list od Any

2.3K 93 31
                                    

*dzzzzzzz dzzzzzz dzzzzzz* - to było pierwsze co usłyszałam tego dnia rano o godzinie 6:50. Wyłączyłam budzik zgrabnym ruchem i wyskoczyłam pośpiesznie z łóżka.

Pszeszył mnie dreszcz od zimnej podłogi. Pobiegłam do szafki obok jak poparzona i zaczełam pić wodę aby waga na ważeniu była wyższa. Dużymi łykami wypijałam coraz więcej wody. Ostatecznie skończyłam na 1,5 litra.

Wróciłam do łóżka jak gdyby nigdy nic.

Nie musiałam długo czekać. 5 minut później usłyszałam pukanie. Ważenie przebiegło dokładnie tak jak wczoraj. I tym razem pani nie pozwoliła mi zobaczyć mojej wagi.

Pani przekazała mi również że szkoła będzie dopiero po jutrze.

No nic.

Po skończonym ważeniu posłałam łóżko i wyjełam z szafy komplet ubrań. Zwykłe jeansy i bluzę. Powoli ubrałam się uważając przy tym na rany. Chwilę później zadzwoniłam do Cloe.

-Hej- powiedziałam
-Cześć - odpowiedziała- co robisz? - dodała
-zaraz mam śniadanie- buknełam pod nosem.
-Dasz radę! Ja muszę lecieć. Bo idę na stok. Odezwę się później.

Ta to ma fajnie...

Zadzwoniłam następnie do Kuby i z nim rozmawiałam do czasu śniadania. Mówił mi że za mną tęskni i mówił inne słodkie rzeczy.
Bardzo poprawiło mi to humor.

***

Szłam powoli na śniadanie uważając na swoje rany które nadal czułam. Gdy weszłam do sali skierowałam się w kierunku Tylera.

-Hej -uśmiechnełam się

Lecz on patrzył się tylko na mnie ze złością lub obrzydzeniem.

-Wszystko okej-zapytałam się

-Odpie*dol się ode mnie - warknął - nie wiem kim jesteś i przestań sobie ze mnie żartować.

-Coo? - znieruchomiałam- a..ale Tyler... to ja Sky. Nie pamiętasz jak byliśmy w parku - miałam nadzieje że żartuje.

--Odwal się ode mnie. - Uderzył mnie w twarz. a po moich policzkach spłyneły łzy.

Przypomniało mi się że to choroba. Chciałam wstać i iść do pokoju ale jakaś pielęgniarka mnie zatrzymała. Wsunęłam więc jogurt do kieszeni i zaczęłam biec do pokoju.

W tym momencie wiedziałam że to nie jest dobry pomysł aby zadawać się z  Tylerem.

Usiadłam na łóżku i wyciągnełam z szafki obok mój telefon. Odblokowałam i zobaczyłam nową wiadomość. Kliknęłam w powiadomienie.

Od: Cloe 💖💕😍

"Sky zmieniam hotel i tam nie będzie internetu. Nie będzie mnie przez tydzień ale mam nadzieje że dasz radę. Jestem z tobą duchowo😣 trzymaj się chudo kochana. "

Znowu kolejna łza spłonęła mi po twarzy. Wyciągnełam jogurt i cisnełam nim o podłogę. Rozprysł się na podłodze. Zakluczyłam pokój i wyskoczyłam z ubrań. Położyłam się i obiecałam że nie zjem dziś nic.

Weszłam na salę motylków i przeczytałam list od Any


List od Any

motylek/Pro Ana  *anoreksja*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz