Sen i odwiedziny taty we śnie

3 0 0
                                    

Południe. Dzień po pogrzebie ojca. Godzina piętnasta pięćdziesiąt dwa. Meave siedziała w pokoju Martina prawie dwie i pół godziny. Trzymała go za rękę i patrzyła w jego zamknięte oczy. Poza nim nie widziała niczego. Zapomniała o wszystkim. O jego posiłkach, lekach. Minęły dwie godziny. Przyszła pora obiadowa, jednak dla Martina była po pora na badania. Meave usiadła obok stolika, przy którym działo się najwięcej rzeczy w jej życiu. Tym razem chciała uniknąć pecha. Siedziała i piła czarną kawę z mlekiem. Była bardzo niewyspana. Choć spała wystarczająco długo. Poparła ręką podbródek i piła swoją kawę. Po chwili obok jej stolika przeszedł chłopak, delikatnie zasłaniając rękę rękawem. Usiadł przy stoliku Meave. Dziewczyna po zobaczeniu ukochanego zerwała się równe nogi. Złapała chłopaka za rękę i popatrzyła mu w oczy.
- Jak się czujesz? - Zapytała markotnym głosem
- Jest w miarę dobrze. - Odpowiedział chłopak odpowiadając lekko niezadowolonym głosem
- Może zrobić ci witaminy? - Zapytała ponownie dziewczyna, powoli mrużąc oczy
- Meave, nie potrzebuję witamin. - Powiedział chłopak łapiąc dziewczynę za ramię
- Jesteś zmęczona, tak bardzo, że za chwilę padniesz. To widać. - Powiedział chłopak wpatrując się w powoli zasypiającą Meave
- Nie jestem. - Powiedziała dziewczyna,
ziewając
Dziewczyna wstała z krzesła i udała się w stronę pokoju pielęgniarek by odnieść kubek po kawie. Szła korytarzem, ale czuła jakby podejście z jednego miejsca do drugiego zajęło jej kilka godzin. W pewnym momencie dziewczyna ze zmęczenia upuściła kubek i uderzyła ręką o ścianę. Nie zemdlała. Po chwili podbiegł do niej chłopak, łapiąc ją za obolałą rękę. Odwrócił się do idącej z dołu sprzątaczki.
- Czy mogłaby Pani to posprzątać? - Zapytał uprzejmym głosem
- Meave, chodź proszę ze mną. - Powiedział, kładąc rękę nastolatki na swoich barkach
Chłopak poszedł do pokoju Meave, zamykając za sobą drzwi na klucz. Meave położyła się na łóżku ściągając buty i fartuch. Po chwili ledwo otworzyła oczy.
- Idę spać. - Powiedziała zamykając je z powrotem
Martin popatrzył na dziewczynę i usiadł na fotel obok łóżka. Wiedział, że dziewczyna siedziała przy nim gdy on spał, więc tym razem on pełnił rolę Anioła Stróża. Meave odpłynęła w śnie. Po czasie obudziła się we własnym śnie. Były lata osiemdziesiąte. Siedziała na drewnianej ławeczce, czytając stare czasopisma. Miała na sobie długą, czerwoną sukienkę i czarny, damski kapelusz. Rozglądnęła się po okolicy w której była i dopiero po chwili zrozumiała, że nie znajduje się w mieście którym mieszka. Wstała z ławeczki i szła kamienną dróżką, ogrodzoną drzewami. Miała cudowne widoki. Słyszała śpiew ptaków i płynący strumyk. Wsłuchiwała się w odgłosy natury. Szła tą drogą, a ona była nieskończona. Po chwili na swojej drodze zobaczyła dużą i głęboką dziurę. Na przeciwko niej pojawił się znajomy jej mężczyzna. Dopiero po chwili zrozumiała, że to był jej tata. Chciała do niego podbiec, ale zatrzymała ją dziura.
- Nie śpiesz się tak najdroższa. - Powiedział zatrzymując ją ręką
- Muszę cię wyściskać tato. Tęsknię za tobą. - Powiedziała zwracając się do taty
- Mi ciebie także brakuje, Meave. - Powiedział stłumionym głosem
Chwilę później popatrzył na dziurę.
- Wiesz co oznacza ta dziura? - Zapytał
Nastolatka popatrzyła ma ojca.
- Ona oznacza niedopracowania i kłótnie. Wszystkie niedoskonałości wpadają do niej i powiększają ją coraz bardziej. - Powiedział patrząc w dół
- To boli. Wiem. Kochasz go. Ale będziesz cierpieć. - Powiedział, znikając z pola widzenia dziewczyny
- Tato! - Krzyczała dziewczyna
Jednak jej ojca nigdzie nie było, a dziura zniknęła sama z siebie. Nagle z nieba usłyszała głos ojca.
- To jedna z najlepszych rzeczy w życiu. Zakochać się. - Powiedział tata
Chwilę po tych słowach Meave zerwała się z łóżka.

The Sick BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz