Wstał kolejny piękny dzień. Sobotni poranek. Meave obudziło słońce próbujące się przebić przez szare rolety. Dziewczyna wstała z łóżka, postawiła nogi na ziemi i otarła oczy. Popatrzyła na różne strony, a następnie wzięła do ręki telefon by odczytać wiadomość od taty.
„Cześć Meave. Tak bardzo się cieszę, że w końcu poznałaś kogoś wartościowego. Być może coś z tego będzie? Pamiętaj, że tata nigdy się nie myli! Kocham cię
Tata"Słowa taty poruszyły Meave. Uśmiechnęła się, ale jednak brakowało jej uścisku taty. Postanowiła do niego zadzwonić.
- Halo? - Zapytał tata
- Cześć tato. - Powiedziała uśmiechnięta dziewczyna
- Cześć Meave. Co słychać? - Zapytał tata normalnym głosem
- Jest bardzo dobrze. A u ciebie? Jak się trzymasz? - Zapytała zaciekawiona, przemieszczając się po pokoju
- Na razie nie mam żadnych objaw. Chodzę na chemioterapię. Myślę, że odkąd wyjechałaś nic się nie zmieniło. - Powiedział
- A mama? - Zapytała Meave
- Co mama? - Odpowiedział ojciec
- Jak z nią? - Zapytała ponownie
- Z mamą wszystko w porządku, wczoraj byliśmy na kolacji w restauracji. Bardzo smaczny posiłek. - Opowiedział tata
- Rozumiem. Tato, zadzwonię do ciebie wieczorem. Właśnie zaczynam pracę. Miłego dnia, trzymaj się. - Powiedziała, kończąc rozmowę
Meave odłożyła telefon na stolik nocny. Podeszła do szafy i wyciągnęła z niej świeże, czyste ciuchy. Piszą do łazienki, uczesała włosy, umyła zęby. Gdy wyszła z łazienki wyszła z pokoju, zamykając drzwi pokojowe na klucz, a ten schowała do kieszeni. Pierwszym przystankiem nastolatki był pokój Martina. Podeszła do drzwi i lekko zapukała. Drzwi otworzył zaspany Martin.
- Dzień dobry. Wyspałeś się? - Zapytała Meave, spoglądając na stan chłopaka
- Nie do końca. - Odpowiedział marnym głosem chłopak
Dziewczyna popatrzyła na wnętrze pokoju, a dokładnie na stolik na którym stała nieruszona kolacja.
- Nie zjadłeś wczorajszej kolacji. - Powiedziała patrząc chłopakowi w oczy
- Nie byłem głodny. - Powiedział
- Obiadu też nie tknąłeś. - Odpowiedziała
Martin popatrzył na dziewczynę, a potem na sufit.
- Podasz mi talerz, zrobię ci śniadanie. - Powiedziała zaniepokojonym głosem Meave
Chłopak popatrzył przez kilka sekund na Meave, następnie podszedł do stolika, łapiąc za talerz i kubek. Podszedł do Meave i podał jej naczynia. Ona popatrzyła na niego z niepokojem.
- Zaraz przyjdę. - Powiedziała
Chłopak zamknął drzwi. Meave poszła w stronę pokoju pielęgniarek. Otworzyła drzwi nogą, gdyż ręce miała zajęte. W pokoju spotkała koleżanki z pracy.
- Oto nasza Meave. Jak się spało? - Zapytała Estelle
Meave popatrzyła na nią i uśmiechnęła się nieśmiało.
- Bardzo dobrze, nie narzekam. - Odpowiedziała, myjąc naczynia w zlewie
- Jak tam twój podopieczny? - Zapytała roześmiana Selma
Meave lekko rzuciła naczyniami w zlewie, odwróciła się do kobiet.
- Nie mam pojęcia co się dzieje. Nie zjadł wczoraj obiadu i kolacji. A obiad był naprawdę wyśmienity. - Powiedziała zaniepokojona
Pielęgniarki spojrzały na dziewczynę.
- To pewnie ze stresu. Na pewno ze stresu. - Powiedziała Selma
- Albo tak bardzo przejął się nową opiekunką, że przestał jeść. - Powiedziała roześmiana Estelle, rozbawiając przy tym Selmę
- Przestań. To mnie wcale nie śmieszy! - Powiedziała wysokim tonem Meave
Kobiety popatrzyły na nastolatkę z otwartymi oczami.
- Meave, spokojnie. Opiekujesz się nim zaledwie od wczoraj. Nie przejmuj się tak tym. Zachowujesz się jakbyś znała go kilka dobrych lat. - Powiedziała Estelle
Dziewczyna chwilę później zrozumiała, że wybuchał złością.
- Ależ ja się nie przejmuję. Nie przejmuje się. - Powiedziała zaprzeczając słowa Estelle
Pielęgniarka podeszła do dziewczyny, położyła jej rękę na ramię.
- Meave. Nie przywiązuj się do tego chłopca. Jest chory. Nie wiadomo jak się skończy. - Powiedziała pielęgniarka Estelle
- Nie przywiązuje się do niego. Nie potrzebuje tego. Nie gadaj bzdur. - Powiedział, wciąż zaprzeczając
Estelle i Selma popatrzyły na siebie.
- Skoro tak twierdzisz. - Powiedziała Selma
Meave po chwili zrozumiała, że przyszła zrobić śniadanie Marcinowi. Odwróciła się do zlewu, złapała za gąbkę, umyła brudne naczynia i położyła na suszarkę do naczyń, a z szafki wyciągnęła suche i czyste naczynia. Na talerz wyłożyła trzy kromki chleba, które posmarowała masłem, następnie położyła szynkę i ogórka i dodała odrobinę soli. Odłożyła na bok talerz i sięgnęła po czajnik. Nalała wodę, postawiła na kuchence i włączyła gaz. Gdy woda się zagotowała, sięgnęła po herbatę na trawienie i wrzuciła do białego kubka. Zalała gorącą wodą. Gdy przygotowała całe śniadanie, z dolnej szafki wyciągnęła tabletki na odporność. Popatrzyła na pudełko z napisem MARTIN i wyciągnęła jedną żółtą kwadratową tabletkę, której później wrzuciła do kubka z wodą. Po chwili wyciągnęła tacę, a na niej wyłożyła talerz ze śniadaniem, kubek z herbatą i kubek z witaminami. Wychodząc, otworzyła drzwi nogą i udała się w stronę pokoju Martina. Uderzała nogą o drzwi, a po chwili otworzył jej chłopak.
- Śniadanie dla ciebie. Mogę wejść? - Zapytała, ostrożne trzymając tacę z posiłkiem
Martin popatrzył na nią i nie mając innego wyboru jak wpuszczenie dziewczyny do środka, ustąpił.
- Położę ci to tutaj. - Powiedziała wskazując głową na parapet.
Dziewczyna podeszła do parapetu, kładąc tacę blisko ściany. Kiedy popatrzyła w prawy górny róg, zobaczyła małe białe opakowanie. Złapała z opakowanie. Kiedy się odwróciła z chęcią zapytania o dziwne tabletki Martina, ten agresywnie złapał ją za rękę i próbował wyrwać jej tabletki z ręki.
- Zostaw. Chcę przeczytać. - Powiedziała unosząc tabletki do góry, aby chłopak nie złapał za opakowanie
- Nie masz prawa tego czytać! - Krzyknął chłopak
Meave wciąż trzymała rękę w górze. W pewnym momencie chłopak podstawił jej niechcący nogę i razem przewrócili się na ziemie. Tabletki wypadły z ręki Meave. Ich twarze były bardzo blisko siebie. Chłopak był na górze. Nastała chwila ciszy. Pierwszy wstał chłopak, podając rękę dziewczynie.
- Przepraszam. Nic ci nie jest? - Zapytał chłopak
- Nic. A tobie? - Zapytała, otrzepując fartuszek z kurzu
- To dobrze. - Powiedział chłopak, wstydliwe rozglądając się po pokoju.
Meave schyliła się pod łóżko, gdzie wypadły jej tabletki.
- Zabieram to. - Powiedziała dziewczyna stanowczym głosem
Chłopak popatrzył na nią, spuszczając głowę w dół. Nic się nie odezwał. Nastolatka popatrzyła na niego stanowczo i wyszła z pokoju zamykając drzwi. Przyjrzała się tabletkom, a po chwili schowała je do kieszeni, aby żadna z pielęgniarek nie zauważyła podejrzanego opakowania. Minęły trzy godziny. Została godzina do obiadu. Meave wyszła z pokoju i udała się do pokoju Martina. Zapukała. Chłopak otworzył jej drzwi.
- Chciałabym z tobą porozmawiać. - Powiedziała pewnie dziewczyna
Chłopak zaprosił ją do siebie i zaproponował usiąść na łóżku obok. Meave podeszła do łóżka, poprawiła fartuch i usiadła. Z kieszeni wyciągnęła białe opakowanie tabletek, wyciągnęła jeden blister i sprawdziła ilość tabletek. Chwilę później popatrzyła na chłopaka.
- Aż tyle tego połknąłeś? - Powiedziała, trzymając jeden blister a górze
Chłopak popatrzył na nią. Po chwili poleciała mu łza.
- Nie chciałem tego połykać. - Powiedział ocierając łzę, czerwoną bluzą
Meave popatrzyła na niego i zrobiło jej się strasznie go szkoda.
- Te tabletki były na brak apetytu. Nie chciałem jeść bo wiedziałem, że i tak mi to nic dobrego nie przyniesie. Jestem chory. Śmiertelnie chory. - Powiedział podnosząc głowę go góry, ze łzami w oczach
Meave położyła tabletki na łóżku, wstała z łóżka, usiadła na łóżku gdzie siedział chłopak.
- Martin. Wiesz co by było, gdybym to nie ja znalazła te tabletki? - Powiedziała smutnym głosem
- Wiem. - Powiedział chłopak, nie ukrywając więcej łez
- To, że jesteś nieuleczalnie chory, nie znaczy, że musisz zażywać to okropieństwo! Martin. - Powiedziała dziewczyna, kładąc mu na ramieniu rękę
Chłopak popatrzył na nią i nic nie powiedział, ale przez jego smutną twarz przedzierał się uśmiech, który z siebie wydusił.
- Wiesz co teraz zrobię? Musisz mi tylko obiecać, że już nigdy nie połkniesz takiego czegoś. Zgoda? - Zapytała Meave
- Zgoda. - Powiedział chłopak, zgadzając się
Meave otworzyła okno. Podeszła do łóżka na którym leżały tabletki i wzięła je do ręki. Z powrotem podeszła do okna.
- Wyrzucę te tabletki przez okno. - Powiedziała uśmiechając się do chłopaka
Meave odwróciła się do otwartego okna i wyrzuciła paczkę tabletek, które zleciały na sam dół.
- I po krzyku. - Powiedziała dziewczyna
Popatrzyła na niego i usiadła obok niego.
- Powiedz mi coś o sobie. Ile masz lat?- Powiedziała dziewczyna, zapatrując się w oczy Martina, lecz szybko się otrząsnęła
Chłopak spojrzał na nią, uśmiechając się.
- Mam piętnaście lat, niedługo kończę szesnaście. - Powiedział, również wpatrując się w oczy Meave
- Naprawdę? Ja również. Kończę w maju, a ty? - Zapytała dziewczyna
- Kończę w marcu. - Powiedział
- Jestem chory. Siedzę w tym szpitalu już półtora roku. - Powiedział chłopak, smutnym głosem
Meave zrobiło się przykro i żal chłopaka.
- To bardzo przykre. Ale zobacz są też plusy. Masz własną opiekunkę, o ile można to tak nazwać. - Powiedziała roześmiana Meave.
Martin zaśmiał się na słowa dziewczyny. Nagle zadzwonił telefon dziewczyny, ale ona nie odebrała.
- Kto to był? - Zapytał chłopak
- Mój tata. - Odpowiedziała
Nagle nastolatce przypomniała się sytuacja rodzinna w domu i choroba taty. Chciała podnieść chłopaka na duchu i powiedzieć mu, że tylko on jest chory na raka.
- Mój tata też jest chory na nowotwór. - Powiedziała smutnym głosem, ukrywając to
Martin popatrzył na Meave, złapał ją za rękę.
- Dobrze się trzyma? - Zapytał śmiało
- Jest już łysy, ma chemioterapię. - Powiedziała spoglądając na chłopaka
Martin odwrócił głowę w stronę łóżka. Nastała cisza. Chwilę później, Meave wstała z łóżka, otrzepała fartuch.
- Muszę już iść. Niedługo będzie obiad, więc przyniosę ci go za godzinę.
Meave wyszła z pokoju chłopaka, zamykając drzwi. Udała się do swojego pokoju, by napisać SMS-a tacie„Cześć tato. Przepraszam, że nie odebrałam, musiałam wykonać swoje obowiązki. Oddzwonię do ciebie jutro. Dzisiaj mam jeszcze dużo do zrobienia. Pozdrów mamę. Kocham cię
Meave"

CZYTASZ
The Sick Boy
RomanceW miasteczku Weymouth, Dorset mieszka pewna nastoletnia dziewczyna. Nie pochodzi ani z zamożnej, ani biednej rodziny. Jest normalna jak każda młodzież w jej wieku. Jednak w ciągu kilku tygodni jej życie zmienia się nie do poznania. Czy na lepsze?