Ogórki

1.7K 134 425
                                    

2 na dziś :3








* Darcy *

- Mamo? - spytałam cicho podchodząc do mężczyzny stojącego w kuchni i zajadającego...ogórka kiszonego z masłem orzechowym? Nie ogarniałam jego zachcianek ciążowych.

Była środa, wieczór i wszyscy praktycznie spali, oprócz moich klonów i taty, który jak co drugi dzień usypiał Elenę a mama w tym czasie podjadał.

- Tak słońce? - uśmiechnął się ze smakiem biorąc następnego kęsa, starałam się nie krzywić na to ale jednak nie wyobrażam sobie jeść ogórków z masłem orzechowym.

- Bo...chyba podoba mi się pewna osoba - na samą myśl o tej cudownej istocie z niebios, aż się zarumieniłam.

- Tak? - na twarz bruneta wstąpił szeroki uśmiech.

- Tak, i chciałam się zapytać kiedy ty wiedziałaś, że zakochałeś się w tacie? - mama odłożył słoik masła i wziął ostatniego kęsa ogórka, otrzepał ręce i biorąc mnie pod rękę ruszyliśmy do wyjścia na taras. Po drodze zagarniając koc z salonu.

Ruszyliśmy do ogrodu gdzie wisiała duża bujana huśtawka, usiedliśmy razem a brunet, zarzucił na nasze ramiona koc obejmując mnie.

- Cóż nasza historia jest lekko skomplikowana jak wiesz. - spojrzał na mnie a następnie gestem głowy pokazał na okno, od pokoju Eleny gdzie na fotelu z dziewczynką na kolanach siedział tata. Mała brunetka była opatulona kocem trzymając misia i przytulają się do torsu taty, kiedy ten obejmował ją ramieniem i czytał bajkę.

- Wiem - szepnęłam nie chcąc zniszczyć tej chwili.

- Na początku był dotyk, po tem pocałunki aż w końcu mając wszystkich gdzieś wylądowaliśmy w łożku. - pokręcił głową na wspomnienia - a po tem za każdym razem kiedy go widziałem, kiedy na niego patrzyłem. Czas się nagle zatrzymywał, siedział w mojej głowie dwadzieścia cztery na dobę i chociaż bym siłą próbował się go z niej pozbyć, on był nieugięty. Każdy dotyk jakim mnie obdarzył, to uczucie było jakbym dotknął nieba, kochałem kocham i będę kochać zasypiać w jego ramionach. - Parzył z czułym uśmiecham jak tata, kładzie śpiącą dziewczynkę, całując ją w czoło i zapalając nocną lampkę, a gasząc światło wychodzi zostając delikatnie uchylone drzwi. Sama nie mogłam powstrzymać uśmiechu, na ten widok. Pamiętam, że tak samo zawsze było z nami kiedy nas kładł.
Zawsze był dobrym tatą. - Po prostu kiedy się zakochasz, chcesz spędzać z tą osobą jak najwięcej czasu, chcesz przy niej zasypiać, i budzić się, chcesz się śmiać i płakać. Chcesz robić wszystko.

Z uśmiechem położyłam głowę na jego ramieniu, czując jak przeczesuje moje włosy.

- Kocham cię  mamo - szepnęłam, przymykając oczy.

- Też cię kocham córeczko - powiedział, a na ogród wszedł tata, zapewne słysząc zadnie wypowiedziane przez mamę uśmiechnął, siadając tak, że teraz byłam po środku i obejmując mnie i mamę.

- A ja kocham was - powiedział z uśmiechem, całując mnie w czoło, a mamę w usta jak zwykle oboje nie szczędzili sobie czułości.

- Też cię kochamy - odpowiedzieliśmy w jednym momencie, na co tata cicho się zaśmiał, delikatnie odpychając huśtawkę, i całą trójką lekko się bujaliśmy w ciszy patrząc w gwiazdy.



****

Stałam w towarzystwie sióstr, i kilku znajomych koło szafek akurat kiedy mieliśmy przerwę między lekcjami, jednak kiedy oni rozmawiali ja zastanawiałam się czy nie podejść, do obiektu moich westchnień.

Zrobiłam kilka kroków w przód i czułam jakby serce zaraz miało wyskoczyć mi z piersi, ale wiedziałam, że albo teraz albo nigdy.

- Hej Jennifer. - powiedziałam drżącym głosem, po czym dziewczyna odwróciła się w moją stronę.

- Hej... Y.... Cloe? - bardziej zapytała niż stwierdziła, ale nie winiłam jej za to.

- Darcy. - sprostowałam spokojnie uśmiechając się delikatnie.

Usłyszałam jej cudowny śmiech i myślałam, że zejdę tam przed nią, lecz starałam się zachowywać resztki godności i odwagi.

- Co tam? - zagadnęła blondynka, a ja przysięgam, że skakałam w środku ze szczęścia.

- Tak sobie pomyślałam, czy dałabyś się po szkole wyciągnąć na jakieś kino czy coś. - brawo Tomlinson, powiedziałaś to.

Dziewczyna chwilę milczała i widziałam, że nad czymś myślała, bo intensywnie przygryzała swoją dolną wargę. A co jeśli się nie zgodzi, a ja wyszłam na totalną idiotke?

- Właściwie to czemu nie. - odparła wesoło posyłając mi ten swój zniewalający uśmiech, który po chwili odwzajemniłam.

- To jak coś spotkamy się po lekcjach przed szkołą, tak to jesteśmy w kontakcie. - oznajmiłam spoglądając w te jej niebieskie tęczówki.

- Jasne, do zobaczenia Darcy. - poraziła mnie jeszcze raz swoim uśmiechem i pomachała mi na pożegnanie.

Rozeszłyśmy się w swoim kierunku, a ja myślałam, że się popłacze. Nogi zaczęły mi się robić jak z waty i chyba serio upadłabym na płytki, gdyby nie chude patyki Wia, który zawsze pojawiał się w odpowiednim momencie.

- Nic Ci nie jest Darcy? - zapytał ze strachem w głosie i okay, mógł się martwić, ale bez przesady.

- Coś Ty Will, poprostu, idę na randkę. - powiedziałam to jakbym wygrała co najmniej Grammy.

- Zgodziła się? - braciszek się ożywił i usiadł ze mną na pobliskiej ławce. Poklikał coś w klawiaturze i po chwili Cloe i April pojawiły się obok.

- No nie gadaj, idziesz z Jennifer? - dopytywała Cloe szczerząc się do mnie jakby była sparaliżowana, ale nie przeszkadzało mi to, bo mój wyraz twarzy był dokładnie taki sam.

- Ja słyszałam jej rozmowę z koleżankami, skakała z radości równie tak, samo jak ty. - rzuciła April, a ja myślałam, że zemdleje, dobrze, że wciąż przytulałam się do Willa.

Wszyscy zapiszczeliśmy z radości i uwaga połowy korytarza skupiła się na nas, ale Will szybko to załatwił.

- Coś was tu ciekawi!? - krzyknął swoim basem i nagle ludzie wrócili do tego co robili niespełna chwilę temu.

- Musimy Cie umalować i uczesać. - powiedziały równocześnie bliźniaczki.

- I ubrać. - powiedziałam równo z bratem na co przybilismy sobie żółwika.

Nagle zadzwonił dzwonek na lekcje i musieliśmy planowanie mojej randki przełożyć na przerwę. W międzyczasie napisałam smsa do Jenny.

Do Jenny:
"Co powiesz na 18?"

Od Jenny:
"Jasne, a gdzie się spotkamy?"

Do Jenny:
"Może pod tym kinem w centrum?"

Od Jenny:
"Bardzo chętnie, do zobaczenia Darcy :*"

OMG, ona wysłała mi buziaka, miałam ochotę krzyczeć na pół klasy, ale pani Smith zabiłaby mnie wzrokiem. Starałam się skupić na lekcji i nie piszczeć z zachwytu w międzyczasie zastanawiając się nad moją kreacją na dzisiejsze spotkanie.

my uncle is my husband ✔︎ || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz