6

465 28 3
                                    

Mknęłam przez boisko jak burza z kaflem pod pachą. Jakiś gryfon ruszył w moją stronę próbując mi odebrać piłkę jednak rozluźniłam delikatnie nogi i dłoń trzymającą trzonek miotły po czym bezwiednie opadłam zwisając głową w dół. Przez parę sekund leciałam do góry nogami po czym mocniej zacisnęłam dłoń na trzonku i obróciłam się razem z miotłą. Znów leciałam normalnie zostawiając zszokowanego gryfona z tyłu po czym rzuciłam kafel prosto w środkową pętlę. Tłum puchonów zawył zadowolony.

-Wilson znów trafiła do bramki! Mamy sto dziewięćdziesiąt do czterdziestu czyżby gryfoni byli w słabej formie? -Mówił komentator.

-Ella! Ella! Ella! -Krzyczeli podnieceni puchoni. Zerknęłam kątem oka na Pottera był wściekły. Rozglądał się nerwowo.

-Potter chyba dostrzegł znicz! Jeśli gryfoni złapią teraz znicz mecz zakończy się remisem! -Krzyknął komentator gdy chłopak zaczął pogoń za czymś czego ja nawet nie dostrzegłam.

-Nie ma takiej opcji. -Mruknęłam pod nosem skupiając uwagę na kaflu.

Jeden z Ścigających gryffindoru leciał właśnie z nim w stronę naszej bramki. Na szczęście Luke, nasz obrońca, przechodził dziś sam siebie. W ostatniej chwili złapał piłkę i rzucił ją w stronę Tracy. Ta przemknęła z nią pół boiska i podała ją mnie widząc jak jakiś gryfon na nią napiera.

-Dawaj gwiazdko. -Szepnęłam do miotły czując jak traci prędkość.

-Wilson znów leci z kaflem do gryfindorowych pętli! To niesamowite co ta dziewczyna dziś pokazuje na boisku! - Krzyknął jeden komentator

-Ale, ale! Nie zapominajmy o Potterze! James jest już coraz bliżej znicza, ale Camill go dogania! Idą łep w łep któremu się uda? -Odezwał się drugi komentator.

-Miotła Eleanor chyba zaczyna szwankować. Mocno traci na prędkości, ale tuż przed nią pokazała się Tracy, do której Wilson podała piłkę! I niewiarygodne! Kolejny gol dla Hufflepuff!

-Potter złapał znicz! -Krzyknął drugi komentator a na boisku zapanowała cisza, ludzie zgłupieli, nie wiedzieli kto wygrał. Ja sama pogubiłam się w punktach.

-Sto dziewięćdziesiąt do dwustu! Hufflepuff wygrywa z gryffindorem pierwszy raz od sześciu lat! -Wrzasnął jeden z komentujących.

-Nie do wiary. -Szepnęłam sama do siebie. -Zrobiłam to. Pokonałam Pottera.

Byłam w szoku słuchałam jak tłum skanduje moje imię. Wszędzie na trybunach latały żółte flagi i szaliki. Wyszukałam wzrokiem Syriusza. Patrzył na mnie z totalnym osłupieniem. Nie wierzył, że kiedykolwiek tego dokonam. Zawsze powtarzał, że jestem świetnym graczem, ale nigdy nie zdołam pokonać Jamesa. To patrz teraz. Uśmiechnęłam się i przeleciałam tuż nad trybunami gdzie siedzieli puchoni. Po czym razem z resztą drużyny zniknęłam w szatni.

-Ella byłaś niesamowita! -Powiedziała Janet podchodząc do mnie.

-Ta wygrana to nie tylko moja zasługa Jan. Wszyscy byli niesamowici, a Luke to dopiero dał dziś niezły popis. Przeszedł samego siebie. -Powiedziałam odkładając miotłę.

-A Tracy? Gdyby nie ona nie było by tej ostatniej pętli bo moja miotła zaczęła nawalać. Wszyscy w takim samym stopniu zasługujemy na tą wygraną. -Zdjęłam z siebie płaszcz i siadłam na ławkę dopiero teraz odczuwając zmęczenie. Pomału ściągałam rękawiczki i ochraniacze.

-Dobrze się czujesz? Zbladłaś. -Zapytała Camill.

-Chyba nie do końca. Zrobiło mi się słabo. -Powiedziałam czując jakby ktoś wyssał ze mnie całą siłę.

ℐꋊ𝕟𐌀 [Era Huncwotów]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz