7

475 27 7
                                    

Nie mam zamiaru patrzeć jak gnębi innych dla jakiejś chorej satysfakcji. -Powiedziałam zatrzaskując książkę i wstając.

Odwróciłam się z zamiarem odejścia lecz drogę zagrodził mi James Potter we własnej osobie. Poczułam jak żołądek wywraca mi się na drugą stronę.

-Nell przepraszam. -Powiedział a ja zszokowana podniosłam brwi nie wiedząc o jaką cholerę mu chodzi.

-Przysięgam, że już nie będę ci dokuczać. Ani tobie, ani nikomu innemu. -Powiedział patrząc na mnie brązowymi oczami.

-Słucham? -Zapytałam w totalnym osłupieniu.

-Syriusz się załamał tamtego dnia. Przestał się śmiać, chodzi przybity. Jest w rozsypce. Próbowałem wszystkiego, na prawdę, ale nic nie pomaga. Proszę cię porozmawiaj z nim. Nie mogę ścierpieć gdy się tak męczy. Kochasz go prawda? To nie zostawiaj go do cholery... -Przez krótką sekundę miałam wrażenie jakby oczy gryfona się zaszkliły. Warknęłam krótko po czym opadłam znów na krzesło a Potter siadł koło mnie.

-Proszę cie Nell on się męczy.

-Tak jakbym ja się nie męczyła. -Warknęłam pod nosem. James patrzył na mnie wyczekująco.

-Ale mam warunek. -Powiedziałam wzdychając głęboko.

-Co tylko zechcesz.

-Chce żebyś odczepił się od ludzi. Szczególnie od Severusa. Jeśli kiedykolwiek zobaczę, że choćby spojrzałeś na niego krzywo od razu się odcinam i żadne błagania już nie pomogą. -Powiedziałam zerkając na Chrisa. Siedział spięty zaciskając pięści. Wiedziałam, że mu się nie podobał ten pomysł.

-Dobrze przyrzekam. -Powiedział a ja westchnęłam po raz kolejny.

-Gdzie on teraz jest? -Zapytałam.

-Nie mam pojęcia zaraz go znajdę. -Powiedział po czym wyjął z kieszeni kawał pożółkłego pergaminu.

-Rogacz nie! -Warknął Remus, ale ten jakby go nie słyszał.

-Uroczyście przysięgam, że knuje coś nie dobrego. -Szepnął stukając w papier różdżką.

-Idiota. -Warknął Lupin zły. Przyjrzałam się pergaminowi na którym zaczęło się coś pojawiać.

-Co to jest? -Zapytałam zdziwiona.

-Mapa. -Odparł jak gdyby nigdy nic przekładając kolejne kartki.

Widać było na niej wszystkie Hogwarckie korytarze, wszystkie klasy, ale najdziwniejsze były poruszające się ślady butów podpisane różnymi imionami i nazwiskami.

-Skąd to masz? -Zapytałam.

-Stworzyliśmy ją. Fajna zabawa... -Mruknął i znów zamilkł na chwilę.

-Mam go! Jest na wierzy astronomicznej.

-Okej. Skończ moje wypracowanie. To mi pewnie długo zajmie a na jutro muszę mieć je skończone. -James jęknął niezadowolony, ale złapał za moje pióro i zaczął przeglądać książkę z której brałam informacje.

ℐꋊ𝕟𐌀 [Era Huncwotów]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz