Rozdział 23

632 29 2
                                    

Miesiąc później

Czkawka

Poprawiam się na trawie przejeżdżając palcem po północnej części mapy. Porównuję moją wielką mapę do zrobionej na potrzebę podróży. Jest po prostu mniejsza, ale zawiera każdą wyspę, na której już byliśmy ze Szczerbatkiem. Powoli tracę nadzieję na powiedzenie się misji.

Mijają tygodnie odkąd opuściłem Berk. Zbliżają się obchody Migdalisk, a ja szwendam się po świecie w poszukiwaniu zaginionej matki. Gdybym miał jakieś wskazówki, jakiś znak albo punkt zaczepienia na pewno byłyby jakieś postępy, ale ja tkwię w miejscu. Latam ze Szczerbatym z wyspy do wyspy i nic.

Co jeśli to prawda i mama nie odnajdzie się?

Co jeśli nie żyje, a moje nadziej nie chcą się z tym pogodzić?

– I co mi powiesz, Szczerbek?

Mordka kładzie się patrząc na mnie zaciekawionymi oczyma. Uśmiecham się, bo na razie jest jedynym powodem, przez który nie tracę sił.

– Może polecimy na wschód, trochę dalej? Sprawdzimy zieloną polanę?

Pomrukuje. Wyciągam rękę, by go pogłaskać.

– Może uda nam się znaleźć drugą Nocną Furię.

Pomrukuje ponownie, ale zabiera łeb patrząc na mnie ze zwątpieniem.

– To by było coś. To jak, lecimy dalej?

Podnosi się stając na silnych łapach, ale ja nadal siedzę obserwując przed nami ciemny ocean. Rozpościera się na cały widok i zdaje się nie kończyć.

– Ciekawe jak radzą sobie Jeźdźcy i Tata, i co robi Astrid.

Uśmiecham się na wspomnienie przyjaciół oraz blond wojowniczki. Wciąż pozostaje mi wspomnienie tego co zrobiliśmy, a do czego nie powinno dojść. Ale mleko się rozlało i mogę cofnąć czasu. Jednak, nie żałuję.

– Dobra, zbieramy się.

Astrid

Nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło. Staram się żyć z dnia na dzień. Odpuściłam z ucieczkami. Nawet tata się zmienił. Tak mi się zdaje. Jest lepiej. Chyba.

Jakaś dziewczynka na środku wioski o krótkich blond włosach potyka się i prawie upada na ziemię, kiedy to moja Wichurka podtrzymuje ją i stawia z powrotem na nogi. Blondyneczka głaszcze moją smoczycę i odbiega wołając kogoś po imieniu.

Wyglądam przez okno podziwiając znaną mi wioskę. Często wyglądałam przez okno dostając szlaban. Zostawałam zamykana w pokoju. Ile bym dała by te dni nie wróciły.

Syknęłam czując ukłucie w piersiach. Zagryzam zęby i liczę do dziesięciu. Przy ósemce ból schodzi ze mnie i wypuszczam powietrze przez usta.

Już kilka razy dopadały mnie bóle, albo zmęczenie. Uważam, że to po prostu zmęczenie emocjonalne. Wiele się porobiło odkąd tata podzielił się sekretem skrywanym od lat, albo tym co zrobiłam z Czkawką nim przepadł na dobre. Nie dostaję od niego listów, nie wiem gdzie jest i to sprawia, że się martwię.

Słyszę pukanie do drzwi, a później do środka wchodzi moja mama. Uśmiecha się szeroko jakby stało się coś wspaniałego.

– Astrid, mam dla ciebie niespodziankę.

Marszczę brwi, opieram się o parapet i patrzę na matkę.

– Serio? Jaką?

Drzwi skrzypią ponownie, a do pokoju zagląda mój ojciec. Również ma wesołą minę co mama. Co się u licha dzieje?

War Of HeartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz