* Harry *Czy wykastrowanie Louisa to dobry pomysł? W obecnej sytuacji najlepszy jaki można było wymyślić. Jechaliśmy do domu w kompletnej ciszy. Szatyn skupiał całą uwagę na drodze.
- No chyba cię pojebało - oznajmiłem spoglądając na jego prawy profil.
- To nie tylko moja wina kochanie - rzucił luźno wogóle się tym nie przejmując.
- Ale to ty, nie wiesz co to prezerwatywa i nie potrafisz opanować plemników - prychnąłem zakładając dłonie na klatkę w geście obrażenia.
- och kochanie, daliśmy radę z ósemką damy i z kolejną czwórką - zaśmiał się kładąc dłoń na moim kolanie, tą swoją położyłem na jego splatają nasze palce.
- to szalone - zaśmiałem się kręcą głową - Trzeba powiedzieć dzieciom o rodzeństwie
- Masz racje zrobimy to dziś przy kolacji - po kilku minutach udało nam się dojechać do sklepu, trzeba było kupić coś na obiad.
Wysiadaliśmy z auta ruszając ramię w ramię do marketu. Zakupy mijały nam spokojnie, No prawie w pewnym momencie natrafiliśmy na moją koleżankę z dawnej klasy.
- Harry? - spojrzałem na blond włosom kobietę, akurat w tym momencie Louis musiał iść po płatki dla dzieciaków.
- Maggie - uśmiechnąłem się sztucznie
- Jak ci mija życie - zapytała kobieta, Jezu chuj ją to obchodzi.
- Dobrze, a tobie? - No chociaż trochę kultury trzeba mieć.
- Ciągle sama, ale widziałam dwie alejki obok takie ciacho tam stało. - ekscytowała się, akurat w tym momencie podszedł do nas Louis z produktami.
- Kochanie, jestem - podszedł wkładając rzeczy do wózka. Mina Maggie była bezcenna, czyli to było to ciacho. Mój mąż.
- Harry może nas przedstawisz - powiedziała podchodząc bliżej. - Maggie Donatan - przygryzła wargę patrząc na szatyna i wystawiają dłoń.
- Louis Tomlinson, mąż Harry'ego - odpowiedział obojętnie szatyn, a mi chciało się śmiać z wyrazu jej twarzy.
- czyli już nie jesteś Styles? - spojrzała na mnie.
- Od jakiś czternastu lat, jestem Tomlinson - posłałem jej zwycięski uśmiech.
- Ja będę się już zbierać - i nim zdołałam coś powiedzieć blondynka zniknęła.
- Kto to był? Jakaś ona dziwna - zapytał Louis
- Moja była koleżanka z klasy. - mruknąłem ruszając w stronę kas.
****
Kilkanascie minut później byliśmy w domu, ja siedziałem na kanapie a Louis przygotowywał obiad dla całej rodzinki co było nie lada wyzwaniem.
Nagle coś mnie tknęło żeby pójść do kuchni i pomoc mu w przygotowaniach posiłku. Usiadłem przy wyspie kuchennej wpatrując się w seksowny tylek mojego męża.
- Co tam skarbie? - zapytał starszy podchodząc do mnie i całując mnie krótko w usta.
- Tak mnie zastanawia co te wszystkie panienki w Tobie widzą. - powiedziałem z wyraźnie sfrustrowanym wyrazem twarzy patrząc w błękitne tęczówki szatyna.
- Ale o co Ci chodzi? - zapytał obojętnie mój mąż wracając do robienia obiadu.
- O to, że nasza sąsiadka się do Ciebie klei, jeszcze ta Maggie w sklepie. - fuknąłem cicho przyglądając się mu.
- Kochanie, Briana może nawet i skakać na bungee, a ja będę miał ją gdzieś, a tą całą Maggie widziałem pierwszy raz na oczy. - mruknął tylko mieszając w garnku makaron.
Myślałem, że wyjdę z siebie, czy on tego do jasnej anielki nie widzi, że połowa miasta gdyby nie ja wyruchałaby go w ciemnej uliczce?
- Ale Lou, gdybyś Ty wiedział co ona mówiła na Twój temat. Myślałem, że szlag mnie trafi. - rzuciłem uniesionym głosem łapiąc się za skroń.
- Ale Harry, czy ty nie rozumiesz, że ja kocham tylko Ciebie i nikt inny mnie nie interesuje? - zapytał starszy uśmiechając się szczerze w moim kierunku.
Założyłem ręce na klatce przewracając oczami i kierując się w stronę pokoju.
- Ja mam dość tego, że każdy chce Cie mieć, a co jeśli mnie zostawisz? - spojrzałem przelotnie na mężczyznę a w moich oczach pojawiły się łzy.
Louis nic nie odpowiedział, tylko pokręcił głową nawet na mnie nie patrząc. Westchnąłem tylko i będąc bliski płaczu udałem się na górę.
*Louis*
- Ja mam dość tego, że każdy chce Cie mieć, a co jeśli mnie zostawisz? - zapytał brunet, którego głos wydawał się załamany.
Nie miałem już siły tłumaczyć mu, że jest i będzie najważniejszą osobą w moim życiu. Pokiwałem tylko głową kończąc robić obiad dla nas i dzieci.
* * *
- Wróciliśmy! - usłyszałem zgodny chór dobiegający z przedpokoju.
- Obiad już na stole, zawołajcie mamę. - rzuciłem luźno, po chwili słysząc tupot na schodach.
Reszta ferajny przybiegła do kuchni witając się ze mną przytulasami i buziakami, które z ochotą odwzajemniałem.
- Czemu mamy nie ma? Zawsze jest kiedy wracamy ze szkoły. - zapytała Elena wyraźnie zmartwiona.
- Mamusia źle się czuł i poszedł się położyć. - oznajmiłem spokojnie czując jak serce podchodzi mi do gardła.
Nienawidziłem okłamywać swoich dzieci, bolało mnie to bardzo, ale nie mogłem im powiedzieć, że znów pokłóciłem się z Harrym, właściwie to mała sprzeczka.
Nagle usłyszałem wrzask Williama dobiegający z góry. Szybko się poderwałem i pobiegłem tam najszybciej jak się da. Gdy otworzyłem drzwi stanąłem jak wryty a w moich oczach pojawiły się łzy.
- On już tu tak leżał, przy-przysięgam. - wyjąkał synek trzymając Harry'ego za rękę.
#####
Niespodzianka?
Miłego wieczoru!!!
CZYTASZ
my uncle is my husband ✔︎ || Larry
Fanfiction- Brawo państwo Tomlinson - spojrzałem na ekran monitora robiąc wielkie oczy. Po chwili usłyszeliśmy tradycyjny huk spowodowany upadkiem Lou. - Drugi raz - powiedziałem zakrywając usta dłońmi. Dużo niespodziewanych zwrotów akcji, dużo łez, śmiechu...