noc

1.8K 56 21
                                        

*szzz*

podniosłam się gwałtownie. miałam wrażenie że coś się poruszyło w rogu pokoju. W szybkim tempie podniosłam telefon. Była 3:18.

Włączyłam latarke w telefonie i skierowałam strumień światła na miejsce, skąd jak mi sie wydawało dochodził dzwięk. Jednak nic tam nie ujrzałam. odłożylam więc jedynie telefon i wtuliłam się w Kubę.

Próbowałam zasnąć jednak to nie dawało mi spokoju. Mam bujną wyobraźnie i wyobrażałam sobie rzeczy począwszy od klaunów i demonowatych stworzeń do złodziei i bandytów.

-Kuba, Kuba - szeptałam jednocześnie coraz mocniej poruszając jego klatką piersiową.

gdy w pewnym momencie nareszcie otworzył oczy powiedziałam.

-Przepraszam że cie budzę ale miałam wrażenie że coś tam słyszałam. Proszę sprawdzisz co to jest. boję się.

-No już... zakryj sie cała kołdrą a ja ide zobaczyć czy coś tam jest. - Powiedział bardzo zaspany.

Wstał i poszedł zapalić światło. w pewnym momencie zobaczyłam światło które przebijało się przez kołdrę, chwile później usłyszałam cichy chichot.

wychiliłam oczy z pod kołdry i spostrzegłam że Kuba patrzy na okno. skierowałam tam wzrok i ujżałam coś malutkiego.

-To ćma... - powiedział - A niee, to motyl. to dziwne. musiał ty wlecieć przez kraty za oknem. i to jeszcze wciągu dnia.

wyszłam spod kołdry i spostrzegłam pięknego motyla. wyglądał jak z animowanej bajki czy książki dla dzieci. był biały z paroma kropkami o nasyconym czarnym odcieniu.

Przez chwile przez głowe przeleciała mi myśl o tym że to bardzo niezły zbieg okoliczności ale oczywiście nie powiedziałam tego na głos.

podeszłam bliżej i uchyliłam okno. jednak motyl nie wyleciał. ba, poleciał w przeciwną stronę.

usłyszłam głos Kuby

-chyba chce tu zostać.

-Najwyraźniej- pomyślałam.

Kuba wrócił do spania a ja podeszłam do stolika gdzie jak zawsze stała moja woda. odkręciłam korek i nalałam tam troche wody.

Przechyliłam korek i spuściłam na stół pare kropel zimnej wody.

motyl jednak nie podfrunął. obok połoczyłam okruszek ciasta który leżał na parapecie po tym jak próbowałam 3 dni temu przecisnąć deser za kraty.

motyl jednak zostawał pod sufitem delikatnie ruszając skrzydełkami.

więc poszłam śladami kuby i położyłam sie spać.

6:50
Zadzwonił mi budzik więc zerwałam się i go wyłączyłam by nie obudzić stworzenia które właśnie leżało obok mnie bez koszulki i wyglądało cholernie hot. (musiałam zastąpić słowo Kuba bo sie powtarzało haha)

podeszłam do stolika by napić sie wody. było 10 minut do ważenia. na stole obok wody siedział motyl. trzy krople wody były prawie wypite a ciasto nietknięte. motyl spokojnie siedział na stole i wyglądał jakby spał. wypilam troche wody.

Wazenie przebiegło normalnie. dowiedziałam sie jednak że aby wypuścili mnie  w szpitala muszę przytyć jeszcze kilo.

Po wazeniu poszłam do łazienki gdzie się ogarnelam.

Gdy szlam korytarzem spotkalam piegniarke ktora podprowadzila mnie na sniadanie.

Kroczylam po szpitalnej stolowce aż usiadłam gdzieś sama. były tosty. zjadlam je. źle sie z tym czułam. Ale to był chyba napad.

Wracajac do pokoju plakalam.

Gdy weszłam do sypialni spostrzegłam Kube leżącego na brzuchu bez kołdry.

poprawił mi chumor. postanowiłam go nie budzić. spakowałam się i poszłam na lekcje.

