18

360 20 0
                                    

-Chciałam polecić w weekend do Hogwartu. Napisała bym list do Syriusza i sprawdziła jak zareaguje. -Powiedziałam patrząc na Angie.

-Kurcze to kawał drogi... Czekaj, zaraz, jak polecieć? -Zdziwiła się.

-Jestem sową. -Uśmiechnęłam się.

-Ale mega. -Powiedziała zaskoczona.

-Nie latałam nigdy tak daleko, ale myślę, ze sobie poradzę. Tylko nie wiedziałam jak mam to zrobić żebyś się nie zorientowała, że znikłam ze szkoły. -Powiedziałam a dziewczyna skinęła głową.

-Spokojnie, teraz już wiem, wiec możesz spokojnie lecieć. -Uśmiechnęła się.

-Dzięki Angie nie wiem co bym zrobiła gdybym cię tu nie znalazła.

-Też jakoś byś sobie poradziła. A teraz idziemy spać bo rano mamy zajęcia. -Powiedziała spychając mnie z łóżka śmiejąc się. Położyłam się na swoim łóżku a chwile po tym już spałam.

***

Lekcje się skończyły a ja właśnie pisałam list który miałam w planie dać Syriuszowi. Co chwile coś kreśliłam i wyrzucałam kartki. Po podłodze walał się już niezły ich stos. Jakby je złożył można by mieć cały notes. Nie było łatwo, ale po półtorej godzinie w końcu mi się udało go napisać. Westchnęłam po czym złożyłam kartkę i nalałam na nią trochę żółtego wosku po czym odbiłam pieczęć z moim nazwiskiem.

-Jak tam gotowa? -Usłyszałam głos przyjaciółki w drzwiach. Zerknęłam na nią i skinęłam głową.

-To chodź teraz na obiad. Musisz mieć siłę. -Powiedziała a ja wstałam i razem ruszyłyśmy do wielkiej sali.

Zjadłam porządny obiad i wzięłam trochę do materiałowej chusteczki na drogę gdybym zgłodniała. Nie mogłam wziąć dużo żeby nie mieć zbyt ciężko, ale trochę musiałam ze sobą zabrać gdybym po drodze zgłodniała. W naszej sypialni przemieniłam się a Angie przywiązała mi chustkę i list do łapki po czym otworzyła okno przez które wyleciałam kierując się w stronę hogwartu.

***

Siadłam na gałęzi drzewa. Byłam już totalnie padnięta. Niebo było już całkiem czarne od jakiejś godziny a drogę oświetlał mi jedynie księżyc w pełni. Miałam jeszcze spory kawałek drogi, byłam głodna, spragniona i przemarznięta. Przemieniłam się i zeskoczyłam z gałęzi postanawiając przejść kawałek na nogach i dać odpocząć skrzydłom. Podniosłam z ziemi list do Syriusza i ostatni kawałek prowiantu. Odwinęłam go i zaczęłam jeść idąc pomału przed siebie. Byłam zła na siebie, że w zeszłym roku nie było mnie stać na egzamin na teleportacje. Mogła bym się przeteleportować na przykład do hogsmide a przelecieć tylko ten ostatni kawałek. Na pewno było by prościej. No cóż nie można mieć wszystkiego.

Gdy zjadłam resztki wsadziłam chusteczkę do kieszeni i szłam dalej jeszcze około pól godziny po czym znów przemieniłam się w sowę wzbijając się w powietrze. Daleko za rzędem drzew majaczył już delikatny zarys blasku wydobywającego się z zamku. Maleńkie jak igły kropeczki migały w oddali a ja zmierzając w ich stronę mówiłam sobie w duchu, że dam radę, że został już tylko maleńki kawałek.

Im bliżej zamku byłam tym bardziej ten przygasał co by znaczyło, że nadchodziła cisza nocna. Zastanawiałam się co zrobię jeśli Syriusz będzie spał. Chyba będę musiała spędzić noc w sowiarni. Nie podobało mi się to, ale możliwe, że nie będę miała innego wyjścia. Byłam już coraz bliżej leciałam nad zakazanym lasem tracąc wysokość nie mając już siły machać skrzydłami. W pewnym momencie zahaczyłam ogonem o drzewo i runęłam w dół zaplątując się między gałęziami. Przeklęłam w myślach myśląc, że chyba będę musiała przejść kawałek zakazanego lasu na własnych nogach gdy usłyszałam przerażające wycie.

ℐꋊ𝕟𐌀 [Era Huncwotów]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz