{23}

1K 20 4
                                        

Gdy wbiegliśmy na dach on już stał przy brzegu budynku.
M: Co wy tu robicie?
K: Złaź z tamtąd kurwa! Natychmiast Mateusz! Proszę nie rób tego!
M: A,Ale ja nie chcę żyć. Nie chcę żyć ze świadomością ile krzywd wyrządziłem. Nie chce spędzić całego życia w wiezieniu. Jak skocze wszystkie moje problemy miną. Poczuje wewnętrzny spokój i moje cierpienie się skończy. Ta trauma z dzieciństwa rujnuje mi życie od początku czas z tym skończyć
W: Proszę nie rob tego!-rozpłakałam się
K: Wszytko w porządku Mati. Jestem tu-powiedział i małymi krokami zbliżał się do Mateusza
M: Nie zbliżaj się! Czekałem na to całe życie. W końcu zaznam spokoju. Dziękuje Karol za te wszystkie wspólnie spędzone chwile. Żegnaj-powiedział i pochylił się w tył
Karol podbiegł do krawędzi ale było już za późno... Widzieliśmy tylko spadającego Mateusza z ponad 20 piętrowego budynku. Przytuliłam Karola i płakaliśmy. Płakaliśmy jak małe dzieci. Nawet nie mieliśmy siły zbiec na dół. Po prostu jakby czas się zatrzymał. Ostatek rozumu podpowiedział mi aby wezwać karetkę więc tak zrobiłam. Stres tak na mnie zadziałał że słyszałam tylko dźwięki syren i nic po za tym. Policjanci zdjęli nas z budynku bo nie byliśmy wstanie ustać na nogach. Najbardziej przeżywał to Karol w końcu to jego były ale jednak najlepszy przyjaciel. Widzieliśmy ratowników ratujących go ale po obrażeniach było widać że nic z tego nie będzie.
Ratownik: Bardzo mi przykro ale nastąpił zgon
Ta informacja go przybiła. Karol podbiegł i nie dawał za wygraną. Próbował go reanimować jednak nic to nie dało. Udało mi się jakoś ochłonąć i go odciągnąć.
W: Karol to koniec... Nie możesz już nic zrobić
Mimo tego i tak ciągle tylko krzyczał. Policja musiała go trzymać aby do niego nie podbiegał. Przytuliłam go a ten jeszcze bardziej rozpłakał się w moje ramiona. Jak Mateusz był już w karetce podszedł do niego i wyszeptał: Przepraszam. Nie wiem dokładnie co to znaczyło. Nagle podjechała załamana mama Mateusza gdy dowiedziała się o zgonie podbiegła do niego i nie chciała go puścić. To przykre. Nie taka kolej rzeczy aby mama opłakiwała swoje dziecko. Karol do niej podszedł a ona go tak przytuliła że myślałam że płuca wypluje. Wszystko to działo się strasznie szybko. Podeszłam tylko kawałek do karetki i gdy zobaczyłam bladego jak ścianę Mateusza zemdlałam...

            Ranek dzień po samobójstwie
Obudziłam się w szpitalu. Chyba w szpitalu. Napewno w szpitalu. Podpięta byłam do jakieś rurki a przy łóżku siedzieli moi rodzice, Karol i Nina.
MW: Patrzcie obudziła się! Cześć córeczko jak się czujesz?
W: Dobrze. Co ja tu robię?
MW: Zemdlałaś przy karetce jak zobaczyłaś Mateusza-powiedziała
W: A liczyłam że to tylko sen...-spojrzałam na zapłakanego Karola.
W jego oczach było tyle smutku i żalu... Nigdy nie zapomnie tego widoku.
——————————————————————-
2/3 Przepraszam idkczemutujestem 😂

Love story-Wersow i FrizOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz