Epilog

510 28 10
                                    

Kupiłam mieszkanie na privet drive. Mieszkałam zaledwie dom od Harego. Zatrudniłam się w przedszkolu do którego wysłali chłopca, widziałam jak z dnia na dzień staje się szczuplejszy. Jak nerwowo reaguje na gwałtowniejsze ruchy. Już nie śmiał się jak tego dnia gdy odwiedziłam ich gdy mały miał dwa miesiące. Stawał się cichym, zamkniętym w sobie, stłamszonym małym chłopcem. Tyle razy próbowałam go jakoś rozweselić, ale to było na nic, zbyt dużo złego działo się w tej potwornej rodzinie.

Później przyszła szkoła, zostanie nauczycielem nie było takie proste trzeba było skończyć specjalne mugolskie szkoły których ja nie skończyłam wiec po prostu obserwowałam go z boku to siedząc na ławce przed szkołą i udając, że czytam gazetę. To w nocy przez okno w mojej animagicznej postaci. Chciało mi się płakać gdy widziałam jakimi są dla niego potworami. Kilka razy rozmawiałam później z Dumbledorem tłumaczyłam mu jak wielką krzywdę robią chłopcu, ale on nie słuchał.

Kilka razy zaczepiałam Harrego na ulicy, chciałam z nim porozmawiać, ale zawsze uciekał spłoszony. Czas mijał a ja coraz bardziej nienawidziłam dyrektora za to, że na to wszystko pozwala. Każdą noc przesiadywałam na gałęzi drzewa licząc, że go zobaczę wędrującego z komórki pod schodami do łazienki czy do kuchni wygrzebującego po kryjomu coś z lodówki. Każdego dnia towarzyszyłam mu w drodze do szkoły i z powrotem. Widziałam jak Petunia się wściekała gdy włosy po wróceniu od fryzjera wcale nie były krótsze. Widziałam jak Dudley, jej syn dokucza Harremu i czasem całkiem przypadkiem robiłam kupę grubasowi na głowę lub podstawiałam mu pod nogi jakąś gałąź by się przewrócił, lecz Harry nigdy się nie uśmiechał.

Zbliżały się jedenaste urodziny Harrego a przed jego domem pojawiła się sowa. Przez okno widziałam jak Vernon, mąż Petuni wyrywa list z rąk chłopca i go niszczy. Byłam wściekła. Jak chłopiec ma iść do Hogwartu jak nawet nie wie o jego istnieniu? Całe szczęście na jednym liście się nie skończyło. Każdego dnia przychodziły nowe i było ich coraz więcej. Któregoś dnia listy zaczęły wypadać z każdej dziury. Ze szpar miedzy drzwiami, z czajnika i ekspresu do kawy, wypadały z lodówki i piekarnika, ale najwięcej leciało ich z kominka. Vernon się wściekł. Kazał Petuni się spakować i zarządził że się wynoszą.

Po całodniowej jeździe zatrzymali się przed jakimś obskurnym hotelem, ale nie spędzili tam dużo czasu bo już następnego dnia znów gnali autostradą a ja obserwowałam ich z góry. Vernon zatrzymywał się parę razy, na chwile w różnych dziwnych miejscach, ale już po chwili wracał do samochodu ruszając w dalszą podróż. W końcu znalazł obskurną chatę gdzieś na morzu i postanowił, że tam zostaną. Dopłynęli tam łódką a ja ledwo tam doleciałam zmęczona i zamarznięta na kość.

Noc zapowiadała się potwornie i najchętniej bym się teleportowała do domu, ale nie chciałam go zostawiać samego siedziałam na parapecie przy brudnym oknie i modliłam się by ta przeklęta burza ustała. Widziałam jak chłopiec kręcił się na zimnej podłodze nie mogąc spać. Miałam ochotę po prostu tam wejść złapać go za rękę i go stamtąd zabrać nie zważając na opinie Dumbledora i późniejsze konsekwencje.

Gdy właśnie pomyślałam, że tak nie może być, że chrzanić to wszystko i zabieram stąd chłopca, właśnie w tej chwili usłyszałam potworny huk a chatka się zatrzęsła. Kolejny huk i jeszcze jeden, a potem drzwi runęły na podłogę wzbijając w powietrze tabuny kurzu w których stanął Rubeus Hagrid. Wyprostowałam się zdziwiona.

-Się naprawi. -Usłyszałam przez burze a potem zobaczyłam jak podnosi drzwi i odstawia na miejsce.

Nie było mi dane usłyszeć co mówili dalej bo drzwi się zamknęły a przez zamknięte okno i burzę panującą wokoło nic nie słyszałam, ale pomyślałam, że skoro Hagrid tu jest zabierze stąd Harrego więc zleciałam z parapetu na ziemię zmieniłam się w człowieka i przeteleportowałam do domu. Wzięłam gorącą kąpiel żeby się ogrzać i położyłam się do łóżka.

-Jutro ich znajdę na pokątnej. -Szepnęłam do siebie i odpłynęłam.

***

Obserwowałam jak robi zakupy z dachów budynków uśmiechając się w duchu widząc jego wesołą buzie. Dawno nie widziałam żeby był taki szczęśliwy. Gdy Harry wszedł do Olivandera a Hagrid gdzieś poszedł zaniepokojona ruszyłam za mężczyzną. Stanął w sklepie ze zwierzętami. Obserwując sowy.

-Która by się spodobała Harremu?.. -Mruknął pod nosem a ja nie zastanawiając się nad tym co właściwie robię zleciałam z dachu i siadłam na klatce wiszącej tuż przy głowie mężczyzny.

-O cholipka a ty co tu robisz? Wracaj do swojej klatki. -Powiedział Hagrid zerkając na zdziwionego sprzedawcę.

-Ona nie jest nasza, dziwne pierwszy raz mi się zdarzyło coś takiego by dzika sowa sama tu przyleciała. -Powiedział mężczyzna przerywając swoje zajęcia.

Podszedł do mnie powoli chcąc mnie złapać, ale nastroszyłam pióra i groźnie kłapnęłam dziobem. Podleciałam do góry i siadłam na ramieniu Hagrida.

-Ewidentnie chce żeby pan ją zabrał. -Westchnął mężczyzna.

-Cholipka a ile za nią? -Zapytał Hagrid.

-Nie jest moja wiec nie mogę od pana wziąć za nią pieniędzy. Mogę ewentualnie zaproponować klatkę. -Powiedział a do mnie dopiero teraz doszło co zrobiłam.

Z własnej woli dałam się uwięzić. To było najgłupsze posunięcie w całym moim życiu... Pomyślałam po czym uśmiechnęłam się w duchu. Teraz będę blisko Harrego. Zajmę się nim. Może nie tak jakbym tego chciała, ale się nim zajmę. Tak jak obiecałam Lily. Dokładnie tak, jak obiecałam Syriuszowi.

* * *

No i na tym kończę tą historię.

Właśnie teraz zdałam sobie sprawę, że to moje drugie opowiadanie z HP i napisałam je tak by nie zmienić nic z oryginalnej wersji...

W sensie poprowadziłam losy Nell tak by historia Harrego nie miała żadnych zmiam...
Ciekawa jestem czemu...

Ale pomijając ten dziwny fakt, dajcie znać jak wam się podobało :)

Ja zaczęłam już pisać dwie nowe historie, ale prawdę mówiąc w obydwuch stanęłam w martwym punkcie i nie wiem kiedy rusze dalej...

No nic, życzę wam miłego dnia/wieczora/nocy
W zależności kiedy to czytasz i może do zobaczenia następnym razem ^^

ℐꋊ𝕟𐌀 [Era Huncwotów]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz