Cassidy
– Kim ty jesteś?
Wpatrywałam się w kobietę stojącą przede mną i zastanawiałam się czy to w ogóle możliwe. Cała jej postawa nie pasowała mi do osoby, którą znam z mitów. Jednak cała "kryjówka" wskazywała na to, że naszą wybawicielką jest Penelopa.
– Po twojej minie domyślam się, że już wiesz – prychnęła, rozkładając ręce.
– Ale ty... jak? – spytałam, nie wiedząc dokładnie jak sformułować pytanie.
– Przebudzenie Gai wpłynęło na wasz świat bardziej niż wam się wydaje – westchnęła. – Ale ja uwolniłam się podczas jej pierwszej próby jakieś siedemdziesiąt lat temu. Wiesz, później jako jedna z pierwszych byłam brana pod uwagę jako sługuska tej... - westchnęła z frustracją – sama wiesz.
– Co? – zapytałam skołowana. – Przecież opisują cię jako tą najwierniejszą, więc dlaczego?
– Nie zawsze wierz w to co piszą – uśmiechnęła się pod nosem. – Może zobaczymy co u twoich przyjaciół? – zaproponowała.
Nie czekając na to czy mam coś jeszcze do powiedzenia, Penelopa ruszyła do drugiego pomieszczenia. Zdezorientowana zaczęłam zastanawiać się co mogą znaczyć słowa, ale pomimo rozmyślań, poszłam za nią.
Cecil wyglądał już o wiele lepiej, co trochę mnie zdziwiło, ponieważ nie minęło dużo czasu od podania mu odtrutki, a jego ciało było prawie jak nowo narodzone. Cały czas pochylała się nad nim Piper, a kawałek dalej siedział podparty o ścianę Nico.
Kiedy tylko znalazłyśmy się w zasięgu wzroku herosów, ciekawość, aż z nich kipiała.– Kim jesteś? – spytał agresywnie Nico, jednak nie podniósł się z ziemi.
- To Penelopa – odpowiedziałam, widząc, że kobieta nie ma zamiaru odpowiedzieć. – Żona Odyseusza.
Ciemnowłosa prychnęła na imię swojego męża i znów podeszła do kufrów, szukając w nich czegoś. Spojrzałam na Piper i Nicka, którzy wpatrywali się w kobietę z szeroko otwartymi oczami. Piper otwierała usta jakby próbowała coś powiedzieć, jednak za każdym razem rezygnowała. Była w tak ciężkim szoku, że nie zauważyła nawet kiedy woda z okładu Cecila, który trzymała w ręce, zaczęła moczyć jej materiał spodni. Za to Nico nawet jeśli go to zdziwiło, nie pokazał tego po sobie. Jedyną reakcją było wpatrywanie się w Penelopę i skanowanie każdego jej ruch. Jednak, kiedy wyczuł mój wzrok na sobie, spojrzał się na mnie. Uniósł brew w zapytaniu, jakby szukał u mnie potwierdzenia, dlatego przytaknęłam głową, aby nie miał wątpliwości.
– Pytajcie – odezwała się nagle ciemnowłosa. – Nie musicie tak świdrować mnie wzrokiem. Wystarczy zapytać.
– Co ty tu robisz? – spytał spokojnie Nico.
– Mieszkam? – zakpiła, co mnie zdziwiło, bo nie o takiej Penelopie czytałam. – Tak jak wcześniej mówiłam waszej koleżance nie mam aktualnie wielu fanów przez co musiałam chwilowo zejść ze sceny.
– Mówiłaś, żeby nie wierzyć w to co piszą – powiedziałam. – Co miałaś na myśli? Przecież twoja postać jest opisywana w prawie samych superlatywach.
– Może i tak, jednak to nie do końca jestem opisywana ja – zaczęła. – W tych wszystkich waszych mitach cała uwaga skupiona jest na Odyseuszu i na tym jaki to on był święty i wspaniały. Ja jestem pokazana przez pryzmat tego, pożal się bogom, wojownika.
– Czemu tak o nim mówisz? – przerwała jej Piper. – To twój mąż. Do końca byłaś mu wierna.
– I to był mój błąd – westchnęła, ku naszemu zdziwieniu. – Przez niego musiałam knuć intrygi, kombinować. Mogłam w spokoju sama wychować syna i zająć się sobą, a nie jak głupia idiotka na niego czekać. Każdy wie, że on nie stronił sobie od atrakcji. Byłam wszystkim czego współczesne kobiety próbują uniknąć, ale co tam zróbmy z Penelopy symbol wiernej i idealnej żony.
CZYTASZ
"It's too late..." |Nico di Angelo|
FanficJest to kolejna historia herosów, jednak tym razem z udziałem Cassidy - dziewczyny, która sama nie jest do końca pewna jaką rolę w niej odgrywa. Zresztą nie tylko ona ma problemy z odnalezieniem się w nowej sytuacji. Kiedy znika Chejron, koordynato...