Rozdział 27

905 45 0
                                    

,,Przygotowania"

Perspektywa: Malia

Razem z Rebeką od trzech godzin chodzimy po sklepach w poszukiwaniu idealnych sukienek na bal. Rebekah kupiła sobie granatową sukienkę z wycięciem na kolanie a ja jeszcze nie znalazłam nic ładnego. Stwierdziłam, że jeśli nie znajdę nic w ostatnim sklepie to pożyczę jakąś sukienkę Rebeki.

Kiedy weszłyśmy do sklepu Rebekah poszła przeglądać ubrania a ja podeszłam do sukienek. W oczy rzuciła mi się długa sukienka z koronkowym, czarnym dekoltem z wycięciem w kształcie litery ,,V''. Dół sukienki miał pudrowy kolor z wycięciem na kolanie. Podeszła do mnie Rebekah.

- Idź do przymierzalni. Pasuje ci ten kolor.- powiedziała z uśmiechem po czym popchnęła mnie lekko w stronę przymierzalni.

Kiedy już przebrałam się w wybraną sukienkę ze zdziwieniem stwierdziłam, że nie wyglądam najgorzej. Wyszłam z przymierzalni pokazać się Rebece, która kiedy mnie zobaczyła otworzyła lekko usta z uśmiechem.

- Wow... Nik'owi się spodoba.- powiedziała z chytrym uśmiechem przez co przewróciłam oczami również się uśmiechając. - Idź zapłać bo przed chwilą dzwonił Kol, potrzebuję pomocy z organizacją balu.- na jej słowa pokiwałam twierdząco głową i poszłam się przebrać.

Kiedy już zapłaciłam razem z Rebeką wyszłyśmy z galerii i po sekundzie byłyśmy już pod domem. Kiedy tam weszłyśmy zobaczyłam Kol'a kręcącego się po salonie.

- W końcu jesteście! Bekah, masz mi pomóć!- pogroził siostrze palcem na co pokręciłam głową z rozbawieniem a potem udałam się do siebie zostawiając ich.

W pokoju przyszykowałam sobie sukienkę na wieczór oraz czarne szpilki. Cały czas słyszałam z dołu jakieś kłótnie Rebeki i Kol'a na temat dekoracji, przez co się uśmiechałam. Po przygotowaniu wszystkiego postanowiłam zadzwonić do Octavii i zapytać jak sobie radzi. Wybrałam jej numer a dziewczyna natychmiast odebrała.

- Halo? Cześć Malia.- mruknęła dosyć ponuro przez co zmarszczyłam brwi.

- Coś się stało? Wydajesz się smutna.- zapytałam siadając na łóżku. Dziewczyna westchnęła głośno.

- Czuję... Jakby czegoś mi brakowało..- odparła przez co od razu zrozumiałam o co chodzi. Na wilkołaki perswazja nie działa tak dobrze jak ludzi. - Dziwnie się czuję.. A co u ciebie?- zapytała już weselej.

- Dzisiaj wieczorem Rebekah organizuję bal.- odparłam patrząc przez okno.

- Czyli wy się bawicie a ja siedzę w Mystic Falls z watahą alf.- westchnęła na co zachichotałam pod nosem. - Mam nadzieję, że niedługo wrócicie.- dodała.

- Ja też.- odparłam.

Rozmawiałyśmy dobre pół godziny aż Octavia musiała się rozłączyć. Powiedziała, że przyszedł po nią Theo i oboje idą się spotkać z watahą alf. Nie ufam Deucalion'owi ale za to ufam moim przyjaciołom, którzy mówią, że będzie dobrze. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół domu gdzie już wszystko było przygotowane.

Dekorację miały złoto-czarny kolor. Na kanapie siedziała dwójka rodzeństwa, która to wszystko zrobiła. Uśmiechnęłam się do nich miło i spojrzałam na zegarek. Była już szesnasta a przyjęcie zaczyna się o dziewiętnastej.

Wyminęłam ich i wyszłam z domu ponieważ chciałam iść do Kai'a, który od paru godzin siedział w parku niedaleko. Chciałam z nim trochę porozmawiać o tym, jak się czuję po wyjeździe ponieważ widzę, że boli go to, co zrobił Octavii. Nie pochwalam tego i najchętniej powiedziałabym o wszystkim dziewczynie ale wiem, że nie powinnam się wtrącać w ich prywatne sprawy.

Zobaczyłam mojego brata siedzącego na ławce. Wgapiał się w fontannę naprzeciw i o czymś rozmyślał. Podeszłam do niego i usiadłam obok przez co na mnie spojrzał. Posłałam mu pocieszający uśmiech.

- Jesteś gotowy na bal?- zapytałam zakładając nogę na nogę. Mój brat spojrzał na mnie zrezygowany.

- Naprawdę muszę tam iść?- zapytał niechętnie z grymasem na twarzy. Zaśmiałam się cicho i pokiwałam głową przez co westchnął.

- Jeśli nie pójdziesz to Rebekah i Kol, którzy to przygotowali skręcą ci kark a potem wbiją sztylet w serce.- wyjaśniłam z powagą a on się lekko zaśmiał. - Poza tym może poprawi ci to humor.- dodałam wstając z ławki i podając mu dłoń, którą przyjął.

- Co robisz?- zapytał podejrzliwie.

- Idziemy na spacer.- odparłam idąc w nieznanym kierunku.

Po drodze mijaliśmy malarzy oraz grajków co chyba poprawiło mojemu bratu humor.

- Co zamierzasz zrobić z Octavią?- zapytałam nagle podczas powrotu do domu. Kai zagryzł dolną wargę i przez chwile się zastanawiał.

- Chyba ją przeproszę za to co zrobiłem. Nie chciałem żeby coś jej się stało przeze mnie ale przesadziłem.- wyjaśnił na co pokiwałam głową z grymasem na twarzy.

Muszę po imprezie zadzwonić do Octavii lub Theo i zapytać jak im idzie. Mam nadzieję, że nic im się nie stanie.

Podczas drogi powrotnej rozmawialiśmy o przyjęciu. Rebekah mówiła, że zrobi mi fryzurę więc muszę zrobić tylko makijaż. W domu od rana nie widziałam Klaus'a więc mam nadzieję, że będzie na balu bo w końcu jego rodzeństwo go organizuje.

Kiedy dotarliśmy do domu od razu poszłam na górę ubrać się w sukienkę oraz zrobić makijaż. Minęłam Rebekę, która była już ubrana w sukienkę, w której wyglądała obłędnie. Zazdrościłam jej urody oraz gustu do ubrań. Westchnęłam głośno przeglądając się w lustrze. Zrobiłam lekki makijaż a potem przyszła do mnie Rebekah aby ułożyć mi włosy. Dziewczyna miała wyprostowane włosy ze związanymi dwoma pasemkami z tyłu głowy.

The Younger ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz