Rozdział 3

589 35 14
                                    

Nadszedł piątek. Jak zwykle znowu musiałam wstać do szkoły. Znowu musiałam widzieć te obce twarze. Na biologii pani rozdała kartkówki te które pisaliśmy wczoraj. Tak jak przewidziałam dostałam 1. Co ja miałam na to poradzić? nic mi już nie idzie przez tą przeprowadzkę. Straciłam tych najważniejszych przyjaciół. Zawsze mogłam się im zwierzyć. A teraz co? nie mam ich przy sobie. Jedynie co mam to Demi ale ona i tak żyje w swoim świecie. Interesuje ją tylko piłka nożna, ogółem sport. I jak ja mam się z nią dogadać? Nienawidzę sportu. O chłopakach też nie mogę z nią pogadać bo ona od razu wszystkim może wygadać w kim się kocham albo coś innego. Taka właśnie z niej przyjaciółka że aż wcale. Z moim chłopakiem też nie pogadam bo jest ciągle zajęty. Chyba nie widziałam go z ponad 2 tygodnie. Tęsknie za nim. Nawet nie wiem czy to ma sens że by dalej ciągnąć ten związek. Nie wiem czy mnie jeszcze kocha bo w ogóle nie daje mi oznak życia. Nie dzwoni do mnie. Nawet nie napisze mi że tęskni za mną, NIC! Widać że wszystko straciłam. Jedyne co mi zostało to rodzina i Felix... Tak Felix! nie wiem czemu cały czas o nim myślę. A może sie w nim zauroczyłam? Nie chyba nie.. to jest tylko mój kolega nic więcej... 

PO SZKOLE

- Jade, może wyjdziemy gdzieś razem się przejść? - Powiedziała Demi.

- Jasne, o której? - Odpowiedziałam.

- Hm.. może o 15.30? - Powiedziała.


- Spoczko, to ja już musze lecieć zjeść obiad i się przyszykować, Narcia piękna czekaj na mnie w parku przy tej ławce koło fontanny. - Powiedziałam do niej i się przytuliłyśmy na pożegnanie.


Jak zwykle w drodze do domu słuchałam muzyki. Ciekawe czemu Demi chce się ze mną spotkać. To jest dziwne, nie ma żadnych zajęć sportowych? Szok! A no tak bo jest piątek..


Gdy doszłam do domu szybko zjadłam obiad i poszłam się przebrać. Założyłam jasno niebieskie rurki i do tego szary sweter. Zeszłam na dół, gdy chciałam złapać za klamkę, mama mnie zatrzymała.


- Słońce gdzie ty znowu idziesz? - Powiedziała.


- Wychodzę z Demi się przejść. - Odpowiedziałam mamie.


- No dobrze, tylko uważaj na siebie. - Powiedziała.


- Ok, papa. - Powiedziałam i szybko wyszłam i udałam się w stronę parku.


Gdy byłam już w parku, zobaczyłam dziewczynę w czerwono-czarno-szarej bejsbolówce. 


- Tak to na pewno Demi. - Pomyślałam i poszłam w jej stronę.


- Hejcia – Powiedziałam


- O Hej, siadaj bo nie chce mi sie nigdzie iść - Powiedziała szczerząc swoje ząbki.


- Osz ty leniuchu - Powiedziałam siadając obok niej.


- No to opowiadaj, co sie dzieje? - Powiedziała Demi.


- Nic się nie dzieje, a co miałoby się dziać? - Odpowiedziałam, lekko dramatyzując.


- Jade, prawie w ogóle nie odzywasz się do mnie w szkole, zawsze jesteś taka smutna, proszę powiedz mi co się dzieje. - Powiedziała ze smutkiem na twarzy.

- No dobrze.. ( Jade opowiedziała swoją historie z jej życia, w zasadzie to co napisałam wam na początku ).


- Jaki Felix? O czym ja nie wiem? - Powiedziała Demi śmiejąc się.

- No Felix to mój kolega, poznaliśmy się przez przypadek. Wpadłam na niego i tak się zakolegowaliśmy. Odprowadził mnie do domu i takie tam... nawet mam jego numer - Powiedziałam z uśmiechem na twarzy
.
- Jak on wygląda? - Powiedziała

- No jest wysoki, ma grzywke, jest ciemnym blondynem, ma zielone oczy, ma słodki uśmiech, i w ogóle jest taki słodki. - Odpowiedziałam.

- Czekaj.. Jak on ma na nazwisko? - Powiedziała Demi z taką dziwną miną jakby z kądś go znała.

- Sandman a co? - Powiedziałam niepokojąc się.

- Nic nic.. - Powiedziała.

- No powiedz prosze! - Wykrzyknęłam.

- Tak się tylko pytam! - Odkrzyknęła.

- Na pewno!? - Odpowiedziałam.

- Tak napewno! czemu krzyczymy!? - Krzyknęła śmiejąc się.

- A nie wiem tak sobie - Powiedziałam śmiejąc się.

Nagle gdy odwróciłam od Demi wzrotk spojrzałam na jakiś 4 facetów idących w strone ławki niedaleko nas.

- O oł.. - Powiedziałam 

- Co jest? - Odpowiedziała Demi.

- Patrz na tych facetów! - Powiedziałam z niepokojem.

- No widze i co? - Powiedziała.

- Tam jest Felix! - Powiedziałam cała się trzęsąc.

- Ej ja go znam! - Powiedziała usmiechając się do mnie.

- Jak? Co? Gdzie? Kiedy? - Powiedziałam lekko się denerwując.

- No znam go z widzenia - Odpowiedziała. - Idź do niego, na pewno się ucieszy!

- Nie! za nic tam nie pójde! - Powiedziałam.

- no choć. - Powiedziała Demi ciągnąc mnie za ręke.

- NIE NIGDZIE NIE IDE DO NICH! - Wykrzyczałam Demi prosto w twarz.

- Jade to ty? - usłuszałam z oddali...


___________________________________________

Hejo to znowu ja :3 mam nadzieje że wam się podobało i liczę na komętarze :*
Przepraszam za to że może nie być dla was za ciekawy początek, ale nie miałam dzisiaj weny :/
P.S. sorka za błędy
xx


Innocent truth Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz