Po zajściu z defektem, postanowiłam sama wrócić do domu. Zadzwoniłam po taksówkę i czekałam. W międzyczasie zadzwoniłam do siostry, żeby ją powiadomić o wcześniejszym powrocie. Wybrałam numer do dziewczyny i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Cześć siostra! - pisnęła Raven. - Co tam?
- Wracam do domu. - starałam się brzmieć normalnie, choć byłam zbyt roztrzęsiona.
- Aha. Coś się stało? - zapytała.
- Nic wielkiego.
- No chyba nie nic wielkiego, inaczej byś nie rozmawiała ze mną takim tonem.
- Opowiem ci w domu, okej?
- Dobrze. - westchnęła. - Za ile będziesz?
- Myślę, że za kwadrans powinna bym być.
- Okej, to do później. - pożegnała się ze mną.
Kiedy skończyłam rozmowę, podjechała moja taksówka. Wpisałam adres, a maszyna ruszyła.
Najchętniej to bym chciała się teraz zamknąć pokoju i nie wychodzić. Czułam, że mogłabym w każdym momencie wybuchnąć płaczem. Bo gdyby nie Connor, już bym nie żyła. Uratował mnie od śmierci z wysokości kilkudziesięciu metrów.
Ale nie najgorsze było to, że mogłam zostawić Raven samą na tym świecie i to że się myliłam w kwestii Connora. Myślałam, że zrobiłby wszystko dla misji, ale w ostateczności wybrał uratowanie mnie zamiast ścigać defekta.
Kiedy dojechałam pod mój blok, zapłaciłam za przejażdżkę i wyszłam. Gdy weszłam do mieszkania, siostra podeszła do mnie i zawlokła do salonu. Usiadłyśmy na sofie, a gdy mnie mnie objęła, dałam upust swym emocjom. Raven mnie tuliła, nic nie mówiąc.
- Dzwonił Hank. - zaczęła Raven, jak się uspokoiłam. - Mówił, że przyjdzie kiedy indziej.
- Może i lepiej. - wymamrotałam.
Wiedziałam, że jakby przyszedł na kolacje, to zaczęlibyśmy o tym rozmawiać. Po dzisiejszym dniu, potrzebowaliśmy chwili spokoju.
- Jak poczujesz się lepiej, opowiesz mi o wszystkim, okej? - oznajmiła cicho z uśmiechem na twarzy.
- I tak się załamałam. Chodź, opowiem ci żebym to miała z głowy.
————————————————————
Szczera rozmowa z dziewczyną poprawiła mi humor. Zrobiłyśmy jedzenie i zaczęłyśmy oglądać pierdoły w telewizorze.
Ostatnio coś mam straszne wahania nastroju, a miesiączki nie widać na horyzoncie.
W tamtym momencie brakowało mi tylko rodziców u naszego boku. Cała ta sytuacja doprowadzała mnie do szału, ale w mojej pracy nie ma miejsca na użalanie się nad sobą. Każdy myśli o mnie jako nieustraszonej Xepher Pines, ale taką nie jestem na codzień. Bo na codzień borykam się z bólem serca i ogromną odpowiedzialnością. To tak naprawdę te dwie rzeczy trzymają mnie przy życiu.
Nagle doszedł mi do uszu dźwięk dzwonka.
- Kto o tej godzinie szuka czegoś u nas? - wymamrotałam.
- To napewno nie Anderson. Zawsze dzwoni, kiedy ma do nas zawitać. - odparła Raven. - Ja otworzę...
- Nie. - zatrzymałam ją. - Nie wiemy kto to jest. Ja otworzę.
Podeszłam do drzwi, przekręciłam klucze i otworzyłam je. Nie wiecie, jaką ulgę poczułam widząc tam mojego partnera, Connora.
- Hej. - przywitałam się z nim. - Co ty tu robisz o tej godzinie?
CZYTASZ
Fearless | Detroit: Become Human
ActionChodzące androidy, żyjące własnym życiem, to już codzienny widok w mieście Detroit. Niestety, ale nie wszyscy tolerują życia w mieście pełnym od maszyn. Byłam jedną z nich. Do czasu, aż pewnego dnia na służbie nie poznałam kogoś, kto zmienił moje p...