Rozdział 26

954 43 1
                                    

,,Nowy Orlean"

Perspektywa: Malia
Po strasznie długiej i męczącej drodze dotarliśmy do Nowego Orleanu. Zatrzymaliśmy nasze samochody przy ulicy Francuskiej i wysiedliśmy z aut. Był już ranek więc wszystko było bardzo dobrze widać co mnie cieszyło. Nowy Orlean jest naprawdę pięknym miejscem i mimo, że nie podobał mi się pomysł z wyjazdem przez moich przyjaciół, którzy zostali w mieście teraz jestem bardziej przekonana.

Klaus od razu podszedł do mnie i objął mnie ramieniem z uśmiechem, który odwzajemniłam.

- Witam w Nowym Orleanie.- mruknął z uśmiechem kierując się w stronę jednego z budynków. Wszyscy poszli za nim.

Liam i Kai obserwowali wszystko ponieważ tak jak ja byli tu po raz pierwszy. Mikaelson'owie szli przodem. Kiedy staliśmy już pod wejściem Rebekah zmarszczyła brwi i z impetem otworzyła drzwi szybko wchodząc do środka. Wszyscy poszli w jej ślady.

Stanęliśmy w szeregu i rozejrzeliśmy się. W budynku było bardzo dużo wampirów, które stały pod ścianami a po środku stał jakiś mulat. Kiedy wszyscy przeskanowali nas wzrokiem zaczęły się szepty przez co Klaus uśmiechnął się pod nosem.

- Witaj przyjacielu.- powiedział z uśmiechem Klaus podchodząc do mulata. Ten wymienił porozumiewawcze spojrzenia z gromadą wampirów i po chwili w pomieszczeniu zostali tylko Miakelson'owie oraz ja, mój brat, Liam oraz mulat.

- Nikt nie mówił, że wracacie.- powiedział z wyrzutem skanując wzrokiem Rebekę.

- To nie było planowane, Marcel.- westchnął Kol krzyżując ręce na piersi.

Wzrok tego Marcel'a teraz powędrował na nas. Podszedł do mnie i chwycił moją dłoń, której wierzch pocałował.

- Marcel Gerard.- uśmiechnęłam się lekko widząc jak Klaus przewraca oczami.

- Malia Parker.- po usłyszeniu mojego imienia oraz nazwiska zmarszczył brwi i spojrzał pytająco na Mikaelson'ów.

- Długa historia.- odparł Elijah. Marcel popatrzył tym razem na Liam'a oraz mojego brata.

- Kai Parker.- powiedział z uśmiechem. - Miło cię poznać.- dodał a Marcel lekko się do niego uśmiechnął.

Potem Marcel spojrzał na Liam'a i z uśmiechem uściskał go. Pewnie znali się już więc mnie to nie zdziwiło. Potem przez około godzinę tłumaczyliśmy Gerard'owi po co tu jesteśmy. On powiedział, że chce doprowadzić do pokoju w mieście i chciał abyśmy mu pomogli. Zgodziliśmy się a potem przenieśliśmy nasze bagaże do domu Mikaelson'ów. W domu było na tyle sypialni, że bez problemu każdy miał swój pokój.

Po rozpakowaniu się Rebekah wyszła gdzieś z Marcel'em oraz Liam'em. Elijah zabrał Kol'a oraz mojego brata do baru a ja zostałam w domu Mikaelson'ów razem z Klaus'em.

Zeszłam na dół gdzie Klaus siedział na kanapie i przeglądał jakieś kartki z grymasem na twarzy. Usiadłam obok niego posyłając mu pytające spojrzenie.

- Rebekah planuje bal.- westchnął ciężko podając mi jedną kartkę, którą było zaproszenie.

- Może nie będzie tak źle.- zaśmiałam się a Klaus się uśmiechnął.

Hybryda spojrzał mi w oczy i powoli zaczął się do mnie przysuwać. Nie protestowałam, a wręcz przeciwnie sama się do niego przysunęłam. Klaus złączył nasze usta w delikatnym pocałunku a ja westchnęłam z przyjemności wplatając mu palce we włosy. Mruknął zadowolony łapiąc mnie za biodra i posadził mnie sobie na kolanach. Jego ręce sunęły po moich plecach przez co przeszły mnie dreszcze. Jęknęłam cicho kiedy wsadził mi język do buzi co widocznie mu się spodobało ponieważ uśmiechnął się przez pocałunek.

W tym momencie usłyszałam jakiś trzask więc szybko zeszłam z kolan Klaus'a i ponownie usiadłam obok niego przez co przewrócił oczami. Do pomieszczenia wszedł Liam z Kai'em śmiejąc się z czegoś.

- A z wami co?- zapytał zły Klaus patrząc na nich wyczekująco.

- Nieważne.- Liam machnął ręką i szybko pobiegł na górę. Kai natomiast usiadł obok nas.

Westchnęłam głośno i wzięłam jedno z zaproszeń do ręki. Było naprawdę ładnie wykonane a do tego zapakowane w białą kopertę z czymś za wzór złotej klamerki. Wstałam z kanapy i udałam się do swojego pokoju czując na sobie wzrok Klaus'a.

Kiedy byłam u siebie w pokoju postanowiłam zadzwonić do Theo i zapytać jak się ma. Wykręciłam jego numer a on po chwili odebrał.

- Jeśli dzwonisz to albo się stęskniłaś albo boisz się, że spalę ci dom.- powiedział rozbawiony na co lekko się uśmiechnęłam.

- Śmieszne. Dzwonię aby zapytać czy już czegoś się dowiedzieliście.- oznajmiłam siadając po turecku na łóżku.

- Nie, niczego. Ale myślę, że to się niedługo zmieni.- odparł już poważniej na co westchnęłam. - Jak Liam?- zapytał niepewnie.

- Nawet nieźle. Był gdzieś z Kai'em i nawet się śmiali.- odparłam na co Theo zamilkł.

To musi być dla niego ciężkie zresztą tak samo jak Liam'a. Mam nadzieję, że jak najszybciej wrócimy do Mystic Falls i wszystko wróci do normy.

- Już za wami tęsknię, Parker.- powiedział dosyć wesoło i w tym momencie usłyszałam pukanie do drzwi.

- Też tęsknię, ale muszę kończyć, na razie Raeken.- odparłam na co odpowiedział krótkie ,,pa'' i się rozłączył.

- Proszę.- powiedziałam cicho a do pokoju weszła uśmiechnięta Rebekah. Również się do niej uśmiechnęłam.

- Wstawaj, idziemy na zakupy.- posłałam mu pytające spojrzenie. - Trzeba kupić sukienki na bal, idziemy!- powiedziała głośniej a ja posłusznie wstałam i poszłam za nią na dół domu.

The Younger ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz