Rozdział 29

627 27 2
                                    

◾◽◾
Nie wiem dlaczego ludzie mówią, że cuda się nie zdarzają,
Przecież Ty mi się zdarzyłaś.
◾◽◾

Czkawka

Położyłem Astrid w domku Gothi. Szamanka nie robiła żadnych problemów, nawet nie była zdziwiona, że znów odwiedzam ją z blond wojowniczką na rękach. Przygotowała jakiś napar z ziół. Chyba pomogły, bo grymas na twarzy niebieskookiej znikł, a wiercenie się na łóżku skończyło się na dobre.

Zasnęła. Zdaniem Gothi to dobry znak. Była bardzo zmęczona, a jeszcze ta cała awantura w twierdzy i... Po co ja się z nią kłóciłem? Miała rację. Niepotrzebnie się uniosłem, powinienem się uspokoić i ją tak samo.

Odgarniam blond grzywkę z czoła. Staram się jej nie obudzić, lecz nie mogę się powstrzymać od głaskania jej czule po policzku. Jestem jakoś spokojniejszy, gdy czuję jej jedwabną skórę pod palcami.

Stukot drewnianej laski Gothi odwraca moje oczy na staruszkę. Stoi niedaleko podparta o swoją laskę i obserwuje mnie z ciekawością w jasnych oczu.

Spuszcza wzrok na podłogę. Wysypuje piasek i zaczyna po nim pisać. Odczytuję pytanie z trudem. Nie jestem pewien tego co przeczytałem, więc muszę się podnieść.

Co stało się tym razem?

Wzdycham. Patrzę na śpiącą wojowniczkę. Przeczesuję swoje włosy palcami i wstaję z łóżka.

– Coś... coś o czym w ogóle nie pomyślałem zanim to zrobiłem.

Siwowłosa staruszka marszczy brwi. Podchodzi powoli do łóżka i przygląda Astrid. Wydaje mi się, że zajmuje jej to masę czasu, a okazuje się tylko chwilą. Patrzy na mnie surowo. Wzdrygam się czując jak przepływa po mnie zimna fala potu.

Dotyka kościstą dłonią brzucha blondynki. Przez materiał sprawdza brzuch i podbrzusze, a jej oczy z chwili na chwilę robią się większe i ostatecznie spadają na mnie.

Ona jest brzemienna! – Pisze na piasku stawiając na dodatek wykrzyknik jakby chciała na mnie nakrzyczeć. – Co wyście zrobili?!

Mierzy we mnie srogie niebieskie oczy. Muszę odwrócić wzrok.

Wiem co zrobiłem. Wiem czego ja i Astrid się dopuściliśmy.

– Gothi, ja wiem...

Nie pozwala mi dokończyć. Zaczyna błyskawicznie pisać po piasku. Wkurzona jak wtedy, gdy próbowałem usprawiedliwić zachowanie ojca, kiedy nazwał ją starą babą, która nie potrafi orać ziemi.

Dopuściliście się współżycia bez zawarcia małżeństwa! Jesteś zaręczony, Czkawka. Ona jest córką wroga twojego ojca. Coś ty uczynił?!

– Nie jestem zaręczony. Nie z Valerią. I... chwila, skąd ty wiesz, że...?

Może i jestem niema, ale nie jestem głucha ani ślepa. I mam póki co dobrą pamięć.

Ona wie. Wiedziała od samego początku. Dlaczego się ze mną tym nie podzieliła?! Jakim cudem spędzając całe dnie tutaj w swojej chacie, wie co się dzieje na dole w wiosce?

– Nieważne co wiesz o tej całej aferze w twierdzy, albo co wiesz o przeszłości. To nieistotne na ten moment. Teraz muszę porozmawiać z rodzicami.

Znowu skrobie po piasku.

I co zamierzasz im powiedzieć? Że zostaną dziadkami bękarta?

Jest wściekła. I ja też jestem wściekły. I na siebie i na nią. Bo nie zgadzam się na obrażanie mojego dziecka (choć sformułowanie jest prawidłowe).

War Of HeartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz