Rozdział 21

1.2K 54 25
                                    

,,Muszę odejść"

Perspektywa: Malia
Byłam wkurzona na Klaus'a ponieważ przez cały wieczór wmawiał mi, że jestem zazdrosna. Kiedy wyszliśmy z paru od razu poszłam w kierunku domu chcąc przy okazji zadzwonić do Theo. Moje plany pokrzyżował Liam stając przede mną.

- Umm... Pomóc ci jakoś?- zapytałam krzyżując ręce na piersi.

- Jeśli będziesz wiedzieć co się dzieje z Theo, napiszesz?- zapytał zmartwiony na co pokiwałam głową za co uśmiechnął się miło.

Chłopak odszedł w nieznanym mi kierunku a ja skierowałam się w stronę domu sama, ponieważ Kai został z dziewczynami a Klaus musiał coś załatwić. Kiedy tak szłam wykręciłam numer do Theo. Kiedy nie odebrał myślałam, że szlak mnie trafi więc szybko pobiegłam do domu aby rzucić zaklęcie lokalizacji. Sekundę potem stałam pod domem, do którego weszłam i szybko chciałam wejść na górę ale coś mnie zatrzymało.

- Ty idioto...- wyszeptałam i podbiegłam do niego rzucając mu się na szyję. Theo tylko cicho się zaśmiał oddając uścisk.

- Przepraszam.- powiedział na co odsunęłam się patrząc na niego pytająco. - Miałem pewne sprawy do załatwienia.- odparł na co pokiwałam głową.

Oboje usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać o tym gdzie był Theo i co robił. Okazało się, że w drodze na mecz zadzwonił do niego nasz stary znajomy, Stiles. Poinformował Theo o tym, że wie kto rozkazał zabić watahę Theo. Nie pytałam o szczegóły ponieważ nie miałam już dziś na to siły.

Poszłam do swojego pokoju i od razu walnęłam się na łóżko zamykając oczy. Usłyszałam jakiś szmer więc niechętnie otworzyłam oczy. Pod oknem stał Klaus przez co wstałam i z uśmiechem podeszłam do niego przytulając go co natychmiast odwzajemnił.

- Przepraszam, że cię zostawiłem ale Elijah mnie potrzebował.- powiedział mi w włosy na co pokiwałam głową. Odsunęłam się lekko aby spojrzeć mu w oczy.

- Nic się nie stało.- odparłam a później położyłam się wygodnie na łóżku przez co Klaus się zaśmiał.

Chwile potem poczułam jak kładzie mi rękę na biodrze obejmując mnie. Uśmiechnęłam się pod nosem i obróciłam w jego stronę przytulając go. W takiej pozycji zasnęłam.

Perspektywa: Theo
Nie chcę nic mówić nikomu ale mam pewien pomysł. Chcę stąd wyjechać jak najszybciej aby nie narażać bliskich na niebezpieczeństwo. Nie chcę aby coś się stało Malii, Liam'owi i Kai'owi. Przeze mnie mogą mieć poważniejsze problemy niż jedna alfa ze szpitala.

Nie mówiłem o tym ale ludzie, którzy zabili moją watahę ścigają również mnie i nie poprzestaną dopóki nie zginę. Okłamałem Malię mówiąc gdzie byłem i co robiłem. Nie dzwonił do mnie Stiles tylko przyjaciółka, której Malia nie zna. Nazywa się Katherine i miała dowiedzieć się czegoś o ludziach, którzy mnie ścigają co udało się aż za dobrze.

Wstałem z kanapy szybko wyszedłem z domu kierując się do mojego samochodu. Miałem zamiar pojechać do mojego ulubionego miejsca w Mystic Falls, czyli punktu widokowego. Szybko odjechałem od domu Parker'ów i pojechałem we wcześniej wymienione miejsce.

Kiedy tam dojechałem okazało się, że nie jestem sam. Na ławce ktoś siedział ale ja nie zwracając na to uwagi wyszedłem z auta i skierowałem się do barierki. Kiedy podszedłem bliżej ten ktoś wstał z ławki a ja znieruchomiałem.

- Theo?- spytał po czym podszedł do mnie i mnie przytulił.

Nie wiedziałem, że Liam tu będzie lub czy ktokolwiek tu będzie więc trochę się zdziwiłem ponieważ zawsze byłem tu sam. Niepewnie oddałem uścisk a po chwili chłopak się odsunął.

- Gdzie ty do diabła byłeś?- zapytał oskarżycielsko na co spuściłem wzrok nie wiedząc co powiedzieć. Okłamywanie Liam'a to nie to samo co kłamanie Malii.

Przez chwile zastanawiałem się czy powiedzieć prawdę czy może też zmyślić coś nowego. Ostatecznie postanowiłem przynajmniej jego nie okłamywać ponieważ to i tak nic nie zmieni. I tak mu nie zależy.

- Walczyłem z przeszłością, ale ta walka jeszcze się nie skończyła.- na moje słowa chłopak zmarszczył brwi. - Wyjeżdżam na dobre. Już mnie nie zobaczysz.- dodałem na co Liam wyraźnie się przeraził.

- Nie. Nie pozwolę ci. Nigdzie nie wyjedziesz.- powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu a ja tylko smutno się uśmiechnąłem i pokręciłem głową.

- Nic mnie tutaj nie trzyma.- powiedziałem odwracając wzrok i patrząc na miasto. - Nie mam po co tu zostawać.- dodałem ciszej.

- Co ty pleciesz? Kai cię potrzebuję... Malia cię potrzebuję.- po tych słowach odwróciłem się z zamiarem odjechania stąd. - Theo, ja cię potrzebuję!- krzyknął na co stanąłem w miejscu i powoli się odwróciłem.

- Dlaczego uważasz, że mnie potrzebujesz?- zapytałem z kpiną. - Dlaczego ktokolwiek uważa, że mnie potrzebuję?!- krzyknąłem. - Jestem beznadziejny. Nie mogłem ochronić nawet swojej watahy.- oznajmiłem załamany.

- To nie prawda. Gdyby nie ty, zginąłbym w szpitalu.- powiedział powoli do mnie podchodząc.

- Gdyby nie ja, nie byłoby cię w szpitalu.- oznajmiłem łamiącym się głosem.

Po moim policzku spłynęła jedna łza, którą natychmiast starłem. Liam chciał podejść do mnie ale odsunąłem się a moje plecy spotkały się z drzwiami samochodu.

- Theo, musisz zostać.- mruknął cicho podchodząc do mnie.

- Dlaczego?- zapytałem zrezygnowany.

- Bo cię kocham idioto!- krzyknął a mnie zamurowało. Zamrugałem parę razy w szoku. Kiedy nic nie odpowiedziałem Liam obrócił się z zamiarem odejścia.

- Ja też cię kocham.- mruknąłem cicho ale on i tak to usłyszał.

Obrócił się szybko i podszedł do mnie od razu łapiąc mnie za koszulkę i przyciągając do pocałunku, który natychmiast oddałem.

The Younger ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz