Jak się zakłada Smoczą Akademie?

927 28 9
                                    

Hejooo! Więc tak, to znowu ja. Z zapowiedzianą już uhuhu dawno dawno temu kontynuacją. Historia podąża dalej za pierwszym sezon serialu i mam nadzieję, że zachowała poziom.

nie przedłużając.

Enyoj.





To jest Berk. Przez wieki Wikingowie zmagali się ze smokami w straszliwych bitwach. Ale pewnego dnia wszystko się zmieniło. Poznałam Szczerbatka. Razem pokazaliśmy ludziom, że zamiast walczyć ze smokami, można na nich latać, żyć z nimi w zgodzie, a nawet je tresować.

Hicca z szerokim uśmiechem poprowadziła Szczerbatka do lądowania na jednym z wielu stosów morskich, gdzie czekała na nich reszta. Zatrzymała się między Vegą i Arim, którzy dopiero na jej pojawienie się przestali się sprzeczać. Z westchnieniem przewróciła oczami. Tych dwoje nigdy sobie nie odpuszcza.

– To co, ludziska? Bawimy się w najlepsze triki– zaproponowała, głaszcząc swojego smoka po karku.– Kto się piszę?

– Idę pierwsza!– krzyknęła Vega i, zanim ktokolwiek zdołał ją powstrzymać, runęła z Silfurem z klifu. Radosny okrzyk wyrwał jej się z płuc, kiedy nurkowali, z każdą chwilą coraz bliżej oceanu.– Dawaj, mały– szepnęła, mocno obejmując szyję smoka jednym ramieniem. Świsnęli nad gładką taflą wody, na tyle nisko, że jego pazury rozcięły ją.– Pięknie, kolego!– wiwatowała.– Dawaj, korkociąg w górę– zadecydowała i wrzasnęła po raz kolejny.– Tak jest, jeszcze kawałek– dopingowała Zbiczatrzasła i, w gorączce chwili, puściła się jego szyi.– Cholera– syknęła pod nosem, kiedy runęła w dół.– Silfur!

Smok natychmiast zawrócił i złożył skrzydła, goniąc za swoim jeźdźcem. Nie ryzykował łapania jej na grzbiet i wybrał bezpieczniejszą opcję. Wystawił przednie łapy i zacisnął jej mocno na smukłych ramionach, dziewczyny, zanim rozłożył skrzydła i szarpnęło ich w górę. Vega wróciła na jego grzbiet i poprowadziła z powrotem do reszty.

– To nie poszło, jak chciałam– jęknęła.– Kto następny?

– Ja!– wyrwał się Sączysmark.

– Yyh... Wiesz, kolego. Myślę, że ten...– jąkał się Śledzik, próbując go powstrzymać.

– Ja!– powtórzył z naciskiem Smark.

– Na słodkiego Thora, co miota piorunami, leć!– zirytował się Ari, a młoda zielarka wydała zgodny okrzyk.

– Spokojnie, koleś, polecimy. A kiedy polecimy, niebo, moi drodzy, przetną straszliwe piorunAAA!– reszta jego wypowiedzi zmieniła się w przerażony wrzask, kiedy Hakokieł, bez ostrzeżenia, wystrzelił ze swojego miejsca.

Smok śmignął między skałami, zupełnie ignorując przerażone, płaczliwe wrzaski swojego jeźdźca. Przeleciał między kilkoma skalnymi wąwozami, chociaż Sączysmark uparcie próbował skierować go w inną stronę. Jeden okazał się na tyle wąski, że hełm chłopaka szorował po skalnej ścianie, sypiąc iskrami. Koszmar Ponocnik wydał z siebie coś na kształt złośliwego chichotu, kiedy wystrzelił w górę obracając się wokół własnej osi i zanurkował gwałtownie w kierunku oceanu. Na chwile obaj zniknęli pod wodą, a Hicca zastanowiła się, czy powinna wysłać kogoś, by ich wyłowić. Okazało się to jednak niepotrzebne. Hakokieł wyskoczył z powrotem w powietrze i wyraźnie zadowolony z siebie wrócił na swoje miejsce na stosie.

– Ja żyję– wykrztusił Smark, wyraźnie nadal pod wpływem emocji.– Ha! Ja żyję!– zauważając pełne politowania spojrzenia pozostałych, natychmiast wrócił do przemądrzałego siebie.– A jakżeby inaczej.

Dragon Lady: Jeźdźcy SmokówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz