8 - stratford tower, part 2.

366 37 2
                                    

Poza monitoringiem i śladami tyrium, nie znaleźliśmy niczego szczególnego. Connor postanowił pójść w stronę kuchni aby przeprowadzić rozmowę z androidami pracującymi w wieży. Ja ruszyłam na poszukiwania mojego wujaszka, porucznika Hanka Andersona.

Kiedy szatyn zniknął mi z pola widzenia, wzięłam sobie kubeczek wody i wyszłam z sali na korytarz, w którym znalazłam moją zgubę.

- Hej, znaleźliście coś jeszcze? - zapytał Hank, stojąc przy Millerze.

- Niezbyt. Tyle ile już zdążyłeś się dowiedzieć, tyle myśmy znaleźli. - rzekłam. - Connor jest w kuchni jakby co.

- Aha. - wymamrotał Hank. - Dobra.

- Co ty taki mamrotny dziś? - zapytałam, popijając wodę.

- Po prostu, nie jestem w sosie. - mruknął, nie patrząc mi w oczy co oznaczało, że coś ukrywa.

Ostatnie dni nie były łatwe dla mnie i dla niego. Może miał akurat myśli wokół Cole'a? Nie mam pojęcia.

- No dobrze. - westchnęłam patrząc mu w oczy. - Chcesz dzisiaj do nas wpaść?

- A nie dostanę po głowie?

- A czemu miałbyś dostać?

- No od Raven, wparowałem jej do pokoju kiedy opowiadała Connorowi o grze o maszynach. - zaśmiał się ze mną. - Ale chętnie przyjdę. -  uśmiechnął się lekko.

- Super, Raven napew... - nie dane było mi dokończyć zdania, bo wszyscy usłyszeliśmy głośny huk.

Spojrzałam w stronę sali broadcastu. Zauważyłam panikujących agentów i biegnącego w naszą stronę defekta.

- Psiamać. Connor! - krzyknęłam, patrząc na Hanka i ruszyłam w stronę kuchni.

W ciągu drogi, trafiłam jeszcze na defekta który szturchnął mnie z takim impetem, że mógłby wyrwać mi bark. Wbiegłam do kuchni i owszem był tam Connor, ale w krytycznym stanie. Jego klatka piersiowa była cała w niebieskiej krwi. Miał też ranę kłutą w lewej dłoni a on sam leżał na podłodze. Zauważyłam też, że Connor zachowywał się dziwnie, jakby... próbował się doczołgać. Ale do czego?

- Xepher... - wysapał z ogromnym trudem. - Pompa...

Zauważyłam, że o stolik dalej leżał mały przedmiot w kształcie śruby i o wielkości przerośniętej truskawki. Defekt wyrwał Connorowi pompę, dzięki której mógł oddychać i funkcjonować, tak jak inne androidy.

Momentalnie podbiegłam do narzędzia i kucnęłam przy Connorze. Ten szybko złapał za pompę i wcisnął ją w swoją klatkę piersiową, jęcząc przy tym.

- Wszystko okej? - zapytałam, pomagając mu wstać.

- Tak, proszę uważać. - mruknął i zaczął biec w stronę korytarza, a ja za nim.

- Stać! - krzyknął jeden z agentów FBI.

Wiedziałam wtedy, że defekt jest pod windą.

- To defekt! ZATRZYMAĆ GO! - wrzasnął Connor, zatrzymując się po środku korytarza.

W międzyczasie wspomniany android złapał za karabin jednego z agentów stojących przy windzie. Wszystko działo się zbyt szybko. Nawet nie zdążyłam się dokładnie przyjrzeć, a Connor już złapał za pistolet jednego z ludzi FBI i strzelił trzykrotnie do defekta. Następnie oddał agentowi broń, patrząc się nadal w stronę zabitego.

Fearless | Detroit: Become HumanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz