11

400 22 0
                                    

-James? Co ty tu robisz? -Zapytał zdziwiony Remus.

-Wpadłam na niego w kuchni, pomyślałam, że skoro też nie zdążył na kolacje to możemy zjeść razem. W grupie zawsze przyjemniej. -Wzruszyłam ramionami kładąc koszyk na stole i siadając na fotelu.

-Nie wiedziałem, że się kolegujecie... Raczej powiedział bym, że za sobą nie przepadacie. Czy to nie przez to że Syriusz się przyjaźni z Jamesem odsunęłaś się od niego? -Remus wyglądał na zdenerwowanego i zdegustowanego całą tą sytuacją.

-Tylko, że to on później się totalnie ode mnie odciął i traktował jak powietrze. -Powiedziałam wstając a gdy poczułam jak zbierają mi się pod powiekami łzy odwróciłam się szybko i uciekłam do dormitorium.

Zatrzasnęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie po czym zjechałam na podłogę słysząc krzyki za nimi.

-Po co tu przyszedłeś James!?

-Bo mnie zaprosiła!

-Ann idź do niej. -Remus już nie krzyczał, ale dalej był wzburzony.

-Ja się jej boje jak jest w takim stanie. Jak jest wkurzona to zachowuje się jak ślizgoni. -Odpowiedziała a ja prychnęłam pod nosem.

-Po co ją tam wysyłasz? Skoro Ellie wyszła to może chce być sama! -Znów usłyszałam głos Jamesa.

-Nie może być sama! Jesteś idiotą James! -Mówił oburzony Lupin.

-Dopiero to odkryłeś? Gratuluje spostrzegawczości! -Krzyknął James a ja się uśmiechnęłam przez łzy. Nie myślałam, że kiedyś usłyszę, że James przyznaje się do swojej głupoty.

-Mia może ty masz w sobie tyle odwagi? -Remus nie odpuszczał.

-Ja się nie zamierzam narażać.

-Dobrze w takim razie ja pójdę. -Powiedział Remus.

-Nie ma mowy, jest na ciebie wściekła bo się wtryniasz z buciorami w jej życie.

-Bo mam powód! Nie może być tam sama rozumiesz?

-Dobra! Jak ktoś ma iść to ja pójdę. -Warknął Potter i usłyszałam kroki i ciche pukanie do drzwi.

-Ellie to ja, mogę wejść? -Usłyszałam przez drewno. Nie odpowiedziałam wycierając policzki. Poczułam jak próbuje otworzyć drzwi, ale że się o nie opierałam nie miał jak.

-Ellie trzymasz drzwi? Proszę wpuść mnie. Nic w końcu nie zjadłaś. -Powiedział a mój brzuch jak na zawołanie dał mi znać, że domaga się posiłku.

Westchnęłam po czym przesunęłam się nieznaczne, ale chłopak się zdołał przecisnąć. Postawił koszyk przede mną i oparł się plecami o drzwi obok mnie. Bez słowa wyjął coś z koszyka i podał mi a ja nawet nie zwracając uwagi co to jest wzięłam i zaczęłam jeść.

-Uważaj na liść. -Powiedział cicho po chwili a ja wywróciłam oczami.

-Wiem, uważam. -Odparłam poważnie a miedzy nami znów zapadła cisza. James wyjął sobie coś z koszyka i też zaczął jeść.

-Wszystko w porządku? -Zapytał po chwili a ja czułam jak w oczach znów zbierają mi się łzy.

-Nie James nic nie jest w porządku. Miłość mojego życia kocha kogoś innego i nie chce mnie znać, a jego kumpel się wpierdziela w nie swoje sprawy. -Powiedziałam cicho odkładając to co jadłam.

-Czekaj co? -Zdziwił się.

-Nie chce mnie znać...

-Nie o to mi... Powiedziałaś kocha kogoś innego? Kogo? -Wyglądał na totalnie zszokowanego.

ℐꋊ𝕟𐌀 [Era Huncwotów]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz