Smutek na twarzy

4 0 0
                                        

Nastał kolejny dzień. Dla Meave była to kolejna męczarnia użerania się z myślami o tacie. Nawet nie zdążyła mu powiedzieć, jak bardzo go kocha i tęskni. Nie była przygotowana na taki cios. Była godzina dwunasta. Meave jeszcze nie wstała, aczkolwiek nie spała. W tym dniu nikt nie zaganiał jej do pracy, gdyż w całym szpitalu rozniosła się wiadomość, że ojciec Meave nie żyje. Na korytarzach pacjenci plotkowali o tragicznej chorobie ojca dziewczyny. Meave nie wierzyła w to co się stało. Wciąż żyła w świadomości, że to tylko sen i zaraz się z niego wybudzi. Po kilku minutach leżenia w łóżku, Meave wstała i od razu podeszła do szafy wyciągając z niej fartuch nie prasując go, jak robiła to zwykle. Poszła do łazienki, umyła zęby i wyszła z pokoju. Można było się spodziewać wzroku każdego pacjenta na Meave. Była obiektem plotek i komentarzy. Choć wcale tego nie chciała, szła korytarzem, a wokół siebie słyszała wszystko o czym mówili pacjenci. Doszła w końcu do pokoju pielęgniarek, a w nim zastała wszystkie koleżanki z pracy, nawet te, których nie znała.
- Meave. Kochana. - Powiedziała Selma
- Chciałybyśmy ci w naszym obecnym gronie złożyć ci szczere kondolencje. Strata ojca jest ogromnym ciosem prosto w serce. - Mówiła kobieta
Meave popatrzyła na nie zmęczonym i martwym wzrokiem.
- Nie potrafimy sobie wyobrazić co czujesz w tym momencie. - Powiedziała Kathleen
Po krótkim czasie stania bez ruchu, Meave podeszła do kobiet.
- Dziękuję. - Powiedziała ocierając łzy
Jednak po chwili płaczu, wzięła chusteczkę leżącą na stole, wytarła nos.
- Co z moim pacjentem? - Zapytała wystraszona Meave
- Twoim pacjentem zajęła się Estelle. Opiekuje się nim od rana, ale widać, że woli byś to ty do niego przychodziła. - Powiedziała Selma
Meave odwróciła się w stronę Estelle, podeszła do niej i uściskała.
- Dziękuję ci. - Powiedziała zasmuconym głosem
Estelle po raz pierwszy poczuła w sercu bliskość kogoś. Objęła Meave.
- Drobiazg. - Odpowiedziała kobieta
- Dziękuję wszystkim za kondolencje, ale muszę iść do mojego pacjenta. - Powiedziała dziewczyna lekko uśmiechając się do kobiet.
Pielęgniarki uśmiechnęły się do nastolatki. Meave odwróciła się do drzwi, wyszła zamykając je za sobą. Szła korytarzem i znów słyszała każde słowo pacjenta, które opisywało jej aktualną sytuację rodzinną. Podeszła do drzwi pokoju chłopaka. Zapukała, ale nikt nie otworzył. Po chwili znów zapukała, ale bez żadnej odpowiedzi. Postanowiła, że uda się do swojego pokoju. Poszła i otworzyła drzwi. Zamknęła je za sobą. Gdy się odwróciła zobaczyła siedzącego na jej łóżku chłopaka. Stanęła przed nim patrząc mu w oczy.
- Siadaj tutaj. - Powiedział chłopak
Meave od razu podeszła do chłopaka ze łzami w oczach, rzucając mu się na szyję. Chłopak objął ją tak mocno jak tylko mógł.
- Nie zdążyłam mu powiedzieć, jak bardzo kocham i przepraszam. - Powiedziała płacząc w ramię Martina
- Meave wiem, ale nie możesz mieć tego na sumieniu. - Tłumaczył chłopak wciąż tuląc dziewczynę
- Chciałabym, żeby to był sen, z którego za chwilę się wybudzę. - Powtarzała dziewczyna
- Też bym chciał, żeby tak było. Naprawdę Meave. Choroba tak niszczy człowieka. - Powiedział chłopak, któremu także powoli zaczęły spływać łzy po polikach
Dziewczyna po chwili odsunęła się od chłopaka i przeprosiła.
- Za co mnie przepraszasz? - Zapytał chłopak
- Za całą krzywdę, którą ci wyrządziłam. - Powiedziała dziewczyna
- Nie wyrządziłaś mi nigdy, żadnej krzywdy. - Powiedział chłopak, patrząc w oczy Meave
Nastolatka popatrzyła mu w oczy, a następnie znów podeszła i mocno wtuliła się w jego ramię. Bardzo brakowało jej tego uścisku. Brakowało jej ojca i jego słów. Minęło kilka godzin. Meave zasnęła. Obudziła się po godzinie osiemnastej, dochodziła pora kolacji. Dziewczyna wstała, otrzepała niewyprasowany fartuch i wyszła z pokoju. Udała się do okienka kucharki. Podeszła i wzięła talerz i nałożyła kolację.
- Moje kondolencje. - Powiedziała kucharka wyglądając przez okienko
Meave uśmiechnęła się do niej, nie odpowiadając. Podeszła do stolika przy którym zwykle siedziała. Usiadła i zaczęła jeść. Po chwili jednak przypomniała jej się mama. Co teraz musi przezywać, ta biedna kobieta. Meave wyciągnęła z kieszeni komórkę i wykręciła numer do mamy.
- Halo? - Zapytała dziewczyna
- Cześć Meave. - Odpowiedziała zdruzgotana wdowa
- Jak się trzymasz mamo? - Zapytała z powrotem Meave
- A jak myślisz? - Zapytała pretensjonalnie matka
- Ja tak samo się czuję, mój ojciec nie żyje, a twój mąż. - Powiedziała spoglądając na talerz z jedzeniem
- W sobotę jest pogrzeb taty. - Powiedziała kobieta
- W tę sobotę. - Zapytała Meave
- Tak. - Odpowiedziała wdowa
- Postaram się przybyć. - Powiedziała dziewczyna
- To był twój ojciec. Zrób wyjątek i przyjdź na jego pogrzeb. - Powiedziała zdruzgotana, kończąc tym rozmowę
Meave popatrzyła na telefon. A następnie schowała go do kieszeni. Po chwili do jej stolika podszedł Martin.
- Mogę się przysiąść? - Zapytał chłopak
- Tak, jasne. - Powiedziała Meave
- Rozmawiałaś z kimś? - Zapytał delikatnie chłopak
- Z mamą. - Odpowiedziała dziewczyna
- Jak się trzyma. - Powiedział Martin
- Ledwo. - Odpowiedziała dziewczyna
- W tę sobotę jest pogrzeb ojca. - Powiedziała znów Meave
- Pójdę z tobą. - Powiedział chłopak
Dziewczyna popatrzyła na niego ze zdziwieniem.
- Absolutnie nie. Idę sama. Nie znałeś go. - Powiedziała dziewczyna
- Nie musiałem go znać, by iść na jego pogrzeb ze swoją ukochaną. - Powiedział Martin
- Dziękuję Martin, że mnie wspierasz, ale tam będzie cała nasza rodzina. Matka, ciotka, wujek, kuzyni i dziadkowie. Kim tam będziesz? Nikt cię nie będzie znał. - Powiedziała Meave
- Jeżeli chcesz. Nie pójdę. - Powiedział chłopak, biorąc dziewczynę za rękę, starając się ją pocieszyć.

The Sick BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz