28. Pukanie do drzwi nieba

106 9 86
                                    

W mediach „Knockin' On Heaven's Door" — Guns N' Roses.

Minął tydzień od znalezienia pięciu trupów na Łówczy. Czas ten był bardzo intensywny i wyczerpujący dla członków grupy operacyjnej, ale wszystkie starania, które włożyli w śledztwo, powoli przynosiły skutek. Udało się pomyślnie ustalić tożsamość dwóch z pięciu ofiar, a przy okazji ustalenia tych tożsamości, policjanci odkryli też kilka nowych faktów. Mianowicie dwie kobiety przyjaźniły się ze sobą i nie była to bynajmniej przyjaźń krótka. Ich tożsamości poznano natomiast dzięki zgłoszeniom zaginięć, które zaraz potwierdzono i na podstawie zgromadzonych danych, wyników sekcji zwłok, a także słów rodziny, uznano kobiety za znalezione, jednak martwe.

Rozmyślając nad wszystkim, co przez ostatni tydzień udało się osiągnąć, Tosia popchała drzwi prowadzące do wnętrza komendy powiatowej. Przywitał ją przyjemny podmuch ciepłego powietrza połączony z krótkim „Cześć" rzuconym przez któregoś z wychodzących właśnie na patrol policjantów prewencji. Węcińska uśmiechnęła się delikatnie, odpowiedziała koledze, a potem nieco przyśpieszyła kroku, zdając sobie sprawę, że do odprawy została jej niecała minuta. Z tą zatrważającą myślą niemal wbiegała do odpowiedniego pomieszczenia, gdzie, zgodnie ze swoimi oczekiwaniami, zastała czekającego na odprawę funkcjonariusza. Przyzwyczaiła się już, że służby zaczynali zawsze razem, ale nie mogła się nadziwić, dlaczego od kilku dni o wyznaczonej godzinie na odprawie stawiali się tylko we dwójkę.

— Jeszcze... — Sebastian zawiesił głos, by zerknąć na zegarek — ...piętnaście sekund i znowu byś się spóźniła — dopowiedział po chwili z kpiącym uśmiechem na ustach.

Tosia przewróciła oczami, gdy przystawała obok niego.

— Baaardzo zabawne — burknęła.

Skwitował jej słowa cichym śmiechem, a potem sam też podniósł się z zajmowanego miejsca. Oparł się o ścianę tuż obok niej, skrzyżował ze sobą ramiona i znudzonym spojrzeniem powiódł po sali odpraw. Pomieszczenie nie należało do najciekawszych, jakie miał okazję widywać, ale wolał bezsensownie rzucać po białych ścianach wzrokiem, niż spojrzeć w oczy Tosi. Obawiał się, co mógłby tam zobaczyć.

Ciszę przerwał wchodzący do sali oficer kontrolny, który przywitał ich nad wyraz entuzjastycznie jak na swoje standardy. Kryminalni zgodnie uznali w myśli, że musiał mieć dzisiaj naprawdę dobry humor. Nie narzekali bynajmniej na taki stan rzeczy, bo dzięki temu odprawa przebiegła bardzo sprawnie i już pięć minut później zostali odesłani do obowiązków.

W pokoju pojawili się po niewiele dłuższym czasie, zastając tam już skupioną nad dokumentami Gabi i Maksa, który posłał w ich stronę krótkie spojrzenie, kiedy tylko przekroczyli próg.

— Ostatnio coś często razem się tu pojawiacie — rzucił nieco złośliwie, co spotkało się z prychnięciem Tosi, która właśnie zajmowała miejsce za biurkiem.

— Jak inaczej mamy się pojawiać, skoro jesteśmy służbowymi partnerami? — Uniosła brwi, spoglądając na Zielińskiego, który jedynie uśmiechnął się popisowo.

— Może nie tylko o służbowe partnerstwo chodzi? — odparował.

— Nie zapędzaj się, Maksiu — skwitował ze stoickim spokojem Sebastian.

Jego przyjaciel ponownie wyszczerzył się w uśmiechu, ale nie powiedział już ani słowa więcej. W zamian za to skierował spojrzenie na ekran komputera i po chwili dał się na nowo całkowicie wciągnąć w wir śledztwa. Brodzki również włączył swój komputer, Tosia natomiast po uporządkowaniu biurka wstała i podeszła do Gabi, która wciąż zawzięcie pochylała się nad pustą kartką z długopisem w ręku. Po swojej prawej ułożyła w kolejności chronologicznej zdjęcia ramion wszystkich znalezionych dotychczas ofiar, jeszcze przez chwilę przypatrywała się im uważnie, a wreszcie szybko przepisała na kartkę ciąg liter.

Czerwona różaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz