Przewróciłam oczami gdy Diana złożyła krótki pocałunek na moim policzku i ścisnęła mnie na pożegnanie.
-Będę tęsknić, baw się dobrze. -Powiedziała otwierając usta by coś jeszcze powiedzieć, ale jej przerwałam.
-Ale nie za dobrze, tak wiem. Idź już bo się będą wściekać. -Powiedziałam wskazując brodą w stronę rodziców stojących dość spory kawałek od nas.
-W nosie ich mam... Nie mogę ścierpieć, że od pięciu lat tak cię traktują. -Westchnęła.
-Nie przejmuj się, rodziny się nie wybiera. Mam ciebie i przyjaciół tam w Hogwarcie. -Uśmiechnęłam się wzruszając ramionami a siostra tylko westchnęła po raz kolejny.
-Szkoda, że nie będzie cię już tam ze mną. -Powiedziałam zerkając za siebie na czerwone wagony.
-Wiem nawet nie masz pojęcia jak ciężko mi było wyjeżdżać na wakacje w tym roku wiedząc, że już tam nie wrócę.
-Domyślam się. Już się boje jak to będzie gdy ja skończę szkołę a mam jeszcze całe dwa lata. -Powiedziałam przygryzając wargę.
-Idź już bo ci odjedzie. -Powiedziała Diana a ja skinęłam głową i ruszyłam do pociągu.
-Przyjedziesz na święta? -Zapytała jeszcze zanim zatrzasnęłam drzwi.
-Nie sądzę żeby byli zadowoleni z mojego przyjazdu. Zostanę w Hogwarcie, Syriusz też na pewno nie wraca na święta, nie będę sama nie martw się. -Uśmiechnęłam się po czym zatrzasnęłam drzwi pociągu i poczułam jak pomału rusza.
Pomachałam jeszcze siostrze przez szybę po czym ruszyłam korytarzem szukając przyjaciół. Uśmiechnęłam się do siebie zaglądając w przepełnione przedziały. W końcu wakacje się skończyły a ja mogłam zacząć szósty rok szkoły. Wrócić do domu, do przyjaciół i nie słuchać wyzwisk ani pogardliwych uwag o tym jak zhańbiłam nasze nazwisko.
W momencie jak rodzice dowiedzieli się, że trafiłam do domu z borsukiem w herbie zaczęli mnie traktować jak śmiecia, ale to nic, wracałam tam w sumie tylko w wakacje a moim prawdziwym domem stał się Hogwart.
-Ell! -Usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam się a na moją twarz od razu wkradł się uśmiech gdy zobaczyłam Christiana.
-Nie masz pojęcia jak tęskniłam. -Powiedziałam przytulając przyjaciela.
-Ja też. -Powiedział spoglądając na mnie swoimi zielonymi niczym trawa tęczówkami.
-Chodź, dziewczyny już się denerwowały, że nie zdążyłaś na pociąg. -Powiedział łapiąc mnie za dłoń i ciągnąc za sobą a chwile po tym już siedziałam w przedziale z moją prawdziwą rodziną.
Annabella Lopez jako pierwsza zagrzała miejsce w moim sercu na pierwszym roku szkoły. Z początku było śmiesznie, gdy ktoś wołał "Ella" i obracałyśmy się obie. W domu do niej mówiono właśnie Ella, miała dość liczne rodzeństwo więc ludzie szybko podłapali jak siostry ją wołają, ale gdy tu w szkole zaczęło być to dla nas wszystkich uciążliwe przerzuciliśmy się po prostu na Ann, choć siostry z początku miały problem. Ann była typową puchonką. Słodka, drobna blondynka z loczkami do barków o błękitnych jak letnie niebo oczach. Była osobą która pomogła mi się odnaleźć w nowej sytuacji. Długie godziny spędziłam na rozmowach z nią słuchając zapewnień, że to, że trafiłam nie do tego domu który ode mnie oczekiwano nie jest żadną ujmą na honorze.
CZYTASZ
ℐꋊ𝕟𐌀 [Era Huncwotów]
FanficEleanor zawsze wpajano, że czystość krwi jest święta, że najlepsi czarodzieje są w Slytherinie. A co się stanie z dziewczynką gdy trafi nie do tego domu do którego powinna? Czy znajdzie przyjaciół którzy będą potrafili podnieść ją na duchu? ...