*Demerinis POV'S*
Po odjeździe Aragorna, Legolasa i Gimliego zagoniłam wszystkich do spania, żołnierze muszą być wypoczęci, Eowyn opierała się nadal smutna po moich słowach. Jednak mniej jej serce złamały, niźli to co miał jej powiedzieć Aragorn.
Sama położyłam się spać, jednak głowę miałam pełną złych myśli. A jeśli im się nie uda? Ścieżka Umarły napawa mnie lękiem, jest pełna tajemnic i niebezpieczeństw. Lękałam się o nich bardziej niż o cokolwiek. Byli mi drodzy, szczególnie on.
****
Po nie przespanej nocy nastał mżysty ranek. Zwinęliśmy obóz i osiodłaliśmy konie. Pod nieobecność Aragorna ja robiłam za prawą rękę króla. Nadzorując zwinięcie obozu, mój wzrok kierował się ku Eowyn. Traktowałam ją jak siostrę, była mi droższa niż ktokolwiek. Bardzo przypominała mi Celebrane. Chciałam o nią dbać, o nią i Pippina.
Zawróciłam konia i poganiałam ostatnich maruderów, aby potem wyruszyć na równiny przed Minthas Thirit. Tam miała zacząć się ostania bitwa, tam wygramy, lub przegramy.
Kilka godzin podróży potem, dopadła nas ulewa. Lekka mżawka zmieniła się w strumienie wody, ale my parliśmy na przód. Niestrudzeni żołnierze. W połowie dnia mieliśmy już pokonaną znaczną odległość drogi. Wciąż pozostawało jej wiele, ostateczna walka miała się roztrzygnąć na polach Pallenoru.
POV'S LEGOLAS
Cienie zalegające na wąskiej ścieżce napawały mnie bezwzględnym strachem, ale starałem się tego nie okazywać. Kurczowo ściskając łuk w dłoni jechałem za Aragornem, który przyświecał nam drogę pochodnią. Mruczał coś przez chwilę pod nosem i ruszył kolejnym rozwidleniem.
- Dam głowę, że tu był... - wymamrotał nerwowo mój przyjaciel.
-Widziałem tu ducha, takiego zielonego..ale mniejsza - Aragorn przyśpieszył kroku i wszedł w kolejny zakręt.
Poczułem jak Gimli siedzący na koniu za mną, zadrżał mimowolnie ze strachu.
Wtem koń zatrzymał się sam, a ja wyjrzałem zaraz za Aragornem spojrzałem w dal. Biała droga, przyprószona śniegiem.
- Jakaż armia chciałaby tutaj stacjonować? - wymamrotał Gimli.
- Przeklęta - odpowiedziałem cicho - Dawno temu ostatni lud z gór obiecywał królowi Gondoru pomoc w walce. Lecz kiedy przyszedł czas, kiedy Gondor był w potrzebie uciekli i ukryli się w rozpadlinach gór. Więc Isildur ich przeklnął. Nie zaznają spokoju, dopóki nie wypełnią ślubowania. Kto rzuci wyzwanie i lud z półmroki wkrzesi zapomniany, potomek temu któremu przysięgli, z północy przyjdzie w wyrocznej godzinie i drzwi przekroczy na Ścieżce Umarłych.
Przytoczyłem znane słowa legendy i mój koń wyskoczył do przodu niosąc mnie w dal. Przedzierał się przez górskie ścieżki, a kolczaste krzewy raniły mi twarz, za mną kroczył koń Aragorna. Zatrzymał się niedaleko wejścia do ponurej jaskini kutej w litej skale. Zeskoczyłem za Aragonrnem z konia i chwyciłem za uzdę, prowadząc go pomału.
Mój przyjaciel wyciągnął miecz i szedł dalej na przód, za nim stąpał Gimli czujnie rozglądając się na boki. Topór drżał w jego dłoniach.
- Jakby coś zamroziło mi krew w żyłach - wyszeptał cicho krasnolud.
Odczytałem cichym głosem inkarnację nad wejściem. Wtem wiatr wyrwał nam uzdy z dłoni i konie uciekły. Nie było czasu ich łapać. Aragorn krzyknął za nimi, apotem odwrócił się do wejścia.
CZYTASZ
Los bywa nieprzewidywalny
FanficLegolas Po tym jak Tauriel zostawiła go dla Kiliego i razem wyruszyli za Góry Błękitne, zrozpaczony elf postanawia dołączyć do Drużyny Pierścienia, z myślą, że jego dusza zazna ukojenia. Nie wie jednak, że los bywa okrutny i spodka kolejną elfkę w...