KUBA POV:  (Dostałam prywatną wiadomość gdzie ktoś napisał o co chodzi z POV. a więc chodzi o pierwsze litery od angielskiego skrótu point of view czyli punkt widzenia)

Usłyszałem dzwięk zamykanych drzwi

szybko się podniosłem i rozejrzałem, nikogo nie było. Spojrzałem na zegarek. była ósma. Zastanawiałem się czy zostać jeszcze jedna noc. To bolało bo jednak ona mnie nie kocha a ja za nią szaleje. jednak stwierdzilem ze zostane. wykręciłem numer do mamy.

-hej mamo- zacząłem

-hej Kubuś- odpowiedziała- jak u twojej przyjaciółki?

-Dobrze. ale aby móc zanocować powiedziałem że jestem jej bratem- Przyznałem się.

-Boże święty- przestraszyła się.

-ale spokojnie. jest okej. dzwonie z takim pytaniem... - zacząłem.

-No o co chodzi - dociekała

-Mogę zostać u niej jeszcze jedną noc- zapytałem- to jej chyba dobrze zrobi. bardzo się ucieszyła jak mnie zobaczyła.

-No niewiem... czy to dobry pomysł. to jest jednak szpital psychiatryczny kochanie. a co jak dowiedzą się że nie jesteś jej bratem. możesz mieć problemy. porozmawiam z ojcem na ten temat. ale obawiam się że jestem przeciwna... - ciągneła.

-Mamo prosze, naprawdę ona czuje sie lepiej jak tu jestem. jest szczęśliwa. Nigdy nawet w szkole taka nie była. - błagałam.

-No już dobrze kochanie- zgodziła się- ale jak z tąd wyjdzie to chce ją poznać może przyjść na obiad albo kol... znaczy może na film czy granie w gry. Ale dawaj mi znać na bierząco prosze. I chce z nią porozmawiać przez telefon. Spokojnie nie będziesz musiał się mnie wstydzić. Zapytam jak się czuje i osobiście ją zaprosze do nas. - dodała.

-Uh dobrze- westchnąłem. - będe kończyć. Kocham  cię.

-Ja ciebie też skarbie. - odpowiedziała mama- Uważaj na siebie

Kliknąłem czerwoną słuchawkę.

Wstałem szybko i zobaczyłem motylka siedzącego na ścianie. Uchyliłem okno a motyl szybko wyleciał.

W pokoju niedało sie zamknąć. a miałem silną potrzebę zaspokojenia sie. na ogół robie to dwa razy dziennie. Tymczasem od 3 dni nie robiłem tego wogule. Musiałem.

Chwyciłem telefon i odpaliłem kartę incognito.  Wpisałem nazwe strony które mnie interesowała i wpisałam "teen"
Dalej poszło samo. znalazłem film gdzie dziewczyna troche przypominała Scarlett.
zsunałem bokserki i przykryłem się kocem. wyobraziłem sobie że ta dziewczyna to moja Scarlett.

nie czekałem dłużej niż minute.

Pochwili ogarnąłem co ja zrobiłem. Wokół mnie była cała uświniona kołdra. Wstałem i podciągnąłem majtki. i zacząłem ściarać z kołdry białe mokre plamy.

30 minut później.

Posprzątałem pokój. nawet posłałem łóżko. Leżałem jednak tylko i przeglądałem instagrama.

Scarlett POV:

Była 14:00 Wracałam z lekcjii. Szłam powoli po szkolnym korytarzu mijając ludzi i pielęgniarki. Odrazu udałam się na obiad. Usiadłam spokojnie na końcu stołu. Byłam w dobrym humorze. Nawet byłam głodna.

podeszła pielęgniarka i podała mi tależ z mięsem ziemniakami i suruwką.

powoli żułam ziemniaki przełykając na końcu. zjadłam suruwkę i 1/3 ziemniaków.

Wróciłam do pokoju i podziękowałam Kubie za posprzątanie. Motyla zaś nie było.

-Scarlett, zaufaj mi. spakuj się. chce cię gdzieś zabrać. - Uśmiechnął się. - Weź kostium kompielowy- mrugnął.

______________________________________________Mamy kolejny rozdział. Mam nadzieje że się podoba. Dajcie znać w komentarzu. Zachęcam do głosowania. 🦋

Jutro nie wiem czy się pojawi rozdział bo mam urodziny ale jeszcze zobacze 🧚‍♀️🌸

-Anonimowa 13

*1010 słów *

motylek/Pro Ana  *anoreksja*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz