tygodnie

2.7K 100 32
                                    

Mijały dni a nawet tygodnie. Ścisły rygor czyli max 500 kcal dziennie. W ciągu tych paru tygodni zrobiła się już sroga zima. Miałam tylko dwie potyczki i jeden napad. Ale kończyło się wszystko dobrze z pomocą Mii.

Tak więc po prawie 5 tygodniach takiej diety stanełąm na wagę... nie uwieżycie!

50 kg! Nie mogłam w to uwierzyć. To przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania. Chciałam ważyć niecałe 60! W pięć tygodni schudłam prawie 15 kg.

Dlaczego po prostu nie przestanę. Nie wiem. To tak jakby mnie wciągneło. Chciałam powoli jeść coraz więcej ale nie mogłam... a teraz? Teraz chce ważyć jeszcze mniej! Chce dojść do 45 kg.

***

To był ostatni dzień szkoły przed feriami. Gdy zadzwonił dzwonek oznajmiający że moja przed ostatnia lekcja się skończyła złapałam stos książek do Fizyki i wrzuciłam do materiałowej torby. Pokierowałam się do sali w której mieliśmy mieć ostatnią lekcje - WOS.

Po odłożeniu torby ruszyłam do biblioteki. Usiadłam przy jednym ze stolików i zabrałam się za robienie prezentacji na fizyke. Wyjełam też podręcznik. Jakieś niecałe 5 minut później podszedł do mnie chłopak ze starszej klasy.

-Ej , pani od biologi cie wzywa. -powiedział
-to pillne? -rzuciłam a on tylko pokiwał głową. Spakowałam swój laptop i książki i ruszyłam do pokoju nauczylskiego.

Stresowałam się i zastanawiałam się co ja takiego zrobiłam.

Otworzyłam drzwi.

-Dzień dobry wzywała mnie paa...Mama!? -krzyknęłam

-Siadaj słońce - powiedział psycholog szkolny siedzący obok nich.

Zajełam miejsce na przeciwko pani od biologi i zapytałam - "Co ja znowu zrobiłam?"

W odpowiedzi dostałam tylko kiwanie głową mojej mamy.

- Scarlet, zauważyłam że przez ostatnie parę tygodni bardzo drastycznie pogorszyły się twoje oceny i .... schudłaś. I to zdecydowanie za dużo. To jest niedowaga! A może wychudzenie! - powiedziała pani od biologi

-Proszę pani wszystko jest ze mną w porządku, poprostu zaczełam się lepiej odżywiać a może trochę schudłam ze stresu -odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem na ustach.

-No Nie wiem - wtrąciła mama ze łzami w oczach

-Jedna z uczennic widziała jak wymiotujesz w toalecie - zaczeła pani od biologii

- byłam wtedy chora, może się czymś zatrułam. Jezu - odpowiedziałam - mogę już iść? - dodałam

- Nie - prawie krzyknęła kiedyś miła pani. - W utwierdzeniu że masz zaburzenia odżywiania utwierdzila nas... Ania z twojej klasy.

Świat załamał mi się pod oczami. Wtedy jedyne co chodziło mi po głowie to "zabiję tą sukę " w duszy płakałam...

Oni coś gadałi i w tym momencie nie panowałam nad emocjami. Poprostu wybuchłam

-Czy jest coś złego w tym że chce poprostu być chuda ?! - krzyknęłam

Pani wybałuszyła oczy a mama zaniosła się łzami.

- Czy jest coś złego w tym że nie chce być już wyzywana?. Brzydka?!? C H U D A !!! Chcę być perfekcyjna i będę do tego dążyć!

-Scarlet ty tego nie widzisz jestes chora, CHORA ! C H O R A !!!- Wydusiłam moja mama tłumiąc wodospad łez - dlatego ja , twoja pani i pani psycholog postanowiliśmy... zapisać cię na wizytę u psychiatry. -dodała po czym odwróciła wzrok.

- Dziękuje , ale nie skorzystam. Nigdzie nie idę. Nie potrzebuje psychiatry -rzuciałam z zamiarem wyjścia z sali.

-za późno, już jesteś umówiona - usłyszałam miły głos za plecami

Podeszła do mnie wysoka i przeraźliwie chuda blondynka o dużych zielonych oczach. Jej włosy były krótkiem sięgały kawałek za ucho. Usiadła przede mną a pozostali wyszli.

Zaczęły się pytania...

***

Wyszłam z sali. Mama miała zostać w szkole i "omówić coś z psychiatrą"

Wróciłam do domu. Padłam od razu na łóżko i zabrałam się do robienia prezentacji na WOS. Gdy już mialam zapisać PRAWIE gotową prezentacje do domu weszła mama. Widać że płakała ale starała sie tego nie okazywać.

Weszła do mojego pokoju. Podała mi szklankę z wodą i wyszła. Było to dość dziwne ale cóż.
Nie przejełam sie tym i kontynuowałam prezentacje.

Niestety nie wiedziałam wtedy jakebardzo się myliłam.

Są już ferie a ja zajmuje się nauką? Zamknęłam okienko z napisem "nie zapisuj".

Poszłam do kuchni i nalałam sobie sok pomarańczowy. Rozcieńczyłam go w wodzie 1:3 (1-soku 3-wody). Wróciłam do pokoju i odpaliłam netflixa. Odpaliłam sobie film "to the bone".

Jak zawsze płakałam na nim.

Około 20:00 poszłam się zwarzyć. Aby uzyskać jak najmniekszy wynik zdjełam z siebie ubrania.

Stałam i czekałam aż wynik przestanie skakać.

Wtem niespodziewanie weszła do łazienki mama.

Spojrzała na mnie i zaniosła się długim, głośnym płaczem.

-mamo to nie tak- krzyknęlam ale ona tylko w smutku zatrzasnęła drzwi.

-przyjdź do kuchni jak "skończysz" -krzyknęła z daleka.

Tak więc z poczuciem że mam prze*ebane ubrałam się i ruszyłam do kuchni.

Mama siedziała przy stole i poprosiła mnie abym usiadła. Bardzo bałam się tej rozmowy...

-Scarlet, jutro idziesz do psychiatryka...- powiedziała i zalała się łzami.

__________________________________________________
Głosujcie i komentujcie.

-Anonimowa13
☆769 słów☆

motylek/Pro Ana  *anoreksja*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz