Nastał znów kolejny dzień. Szkoła, praca. Meave wstała. Poszła do łazienki, zabierając ze sobą ciuchy do szkoły. Ubrała cienkie spodnie, koszulkę i czarne futerko. Uczesała włosy. Poszła do kuchni, gdzie mama czekała już na nią z drugim śniadaniem.
- Dzisiaj nie zjemy rodzinnego śniadania. Tata musiał jechać wcześniej do pracy. Z resztą ja też zaraz jadę. Podwieźć cię do szkoły? - Mówiła mama
- Nie trzeba, przejdę się. - Odpowiedziała Meave
- Mamo, mogę się ciebie coś zapytać? - Zapytała nastolatka
Mama popatrzyła na nią uśmiechnięta.
- Oczywiście, o co tylko chcesz. - Powiedziała
- Ile zostało tacie miesięcy? - Zapytała Meave, choć wiedziała, że jest ich tylko kilka
Matka popatrzył na córkę niepewnie, rozglądając się dookoła mieszkania.
- Meave. Skąd ci się nasunęło to pytanie? - Zapytała zaskoczona
- Skoro tata jest chory, zostało mu kilka dni, tygodni miesięcy. Ale ile? - Pytała
- Czy to ważne? Ważne, żeby żył długo i przede wszystkim szczęśliwe. Wczoraj rano wykrzyczałaś mu co o nim myślisz. Zrobiło mu się przykro. Bardzo przykro. - Tłumaczyła kobieta
- Wiem mamo, jest mi głupio. Nie wiedziałam, że jest chory. - Mówiła Meave
- Wiem kochanie. Dobrze chodź, bo spóźnisz się do szkoły. - Mówiła mama patrząc na zegarek na ręce
Kobieta wyszła z domu, a za nią nastolatka. Matka zamknęła drzwi, podając córce klucze do domu.
- Masz tutaj klucze do domu. Mogę później przyjechać. - Powiedziała przytulając dziewczynę
Mama wsiadła do samochodu i odjechała, a Meave szła drogą do szkoły. Kiedy do niej doszła, już na wejściu zobaczyła te same pielęgniarki, z którymi wczoraj przeprowadzała rozmowę na temat pomocy w szpitalu. Przeszła obok nich, niezauważona. Tym razem nie wpadła na koleżankę z przeciwnej klasy. Usiadła na ziemi obok klasy matematycznej. Wyciągnęła telefon, a z niego napisała SMS-a do taty.
„Cześć tato. Jak tam u ciebie? Mam nadzieję, że dobrze. Chciałam cię bardzo przeprosić za moje wczorajsze zachowanie. Rozmawiałam dzisiaj rano z mamą i powiedziała mi, że zrobiło ci się wczoraj bardzo przykro. Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam. Wiem, że bardzo mnie kochasz. Ja ciebie też. Mam nadzieję, że się na mnie nie złościsz.
Meave"
Dziewczyna schowała telefon do plecaka. Zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcję. Klasa zebrała się pod klasopracownią, czekając na nauczyciela. Kiedy nauczyciel przyszedł i wpuścił wszystkich do klasy. Meave usiadła w ostatniej ławce, sama.
- Witam. Proszę o zapisanie tematu. Może Meave. Proszę Meave. Zapisz temat lekcji. - Powiedział nauczyciel
Dziewczyna wstała z ławki i podeszła do tablicy, złapała za kredę, ale w tym momencie do klasy zapukały dwie pielęgniarki. Te same pielęgniarki. Meave odwróciła się do nich.
- Dzień dobry. Bardzo przepraszam, że nie panu przeszkadzamy w lekcji. Czy mogłybyśmy zwolnić Meave Garcia? - Powiedziała chudsza pielęgniarka
Nauczyciel był na tyle miłym nauczycielem, że zezwolił na zwolnienie Meave z lekcji matematyki. Tym razem klasa siedziała cicho. Dziewczyna wyszła z lekcji, zabrała plecak i zamknęła drzwi klasopracowni. Przed nią szły pielęgniarki. Poszły do tego samego pomieszczenia co wczoraj, gabinet pani higienistki. Pielęgniarki usiadły na krzesłach, Meave tak samo.
- Więc. Pierwsza rzecz o którą cię zapytam. Rozmawiałaś z rodzicami, przekazałaś im to o czym wczoraj rozmawiałyśmy? - Zapytała Selma
Meave spuściła głowę na dół, przyznając się, że o niczym nie wspomniała, ani słowem. Miała wielką chęć powiedzenia pielęgniarkom o chorym tacie, ale nie zrobiła tego.
- Przepraszam. - Powiedziała dziewczyna
Dwie pielęgniarki popatrzyły na siebie.
- Meave. Ty chyba sobie nie zdajesz sprawy z powagi sytuacji. W szpitalu jest wiele osób, które potrzebuje natychmiastowej pomocy. A pielęgniarek nie jest wystarczająco dużo, by pomóc każdemu z kolei. - Powiedziała Selma
- Tak wiem. Zapomniałam. Dzisiaj z nimi porozmawiam. Aczkolwiek nie jestem pewna czy się zgodzą. - Mówiła nastolatka
- Meave. Przyjdziemy do twojej szkoły jutro jeszcze raz. Ostatni raz. Prosimy cię. Nie tylko jako pielęgniarki, ale jako szpital. - Mówiła Selma
Kobieta tłumaczyła Meave, gdy nagle odezwała się druga pielęgniarka.
- Meave. Jesteś jedyna w swoim rodzaju. Mądra, ambitna i wesoła. Myślisz, że bez powodu prosimy cię o pomoc? Skądże. Myślisz, że poprosiłabym o pomoc twoje koleżanki z klasy, albo ze szkoły? Takie wymalowane, ubrane jak szczur na otwarcie kanału i chamskie do szpiku kości? Potrzebna była nam dziewczyna o cudownym charakterze. - Powiedziała chudsza pielęgniarka łapiąc Meave za rękę
- Jesteś naszą nadzieją. Jedyną nadzieją. - Powiedziała przekonująco chudsza pielęgniarka, Kathleen
Meave popatrzyła na obie pielęgniarki, wstała z krzesła, one tak samo.
- Zgoda. Porozmawiam z nimi. - Powiedziała uśmiechnięta
Pielęgniarki popatrzyły na siebie, a potem na Meave. Nastolatka, uśmiechnęła się do kobiet, a następnie wyszła z gabinetu. Gdy z powrotem weszła na korytarz, promieniała radością. Wszystkie zazdrosne koleżanki z jej klasy, patrzyły na jej twarz, na której uśmiech sięgał od ucha do ucha. Po skończonych lekcjach Meave wraca do domu w którym czekają na nią rodzice. Tym razem nie szeptali.
- Cześć wam! - Krzyknęła radośnie Meave
- Cześć kochanie! - Krzyknęła mama
- Cześć Meave. - Powiedział tata, podchodząc do córki, przytulając ją
- Tato. Jesteś łysy. - Powiedziała zaskoczona dziewczyna
Tata popatrzył na Meave z uśmiechem
- Tak, to przez chemioterapię. Wypadały mi włosy, więc postanowiłem je zgolić.
Dziewczynie zrobiło się ogromnie przykro, ale nie okazywała tego. Chciała się cieszyć, że jej tata jest szczęśliwy, a ona może na to patrzeć.
- Do twarzy ci tato. - Powiedziała śmiejąc się, dotykając tatę po głowie
- Też to usłyszałem od mamy. - Powiedział roześmiany
- Chodźcie na obiad. - Powiedziała mama, wołając z jadalni, także roześmiana
Meave wraz z ojcem i matką zasiadła do stołu, nałożyła obiad mamie, tacie oraz sobie. Rodzice popatrzyli na nią z uśmiechem.
- Dawno nie byłaś taka uśmiechnięta. - Powiedział tata
- Widzisz tato. Mam energię radości. - Powiedziała roześmiana
Dziewczyna wraz z rodziną je obiad. Gdy nagle przypomina jej się wizyta pielęgniarek i ich słowa.
- Mamo, tato. - Zaczęła
- Mam nadzieję, że to nie temat o nowym członku rodziny. - Powiedział tata z uśmiechem
Meave uśmiechnęła się do taty.
- Nie, nie tym razem. - Odpowiedziała szczęśliwa
- Chciałam wam powiedzieć, że przyszły do mojej szkoły dzisiaj dwie pielęgniarki. Wczoraj też przyszły, ale nie chciałam wam mówić, bo nie chciałam wam zawracać głowy. Ale powiedziały, że są ze szpitala The Westhaven. To tutaj w okolicy. Powiedziały, że ich szpital opiekuje się osobami chorymi na białaczkę. Jest ich zbyt mało by pomóc wszystkim pacjentom i zaproponowały mi pomoc w ich szpitalu. Powiedziałam im, że zapytam was, ale nie zapytałam. Bo się wstydziłam. Ale dzisiaj jedna z nich powiedziała, że jestem wyjątkowa. I przekonała mnie, bym z wami porozmawiała. Wiem, że to brzmi głupio i dziennie, ale czułam, że muszę z wami o tym porozmawiać. - Wytłumaczyła spokojnie Meave
Rodzice zaskoczeni całą sytuacją, popatrzyli na siebie, ale chwile później tata popatrzył na Meave.
- Kochanie. - Powiedział
Nagle przerwała mu mama, która stanowczo nie zgodziła się na pomoc w szpitalu.
- Nie wyrażam zgody. Nie możesz pracować w szpitalu. Jak ty sobie to wyobrażasz? Masz dopiero, prawie szesnaście lat. Nie możesz pracować w szpitalu. Nie. - Powiedziała popijając mrożoną herbatą
W tym samym momencie matce przerwał ojciec.
- Loretta. - Powiedział
Żona popatrzyła na niego ze zdziwionym i jednocześnie rozzłoszczonym wzrokiem.
- Meave. Te panie nie przyszły do ciebie bez powodu. Mówiąc, że jesteś wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju, miały absolutną rację. Jesteś młoda, ambitna, uzdolniona i cudowna. Nie przejmuj się mamą. Nie zwracaj uwagi na innych. Patrz przed siebie i zrób to co uważasz. Pomóż im. Pomóż potrzebującym. Pomóż chorym. Popatrz na mnie. Dla mnie nie ma pomocy. Ale dla nich jest jeszcze iskierka nadziei. Zwyczajnie powiedziałbym „nie", ale w takiej sytuacji powiem tyle. Pomóż im.
Matka popatrzyła na ojca, a ten na nią. Był dumny z tego co powiedział. A córka była mu bardzo wdzięczna.
- Czyli nikt mnie nie zapyta o zdanie? Wspaniale. - Powiedziała oburzona matka
- Loretta, kochanie. - Powiedział, łapiąc żonę za rękę
- Popatrz na nią. - Mówił, wskazując oczami na Meave
- Ona może pomóc choremu człowiekowi. Chociaż wydłużyć jego życie o kilka miesięcy lub lat. Zobacz. Mi nie jest już w stanie pomóc gdyż popełniłem błąd nie mówiąc jej o tym. Ona jest zdolna. Da sobie radę. Będziesz z niej dumna. - Powiedział spokojnym głosem
- Ty też będziesz z niej dumny. - Powiedziała kobieta, ze łzami w oczach
- Jeżeli dożyje tego dnia w którym moja córka, wróci do domu i powie: „Uratowałam człowieka". - Powiedział uśmiechając się do żony
Kobieta ze łzami w oczach przytuliła męża, a chwilę później, odwróciła się do córki.
- Meave. Wierzę twojemu ojcu i wyrażam zgodę. - Powiedziała płacząc
Dziewczyna popatrzyła na swoją rodzinę i pierwszy raz była tak bardzo szczęśliwa. Wstała od stołu podeszła do swojego taty i go przytuliła.
- Dziękuję tato. - Powiedziała zaciśniętym głosem
Ojciec przytulił córkę uśmiechają się do żony.

CZYTASZ
The Sick Boy
RomantizmW miasteczku Weymouth, Dorset mieszka pewna nastoletnia dziewczyna. Nie pochodzi ani z zamożnej, ani biednej rodziny. Jest normalna jak każda młodzież w jej wieku. Jednak w ciągu kilku tygodni jej życie zmienia się nie do poznania. Czy na lepsze?