmiecha tam lecieć. Nie, to raczej płynąć. Nie mogę dosiąść Wichury, gdy płynę z rodzicami.

Już mam ochotę powiedzieć na głos, że szczęka mu opadnie zupełnie z innego powodu, ale gryzę się w język.

Ciąża to nie jest jedyna tajemnica, którą zatrzymuję dla siebie. Na razie.
Poza nią jest jeszcze przeszłość, którą poznałam i do teraz nie podzieliłam się nią z Czkawką. Miałam okazję.
Miałam wtedy, gdy się obudziłam, a on był przy mnie. Mogłam z nim porozmawiać, coś powiedzieć, ale nie zrobiłam tego.
Miałam, gdy przyleciał do mnie w biały dzień, chciał mi coś wyznać i wyznał. Dosyć wyraźnie dał mi do zrozumienia co czuje. Pokochał mnie. Zamiast na spokojnie z nim pomówić, nacieszyć tym, że mogę spędzić z nim czas, mądra ja zaciągnęłam go do łóżka i co? I mam. Dosięgły mnie konsekwencje.

War Of HeartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz